Moderator: Moderatorzy
persiak1 pisze:Nie cierpię medialnych spraw takich na feisie i tym podobnych... Wszyscy medialnie chcieli by pomagać ,a na własnych włościach nie wiedzą ,że koty są obecne , albo ,że trzeba je ciachnąć.
Ja do niedawna tj; Trzy lata temu nie widziałam problemu dzikich kotów do czasu gdy na naszej działce nie znaleziono miotu kociąt. Tego samego dnia kotka zniknęła kociaki.... Część miotu podrosła i przyszła pamiętna mrożna zima 2012 roku . Mróz straszny u nas się pojawił. Zaczęłam częstować koty tym czego nie zjedli rezydenci sztuk cztery....
Potem okazało się to za mało i dokarmiałam osobno. Nie spostrzegłam ,że kotki tyją nie tyle z dobrobytu co z ciąży..... Na wiosnę 2012 roku znowu znaleziono w drewnie miot i to był ostatni jaki się w nas pojawił ..... Jesienią 2012 roku zaczęłam szukać pomocy. Nie jestem sama mobilna , a i złapanie ośmiu kotów to nie lada zadanie. Wiosną 2013 roku złapano pierwsze cztery koty . Po złapaniu siedmiu jeden nadal był nieuchwytny , ale po ośmiu godzinach wreszcie i ona została schwytana . Akcja powiodła się dzięki dziewczynie z naszego miasta , która z siłą godną większej sprawy chwytała dzikusy.
Na dzień dzisiejszy mam stadko dzikusów , tłustych i jedzących regularnie karmę na jaką mnie stać.. Nie jest to może acana, ttw czy applaws , ale nie jest to sławny kk. Mam pewne małe problemy ot taki jak odrobaczyć tą dziką zgraję skoro w naszych lecznicach nie ma niczego w proszku.
Moja siostra kilka lat temu niemal zatrzymała ruch aby uratować pewnego kota przed przejechaniem. Kot uciekł w swoją stronę....
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości