Myślę, że niestety zdarzają się lekarze weterynarii nie z powołania. Więc z bólem serca muszę to przyznać, że pewnie niektórzy tak robią. Echh, szkoda słów.
I jak tam układa się życie pod jednym dachem? Ja mam sytuację odwrotną tzn. mam sunię i muszę (ale też chcę) przyjąć kociczkę. Obawy ogromne, bo sunia strasznie zaborcza i nigdy kota z bliska nie widziała.