W stu procentach zgadzam się z felin. Pies nie jest winny w sytuacji gdy ktoś
wkłada rękę przez płot! Gdzie tu jest jego wina? I dlaczego to właściciele mają ponosić dodatkowe koszty, takie jak np. siatka zaproponowana przez Blue. Dlaczego rodzice nie mogą nauczyć swoich dzieci że nie wkłada się rąk przez siatkę/płot żeby dotknąć czy pogłaskać psa? Ludzie mają prawo żeby czuć się bezpiecznie, zwierzęta też. Ten pies może czuć się zagrożony przez takie zachowanie. Dbanie o bezpieczeństwo dzieci jest obowiązkiem rodziców, nie właścicieli psa który
przez cały czas znajduje się na zamkniętym terenie. Oczekiwanie, że będzie inaczej jest niesamowicie bezczelne i roszczeniowe. Jest płot, jest ostrzeżenie, pies nie biega poza posesją, właściciele nie mają sobie nic do zarzucenia. Jeśli jakieś dziecko mimo to wsadza paluchy przez siatkę, to dla mnie jest to bachor a jego rodzic to idiota. Co nie znaczy, że każde dziecko jest bachorem, tylko te niesamowicie głupie. Przez takie głupie bachory cierpią później niewinne zwierzęta których jedyną winą było to, że jakiś rodzic nie dopilnował głupiego dzieciaka. Coś na zasadzie "mam dziecko, cały świat ma się do niego dostosować".
Blue pisze:Pies niech sobie lata po podwórku do woli - ale nie ma prawa zaistnieć sytuacja gdy taki pies ma możliwość ugryzienia kogoś kto stoi po drugiej stronie płotu.
Nie zaistniałaby gdyby każdy trzymał się swojej strony ogrodzenia. Pies spełnił ten warunek.
Seramarias pisze: Ja jednak myślę inaczej,owszem rodzice powinni uczyć dzieci niezbliżania się do obcych zwierząt,powinni rozmawiać, tłumaczyć i zwracać uwagę na to co robią ich dzieci. Jednak, czasem mimo edukacji dziecko widząc pieska zapomina o wszystkich przestrogach, czasem są to ułamki sekund rodzic nie zdąży zareagować. Nie raz zdążało się, że mijała nas mama z dzieckiem prowadzonym za rączkę, a ono drugą nagle wyciągało do pieska. Nie raz mój pies ugryzł by w takiej lub podobnej sytuacji, czasem zdążyłam na czas przytrzymać, ale to był bardzo duży silny pies i zdążało się, że puknął kagańcem niefrasobliwego przechodnia. Dlatego też uważam, że właściciel psa musi myśleć podwójnie za psa i za drugiego człowieka. Bo wina zazwyczaj leży po obu stronach.
Z postów wynika ze pies pozostaje na terenie posesji właścicieli, nie sądzę żeby w takim razie musiał przez cały czas mieć nałożony kaganiec. Czym innym są spacery, tam kaganiec jest obowiązkowy.
Nie raz zdarzyło się, że gdy byłam na spacerze z psem głupia mamuśka puszczała swojego bachora (nie dziecko) który próbował wsadzić paluchy w oczy mojemu psu. Wybacz ale w takiej sytuacji mam gdzieś bezpieczeństwo gówniarza i obchodzi mnie tylko czy swoimi upazurzonymi łapskami nie zrobi krzywdy mojemu psu. Ogólnie sądzę, że to rodzice idąc gdzieś z dzieckiem muszą myśleć podwójnie, za dziecko i za siebie (bo właściciele psów zazwyczaj myślą).