Strona 2 z 4

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Wto sie 05, 2014 8:45
przez Liwia
Pies jest fajny, ot co :1luvu:
Żyję z psami odkąd rodzice przywieźli mnie ze szpitala do domu - więc długo 8) - i nie wyobrażam sobie bez nich życia.
Tylko faktycznie, jeśli psów nie znasz to o nich poczytaj tak, jak radzi Gutek.
Pies wymaga jednak sporo więcej czasu aniżeli kot, to głównie musisz brać pod uwagę. Spacery jakkolwiek fajne, czasem mogą stac się problemem. No i wakacje. Te dwie sprawy są, moim zdaniem, wąskim gardłem w posiadaniu psa. Resztę ogarniesz bez problemu, oczywiście jeśli relacja człowiek-pies jest dla Ciebie atrakcyjna.

Koszty - jeszcze niedawno miałam dwa labradory (ok. 80-90 kg w sumie, duże psy) i pięć kotów: jakbym miała płacić 300 za jedzenie od sztuki to bym z torbami poszła dawno. Tak jak pisze MarionL, 300 to na bardzo dużego psa pójdzie (w moim przypadku na dwie suki).
Ale :idea: w moim domu never ever nigdy w życiu nie pojawi się już sucha karma, bo szybciej przygotowuje się normalne jedzenie, aniżeli obsluguje zwierzaka z cukrzycą. Moje zwierzaki jedzą mięso, kosci, warzywa, nabiał itp. U psa droga jest kastracja (a już szczególnie kastracja dużej suki).

A z takich przyziemnych spraw, nie ukrywam że momentami dość kosmicznych ale być może przydatnych:
- psią sierść zdecydowanie bardziej widać w mieszkaniu (zwłaszcza tą krótką, np. czarna na jasnej, gładkiej podłodze)---> lepszy pies z sierścią, ktróra wtopi się w kolor podłogi. :twisted:
- Jeśli masz ogród to pies, sikając jak pies, może poniszczyć Ci rośliny--->fajniejsza suka, która tylko zrobi placki na trawniku, trawnik szybciej się regeneruje 8).
- Szczeniak ma sporo zalet (możesz sobie go wychować od początku i jest pocieszny), ale siura po chałupie, gryzie i obgryza ----> moim zdaniem lepszy pies dorosły, nauczony czystości. Tym bardziej, że takich dorosłych po azylach jest pierdyliard a ludzie chcą "słodkie, małe kuleczki", omijając psy dorosłe. Mam teraz taką sukę azylową, wziętą jako dorosła - i jest po prostu fantastyczna. Pojętna, uczy się, nie niszczy a ze starego życia pozostał jej tylko wielki lęk przed podniesioną ręką :(
- Małe psy mają sporo zalet, ale mają też jedną straszną wadę (moim zdaniem) - jazgoczą tak, że uszy bolą. Przynajmniej spora ich część.
- Duże psy mają same zalety - o ile są zrównoważone i dobrze wychowane. Z wad - oprócz wyższych kosztów utrzymania - nasuwa mi się jedna, którą traumatycznie przerobiłam. W razie choroby psa, wypadku - sama nie jestem w stanie podnieść dużego psa i zwieźć do weta. To duże ograniczenie. Przyziemne, ale trzeba brać pod uwagę, bo problemy z chodzeniem np. po schodach na starość mogą się zdarzyć każdemu psu (i nie tylko psu).
- Pies to pies, zwierzę, pochodna dzikiego drapieżnika - ma nogi, z ktorych chętnie korzysta. Noszenie go na rękach nie jest niczym uzasadnione w normalnych warunkach.
Na marginesie - no nie mogę, ludzie niektórzy z psami do tzw. galerii przychodzą, spacerują - co za durnowatość skończona :roll:
- Znudzony, niewybiegany, zaniedbany intelektualnie pies, może niszczyć mieszkanie (z nudów i nadmiaru energii).

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Wto sie 05, 2014 11:53
przez anulka111
To prawda ....wielkosc psa ma znaczenie.
Pod koniec zycia Gapka nie chodzila po schodach. Brat na wnosil na 1. Pietro....40 kg ja bym nie dala rady.
I jazgot malych psow bywa dokuczliwy.
Mam psa pod kolor do podlogi....ale sprzatac trzeba. Nasza nowa nie kocha tak blota jak poprzednia ale bajora i owszem.
No i wyprowadzanie.....jednemu psu wystarczy krotki spacer. Nasza musi sie wybiegac porządnie , czyli jeden ze spacerow musi byc dlugi ......godzina z hakiem.....dwie.

