Z opisu w pierwszym poście wynika, ze szukali ratunku u inspektora TOZ, a nie bezpośrednio w schronisku, dopiero stamtąd zostali przekierowani na schronisko, gdzie uzyskali zapowiedź, ze psiaki będą do adopcji za 6-7 tygodni, a nie, ze nie dożyją adopcji (uśpione lub z powodu choroby).. Chyba, ze coś źle czytam.
Większość tu piszących bywa często w schronisku lub pomaga zwierzakom stamtąd wyciąganym. Zwykły człowiek skazany jest na media, a tu już tak jednoznacznie nie jest. Oprócz skandali (dotyczących konkretnego miejsca, zwykle oskarżanego o bycie mordownią, nie schroniskiem) są też relacje (w tym z programów pro-zwierzęcych ) o dobroczynnej działalności schronisk, w tym o szczeniakach odchowanych przez suczkę w schronisku i będących teraz do adopcji, czy specjalnie umieszczonych w pokojach administracyjnych, nie boksach.. Nie mając warunków na tymczasowanie ludzie szukali dla nich dobrego miejsca, nie sanatorium, czy hotelu, tylko miejsca w którym sunia mogłaby odchować małe, które nota bene ogłaszali na tablicy, by jak najszybciej znaleść im domy. Więc raczej nie pomylili schroniska z hotelem, tylko myśleli, ze dają im minimum bezpieczeństwa, pomagają zabierając z opuszczonej posesji, szczególnie po zapewnianiach, ze szczeniaki będą do adopcji.
Jakoś nie umiem ich potępić.. Ani tak 'radośnie' zakładać, ze na pewno po informacji, ze tam uśpi się szczenięta, nie szukali by dalej lub sami nie przyjęli by szczeniąt pod swój dach.. Tego nie wiemy, Ci państwo nigdy szansy na zmianę decyzji nie dostali, wręcz przeciwnie, byli zapewniani, ze wszytko będzie dobrze
.
Abstrahując już od powyższego pamiętam minę sąsiadki, która nieopacznie wygadała się przy wolontariuszach, ze w rodzinie ma kociaki.. Usłyszała krótkie "uśpić" bez wyjaśnienia, czy choćby słowa wstępu.. Ja wiele rozumiem, ale czasem już lepiej nic nie mówić, by nie zrażać tzw. zwykłych ludzi do idei pomagania zwierzętom. Wcale nie wymagam akcji uświadamiania za każdym razem, tyle, ze w jej przypadku efekt był taki, że chyba nigdy nie zaangażuje się w pomoc zwierzakom.. Nie zechce raczej usypiać, to zostawi sprawy swojemu biegowi.. Ta sprawa też ma szansę tak się skończyć.. Kolejni ludzie, którzy jak nie będą mieli warunków, by przejąć zwierzaka, po prostu będą na niego ślepi. A chyba nie o to 'chodzi'
EDIT: Sama dzwoniłam do organizacji pro-zwierzęcych w dwóch sprawach i za każdym razem (parę organizacji) słyszałam, nie mamy miejsc proszę oddać do schroniska. Nikt nawet nie zająkną się, ze tam nie prowadzą hotelu dla zwierząt lub o innych możliwościach, lepszych pomocy zwierzakowi. Jak widzicie, to nie takie proste, skoro nawet takie organizacje odsyłają 'bez mrugnięcia okiem' do takich miejsc (w tym kocięta) .
EDIT2: Jak przeglądam z pamięci media i temat schronisk, to nie jawią się one jako mordownie, gdzie szczeniaki/kociaki odchodzą codziennie, czy psy się zagryzają.. Oprócz interwencyjnych programów na temat konkretnego miejsca. Owszem nikt nie twierdzi, że tam jest luksus, czy każdy zwierzak w końcu znajdzie dom, ale też niewiele mówi się na tematy inne (cienie, problemy), niż to że zwierze tam umieszczone tęskni za domem i człowiekiem. Dlatego trudno się dziwić, ze przeciętny człowiek traktuje je jak przechowalnie, czyli miejsce, gdzie zabezpiecza się podstawowe, fizyczne potrzeby zwierzęcia. Do tego stopnia jest to mylące, ze część ludzi jest bardzo zdziwionych, jak u schroniskowego zwierzaka wychodzą choroby.. A przecież byli na tyle świadomi, ze właśnie tam skierowali kroki po nowego pupila. Tylko, no właśnie, chcieli dać mu miłość, bo wierzyli, ze resztę miał zapewnioną, w tym właściwą opiekę wet. Mało kto prosto ze schroniska jedzie do swojego weta, by ocenić stan zwierzęcia.
EOT