Re: Pies......dylemat.
Napisane: Wto sie 05, 2014 8:45
Pies jest fajny, ot co
Żyję z psami odkąd rodzice przywieźli mnie ze szpitala do domu - więc długo - i nie wyobrażam sobie bez nich życia.
Tylko faktycznie, jeśli psów nie znasz to o nich poczytaj tak, jak radzi Gutek.
Pies wymaga jednak sporo więcej czasu aniżeli kot, to głównie musisz brać pod uwagę. Spacery jakkolwiek fajne, czasem mogą stac się problemem. No i wakacje. Te dwie sprawy są, moim zdaniem, wąskim gardłem w posiadaniu psa. Resztę ogarniesz bez problemu, oczywiście jeśli relacja człowiek-pies jest dla Ciebie atrakcyjna.
Koszty - jeszcze niedawno miałam dwa labradory (ok. 80-90 kg w sumie, duże psy) i pięć kotów: jakbym miała płacić 300 za jedzenie od sztuki to bym z torbami poszła dawno. Tak jak pisze MarionL, 300 to na bardzo dużego psa pójdzie (w moim przypadku na dwie suki).
Ale w moim domu never ever nigdy w życiu nie pojawi się już sucha karma, bo szybciej przygotowuje się normalne jedzenie, aniżeli obsluguje zwierzaka z cukrzycą. Moje zwierzaki jedzą mięso, kosci, warzywa, nabiał itp. U psa droga jest kastracja (a już szczególnie kastracja dużej suki).
A z takich przyziemnych spraw, nie ukrywam że momentami dość kosmicznych ale być może przydatnych:
- psią sierść zdecydowanie bardziej widać w mieszkaniu (zwłaszcza tą krótką, np. czarna na jasnej, gładkiej podłodze)---> lepszy pies z sierścią, ktróra wtopi się w kolor podłogi.
- Jeśli masz ogród to pies, sikając jak pies, może poniszczyć Ci rośliny--->fajniejsza suka, która tylko zrobi placki na trawniku, trawnik szybciej się regeneruje .
- Szczeniak ma sporo zalet (możesz sobie go wychować od początku i jest pocieszny), ale siura po chałupie, gryzie i obgryza ----> moim zdaniem lepszy pies dorosły, nauczony czystości. Tym bardziej, że takich dorosłych po azylach jest pierdyliard a ludzie chcą "słodkie, małe kuleczki", omijając psy dorosłe. Mam teraz taką sukę azylową, wziętą jako dorosła - i jest po prostu fantastyczna. Pojętna, uczy się, nie niszczy a ze starego życia pozostał jej tylko wielki lęk przed podniesioną ręką
- Małe psy mają sporo zalet, ale mają też jedną straszną wadę (moim zdaniem) - jazgoczą tak, że uszy bolą. Przynajmniej spora ich część.
- Duże psy mają same zalety - o ile są zrównoważone i dobrze wychowane. Z wad - oprócz wyższych kosztów utrzymania - nasuwa mi się jedna, którą traumatycznie przerobiłam. W razie choroby psa, wypadku - sama nie jestem w stanie podnieść dużego psa i zwieźć do weta. To duże ograniczenie. Przyziemne, ale trzeba brać pod uwagę, bo problemy z chodzeniem np. po schodach na starość mogą się zdarzyć każdemu psu (i nie tylko psu).
- Pies to pies, zwierzę, pochodna dzikiego drapieżnika - ma nogi, z ktorych chętnie korzysta. Noszenie go na rękach nie jest niczym uzasadnione w normalnych warunkach.
Na marginesie - no nie mogę, ludzie niektórzy z psami do tzw. galerii przychodzą, spacerują - co za durnowatość skończona
- Znudzony, niewybiegany, zaniedbany intelektualnie pies, może niszczyć mieszkanie (z nudów i nadmiaru energii).
Żyję z psami odkąd rodzice przywieźli mnie ze szpitala do domu - więc długo - i nie wyobrażam sobie bez nich życia.
Tylko faktycznie, jeśli psów nie znasz to o nich poczytaj tak, jak radzi Gutek.
Pies wymaga jednak sporo więcej czasu aniżeli kot, to głównie musisz brać pod uwagę. Spacery jakkolwiek fajne, czasem mogą stac się problemem. No i wakacje. Te dwie sprawy są, moim zdaniem, wąskim gardłem w posiadaniu psa. Resztę ogarniesz bez problemu, oczywiście jeśli relacja człowiek-pies jest dla Ciebie atrakcyjna.
Koszty - jeszcze niedawno miałam dwa labradory (ok. 80-90 kg w sumie, duże psy) i pięć kotów: jakbym miała płacić 300 za jedzenie od sztuki to bym z torbami poszła dawno. Tak jak pisze MarionL, 300 to na bardzo dużego psa pójdzie (w moim przypadku na dwie suki).
Ale w moim domu never ever nigdy w życiu nie pojawi się już sucha karma, bo szybciej przygotowuje się normalne jedzenie, aniżeli obsluguje zwierzaka z cukrzycą. Moje zwierzaki jedzą mięso, kosci, warzywa, nabiał itp. U psa droga jest kastracja (a już szczególnie kastracja dużej suki).
A z takich przyziemnych spraw, nie ukrywam że momentami dość kosmicznych ale być może przydatnych:
- psią sierść zdecydowanie bardziej widać w mieszkaniu (zwłaszcza tą krótką, np. czarna na jasnej, gładkiej podłodze)---> lepszy pies z sierścią, ktróra wtopi się w kolor podłogi.
- Jeśli masz ogród to pies, sikając jak pies, może poniszczyć Ci rośliny--->fajniejsza suka, która tylko zrobi placki na trawniku, trawnik szybciej się regeneruje .
- Szczeniak ma sporo zalet (możesz sobie go wychować od początku i jest pocieszny), ale siura po chałupie, gryzie i obgryza ----> moim zdaniem lepszy pies dorosły, nauczony czystości. Tym bardziej, że takich dorosłych po azylach jest pierdyliard a ludzie chcą "słodkie, małe kuleczki", omijając psy dorosłe. Mam teraz taką sukę azylową, wziętą jako dorosła - i jest po prostu fantastyczna. Pojętna, uczy się, nie niszczy a ze starego życia pozostał jej tylko wielki lęk przed podniesioną ręką
- Małe psy mają sporo zalet, ale mają też jedną straszną wadę (moim zdaniem) - jazgoczą tak, że uszy bolą. Przynajmniej spora ich część.
- Duże psy mają same zalety - o ile są zrównoważone i dobrze wychowane. Z wad - oprócz wyższych kosztów utrzymania - nasuwa mi się jedna, którą traumatycznie przerobiłam. W razie choroby psa, wypadku - sama nie jestem w stanie podnieść dużego psa i zwieźć do weta. To duże ograniczenie. Przyziemne, ale trzeba brać pod uwagę, bo problemy z chodzeniem np. po schodach na starość mogą się zdarzyć każdemu psu (i nie tylko psu).
- Pies to pies, zwierzę, pochodna dzikiego drapieżnika - ma nogi, z ktorych chętnie korzysta. Noszenie go na rękach nie jest niczym uzasadnione w normalnych warunkach.
Na marginesie - no nie mogę, ludzie niektórzy z psami do tzw. galerii przychodzą, spacerują - co za durnowatość skończona
- Znudzony, niewybiegany, zaniedbany intelektualnie pies, może niszczyć mieszkanie (z nudów i nadmiaru energii).