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Wto sie 05, 2014 12:01
przez Liwia
Będzie, że dobieram zwierzęta do koloru kanapy 8) :lol:
To ważne, anulka1111, co mi przypomniałaś - moje labki, choć dobrze wychowane damy, nie odpuściły żadnej kałuży, o rzece czy jeziorze nie wspominając. Plywały jak kaczki, długo i daleko, aż strach. Aż mi się łezka teraz zakręciła w oku :(

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Wto sie 05, 2014 12:12
przez anulka111
Moim zdaniem teraz trzeba myslec o psie dostosowanym do miejsca, gdzie mieszkamy.
Nasza ma do dyspozycji dwa bajora dzialke i kawalek lasu w miare blisko.
Ale ja sama bym nad to bajoro w srodku lasu chyba bym sie bala pojsc.
Pies to wielka radosc ale i obowiazek. Nie uznaje l4. Po operacji jak chciala to musialam ja wyprowadzic. Kota moze dogladac ktos podczas wyjazdu, z psem nie jest latwo. Mamy znajomych z kaukazem .....wymieniamy sie spacerami podczas jakis wyjazdow ale to nie jest latwe.
Ale psiarze sa w wiekszosci fajni :D Pomagaja sobie. Jak Gapa zgubila lancuszek z danymi .....to tego samego dnia mialam telefon ze pewni znajomi bokserkowie znalezli w wysokiej trawie....i zapraszaja na spacer w celu oddania. No i poczatkujacemu psiarzowi doradzam suczke. Psy potrafia sie bardzo nie lubic na spacerach. Trzeba miec oczy dookola glowy. Tez bym doradzala dorosla psice na pierwszego pieska. Wtedy juz na poczatku cos wiesz o niej.....jaki ma charakter, czego sie boi, co lubi jesc. No i nie ma ryzyka podgryzania krzesel, nog od stolu w okresie wymiany zabkow.

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Wto sie 05, 2014 13:36
przez Caragh
Czytałam kiedyś o tym nie mieszaniu suchego i mokrego. Nie powinno się mieszać, ponieważ żołądek wytwarza inne kwasy trawienne na suchą, a inne na mokrą.

Nie proponowałabym jednak konkretnej płci, warto dopasować charakterek. Ja na przykład zawsze miałam tylo psy. Mój pierwszy to też był pies. Lubię ich szaleńczość, narwanie, wyzwania jakie się z tym wiążą. Nawet energiczne suczki się do tego nie umywają ;)

Szczeniak - więcej pracy na początku, ale potem masz super psa. Jak teraz wzięłam z ulicy dorosłego... nigdy więcej.

No i jak dziewczyny pisały - pies nie uznaje: deszcz/śnieg pada, mróz jest, nie chce mi się :mrgreen:

Ogólnie psy to wielka radość, małe, duże, do wyboru do koloru ;)

Podpisano psiara.

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Wto sie 05, 2014 14:57
przez atha
Mój je suchą, plus coś gotowanego od czasu do czasu. Worek karmy za 150 zł (ok 10 kg) starcza tak na miesiąc, dwa (coś pomiędzy), a to dość duży pies, 25 kg i aktywny. Karma dla mniejszych psów jest droższa, ale i tak taniej wychodzi, zwłaszcza jak pies jest raczej statyczny :P Chyba, że karmi się Royalem, wtedy może wyjść 300 zł na miesiąc, ale to nieco przereklamowana karma.

Prawda, że spacery, ale jeśli masz ogród, na zwykłe "siusiu" można wypuścić do ogrodu. Wiem też, że niektórzy ludzie uczą mniejsze psiaki załatwiania się do kuwetki (oczywiście na spacer i tak trzeba wyjść, choćby po to, żeby pies zaspokoił swoją potrzebę ruchu, ale w zależności od rasy te potrzeby są różne. Moja koleżanka ma papillona, coś połowę mniejszego od mojego kota i zwierz ten po przejściu stu metrów musi odespać z godzinę. Po dłuższym spacerze jest martwy ;) Natomiast nie odstępuje jej na krok i po dobie nieobecności usycha z tęsknoty. Ja mam dużego, myśliwskiego piesa, dla którego spacer dwugodzinny to optimum, plus polowanie na jaszczurki na ogrodzie. Natomiast nie ma większych problemów z zostawaniem, jeśli już musi. No i nie siedzi ze mną non stop, potrafi zająć się sam sobą. Każda rasa ma inny typ charakteru i każdy jest w stanie znaleźć taką, która by mu odpowiadała, a każdy pies ma nieco inną osobowość, więc gama możliwości jest w sumie nieskończona.

