Widzisz, a moje Gyzio Orijenu żreć nie chce, a za Royalem dla kurdupli przepada, natomiast to nie jego pokarm bazowy - traktuje jako przekąskę, , ogólnie jedzie na korpusach kurzych z warzywami.
Dołączając sie do lekko leciwego wątku - u mnie odwrotnie niż u autorki, zawsze miałam psy, a koty dopiero teraz. Kociszcza bardziej pasują do mojej sytuacji pracowo mieszkaniowej - przez 7-10 h same w domu: albo śpią, albo się bawią co poznaję po poprzestawianych fotelach w salonie
Z obserwacji: koty są mniej upierdliwe i mniej absorbujące, nawet wygadany Rysiu co sobie pomiaukotać lubi z byle okazji... ale i zależy od osobnika. Wcześniej miałam statecznego Chow-chow o charakterze skały, niezalezne psisko... a teraz mam znerwicowanego tybetańca o psychice miękkiej jak kaczuszka. W porównaniu do chowka, Gizio jest głupolkiem, ale bardziej wymagającym uwagi, o którą się potrafi dopomnieć, ale nie niszczy, nie grandzi.
pies nie uznaje: deszcz/śnieg pada, mróz jest, nie chce mi się
mój pies uznaje deszcz - leci do pierwszego drzewa wysikac się do spodu i sam nawija kłusem do domu
Uwielbiam koty, ale jakby mi się tylko sytuacja pracowa na nieco inną zmieniła- dopsiłabym się zaraz. Z tym, że jak w przypadku kotów nie mam obiekcji by brać zwierzątko starsze, tak w przypadku canis familiaris, wolałabym zwierza młodszego.