Historia typowa. Znaleziony w rowie w zimową noc. Przysypany śniegiem. Osoba, która go uratowała, nie mogła dać mu domu. Trafił do bardzo dobrego DT, który nawet myślał, żeby zostać na ostatnie lata jego życie - DS, ale niestety. Okazuje się, że Mieszko nie powinien mieszkać w bloku, schody to dla niego ogromna trudność, doniesienie siku na podwórko - również

Musi wychodzić co 4-5 godzin, a to niedługo nie będzie już możliwe, obie osoby będą pracować, do tej pory jedna z nich siedziała w domu.
Na koty (w DT jest ich 7) nie zwraca uwagi, koty na niego - również. Jedna z kotek czasem przytula się do niego. Mieszko "przeprasza, że żyje", to pies spokojny i niekłopotliwy.
Może ktoś z Was coś słyszał? O kimś, kto zechciałby przygarnąć starego, niezbyt urodziwego psa na "dożycie"?
Najlepiej na Lubelszczyźnie, ale wiadomo, że jak dobry dom...