Mieć psa jest fajnie, zwłaszcza takiego, który w miarę słucha. To trochę jak mieć dziecko, które jest w ciebie wpatrzone i cię słucha. A mieć kota, to jak mieć przyjaciela, który cię lubi, ale czasem olewa :mrgreen:

Tylko takie ostrzeżenie, że wprawdzie pies z kotem się potrafią dogadać, ale czasem wymaga to czasu, zwłaszcza, jak zwierzaki są dorosłe i nieprzyzwyczajone. Pies i kot mają totalnie różne języki ciała, to, co u kota oznacza dystans czy nawet agresję, u psa jest "sygnałem uspokajającym" i mogą wyniknąć nieporozumienia. Moja parka, gdy pierwszy raz się spotkała, wyraźnie miała zamiar się wzajemnie zamordować :mrgreen: Ale z czasem się już dogadują, choć bez głębokej miłości. Ale plus jest taki, że jak już pies z kotem się zaprzyjaźnią, psu o wiele mniej potrzeba człowieka, bo ma towarzysza w kocie :mrgreen: Poprzednia moja parka, kundelek z dachowcem, tak się pokochały, że były nierozłączne aż do śmierci kota (a pies do końca życia, dobrych dziesięć lat, przybiegał, gdy słyszał imię kota).

Aspropos płci - suczki w czasie cieczki krwawią i trochę brudzą. Albo majteczki, albo sterylka. A co do wieku - ja bym wzięła szczeniaka mimo wszystko: trzeba układać od początku, ale nie ma nawyków, które trudniej zmienić, niż szkolić od początku, no i z kotem się łatwej dogada.

Ale mi elaborat wyszedł, no ale sama niedawno miałam takie problemy i wciąż są żywe :mrgreen:

Będzie, że dobieram zwierzęta do koloru kanapy 8) :lol:

Moi rodzice kupili meble pod kolor kota :lol:

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Wto sie 05, 2014 18:32
przez anulka111
:lol: Ka wpierw mialam zwierzaki,a potem kupowalam podloge :lol: pod meble i zwierzaki :twisted:

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Pon sie 11, 2014 14:45
przez carmella
Kiedy miałam tylko koty to przesiadywałam po x godzin przed kompem, rósł mi garb i co roku miałam L4 z powodu kręgosłupa (albo profilaktycznie masaże i jakieś zabiegi). Od 3 lat mam całkiem sporego psa i ...
- nie mam czasu na fora (od kilku dni zatęskniłam za miau i próbuję się odnaleźć), za to przez te 3 lata nie wzięłam żadnej tabletki na ból kręgosłupa;
- trochę schudłam, kondycję ma całkiem przyzwoitą
- wciągnął mnie sport kynologiczny i poznałam sporo nowych ciekawych ludzi.

Jestem kociarą, która zeszła na psy :mrgreen:
Pies jest z adopcji i zmienił w 100% moje życie.
Nie będzie wakacji za granicą? Hmmm, wakacje w Egipcie nie są moim marzeniem (byłam raz i never ever), a piękne morze jest też w Chorwacji, a tam spokojnie można jechać z psem. To akurat może za rok. W tym roku Karkonosze (z psem oczywiście), rok temu były Bieszczady (bez psa nie da rady).
Mieszkam prawie w górach, w moich okolicach jest sporo miejsc na fajne spacerki, a ja ich w ogóle nie znałam. A wyjście na jakieś wzgórze było niemożliwe. Teraz to już prawie wbiegam.
Pani-biurwa, nie miała żadnych buciorów, sportowych kurtek, spodni na chlapę. Teraz jestem w stanie wydać więcej na sportową kamizelkę niż na służbowy kostiumik ;)

Byłam totalnym domatorem, takim kocim charakterem: w domku, pod kocykiem, wylegiwać się, achhh

I tak mnie nagle odmieniło.

Hmmm jest sporo karm tańszych niż 300 zł. Tyle to wydają moi znajomi mający nowofundlanda. Ja przy owczarku karmionym barfem tak średnio wydaję ze 120, może 150 zł (nie wiem dokładnie, bo np robię zamówienie za ok 200 zł powiedzmy to mam je na dwa miesiące, ale jeszcze dokupuję jak coś się "promocyjnego" trafi w sklepie; no i moja jest alergiczką i to co najtańsze - czyli drób u nas odpada).

Z psem na pewno jest więcej zamieszania niż z kotami. Koty dla mnie są praktycznie bezobsługowe. Można sobie leżeć na kanapie i miziać kota, a kot jest szczęśliwy. Z psem trzeba iść na spacer, zmęczyć do fizycznie, ale też i psychicznie. Są różne psy. Jednemu wystarczy spacer i zmęczy się "czytaniem wiadomości". Inny po spacerze odpocznie przez kwadrans i zażyczy sobie jakiego zadania do rozwiązania. Niezaspokojenie tych potrzeb może się skończyć tym, że pies sam sobie znajdzie zajęcie. Niekoniecznie zgodne z tym czego my byśmy chcieli.

Adopcja psa dorosłego ma tę zaletę, że widać co to za pies. Czy spokojny, czy awanturnik. Ze szczeniakiem jest dużo pracy.

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Pon sie 11, 2014 20:56
przez Liwia
OT. Carmella, dalej masz tą przepiękną sukę? I jak koty? I storczyki? Opowiadaj :idea:

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Wto sie 12, 2014 6:34
przez carmella
OT c.d.

Obiecuję dziś nadrobić nasz uśpiony wątek :) Ale dalej ten pies, te same koty i storczyki ;) Jeszcze trochę róż w ogródku ;)

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Wto sie 12, 2014 15:11
przez kocia_mendka
Mam dwa psy. I dwa koty. I szczerze mówiąc jakoś nie narzekam :D Psy, pozwole sobie nadmienić to owczarki jeden niemiecki ( suka ) drugi "poniemiecki" pies. Jakoś nie zauważyłam,zeby znacząco wzrosły mi wydatki na karmę, jedzą co jest, puszki, kości warzywa suche, gotowane specjalnie dla nich zupki... Kupuję nerki i serca wieprzowe, do tego kasza ryż ewentualnie płatki owsiane lub makaron. Oboje zdrowi jak byki , no tyle tylko,że oboje alergicy więc wiadomo, drób odpada w przedbiegach. Apetyt maja nie przeczę, bądź co bądź oboje na podwórku non stop, najwyżej na noc do domu wracają, ale faktem jest również,że miałam kiedyś psa mieszkając w bloku na 4 piętrze. I to jest fakt, nie ma że boli pies chce wyjść więc idziemy, świątek piątek czy niedziela, spacer musi być. Zimno? Załóż ciepłe majtki i biegaj. Gorąco? Zabierz butelke z wodą, pies musi miec picie. Boli cie golowa? No i co z tego, on musi siusiu i nie pogadasz :D Ale tego czasu który spędzam z moimi psami nie zamieniłabym na nic innego. A koty? Leżą. czasem wstaja i szkodzą. I paskudza do kuwetek. I skaczą po domu. I rozstawiaja psy po kątach... I kocham moje zwierzaki. Wszystkie bez wyjątku. Z resztą, zapraszam do mnie na wątek, tam trochę jest o blaskach i cieniach życia ze stworzonkami :D A, i jeszcze jedno, mając pierwszego psa lat temu do tyłu z 10 miałam go od szczenięcia. Potem miałam męża dziecko dwa etaty i studia. I dałam radę. znaczy jest to wykonalne.... :D

p.s. Zajrzyjcie czasem, może się przydam :D viewtopic.php?f=46&t=158572

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Nie sie 17, 2014 20:21
przez blackobsession
Ja mam propozycje dla założycielki wątku. Stać sie domem tymczasowym dla fajnie adopcyjnego psiaka. Zobaczyc jak to jest angazując sie wsumie nie na stałe.

Druga propozycja to adopcja psa dorosłego z domu tymczasowego. Sprawdzonego psiaka pod względem kotów i życia.

Trzecia opcja- gdzie mieszkasz? Jeżeli w okolicy Sosnowca to zapraszam do typowo psiego domu. Tak mocno psiego, ze choć są dwa psy stałe ( bo inne są przechodznie czyli tymczasowe ;) ) że wszystko jest prawie pod nie podporzadkowane ;)

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Czw wrz 04, 2014 19:13
przez happy tree cat's
Ja mam trzy kocicie a w tym roku dołączył piesek, który teraz ma 8 miesięcy i waży 40 kg.
Miesięcznie wydajemy na jego pokarm około 160zł i nie kupujemy byle jakiej karmy.
Wychodzimy z nim trzy razy dziennie a jak pada to pies "wyskakuje" na zewnątrz tylko za potrzebą bo nie lubi moknąć.
Kocice bardziej za nami chodzą i domagają się pieszczot niż pies, któremu szybko nudzi się głaskanie.
Na początku przerażało mnie posiadanie psa a w szczególności takich gabarytów ale teraz nie wyobrażam sobie domu bez niego.
Chociaż mógłby tak bardzo nie brudzić w domu i brać przykład z kotów, które są takie czyste i zadbane.

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Nie lis 23, 2014 17:38
przez blackobsession
Miałam jednocześnie dwa nowofundlandy i jednego kota.
Zaszokuję, ale kot kosztował mnie miesięcznie tyle, co dwa wielkie niufy. Wszystkie zwierzaki jadły najlepsze papu ;) Koty są drogimi ziwerzakami ;)
Teraz mam tylko dwa psy. Kota czasami mi brak. No dobra- brakuje mi bardzo. Ale właśnie dlatego że jest drższy w utrzymaniu od psa na razie mówię sobie stanowczo - NIE. Prędzej wezmę kolejnego psa ;)
Jakie są różnice? Ano mniej kudłów przy psie. Tak tak. Z ota miałam więcej kudłów niz z dwóch niufów ;)
Kot wymaga uwagi tu i teraz., Natychmiast. Nie zwraca uwagi na to czy my mamy ochotę. On mi i koniec ;) Pies jest inny. Odrzucony odchodzi. To przykre dla niego, ale uszanuje naszą chwilę prywatności.
Z psem nawiązuje sie też ogromną więź emocjonalną. I nikt mi nie powie, że z kotem ta więź jest aż tak ogromna.

Co do karmienia to bzdury ze należy albo suchą albo gotowaną karme. Pies jak człowiek. Karmiony tym samym wyjaławia ogranizm. Potem coś wciagnie na spacerku i problemy brzuszkowe gotowe. Pies ma dostawać urozmaicony pokarm aby bkterie w brzuchu potrafiły sobie radzić ze wszystkim. Odporność wtedy tez większa. Popytajcie specjalistów od żywienia ;) Ale nie tych od komercujnych karm, bo oni mają płacone za wciskanie nam pewnych rzeczy ;)
Moja niufka ma ponad 12 lat. Całe życie jadła karmę sucha, wszelakie owoce, barfa, warzywa i resztki z pańskiego stołu. To wszystko jednoczesnie. I dozyła wieku który dla niufa jest mocniej niż słuszny.

Koszt utrzymania psa zależy od jego wielkośc, zdrowia, rasy itd. Duze psy- duzy koszt. Małe psy- mały koszt. Ale znowu duze psy to siła spokoju a małe to...no małe ;)

Ja jako pierwszego psa osobie bez doswiadczenia radziłabym adopcję dorosłego psiaka z dobrego domu tymczasowego. Psa sprawdzonego na wszelakie okoliczności i na koty. Dobrze dobrany charakter psa da nam ogromna satysfakcje. I nigdy nie wybierajmy na wygląd. To jest ulotne, a z psem żyjemy na codzień.

Re: Pies......dylemat.

PostNapisane: Wto lis 25, 2014 0:56
przez Nemi
blackobsession pisze:(...)Kot wymaga uwagi tu i teraz., Natychmiast. Nie zwraca uwagi na to czy my mamy ochotę. On mi i koniec ;) Pies jest inny. Odrzucony odchodzi. To przykre dla niego, ale uszanuje naszą chwilę prywatności.
Z psem nawiązuje sie też ogromną więź emocjonalną. I nikt mi nie powie, że z kotem ta więź jest aż tak ogromna. (...)


I tu się nie zgodzę. Wszystko zależy od psa. Może niuf odchodzi - nie wiem, bo nie miałam do czynienia, ale wiem, że to słodziaki :P . Labek czy gronek albo nie odejdzie, tylko spróbuje inaczej. A więzi z kotami są równie wielkie ... może odrobinę inne.

Ale podpisuję się wszystkimi kończynami pod twierdzeniem, że trzeba dobrać psa do swojego charakteru i potrzeb. W innym wypadku wspólne życie może być koszmarem.