sieroTOSIniec Ingi.mm - mam dość

SIEROTOSINIEC to nazwa na cześć TOSI - mojej psiej miłości, którą lekarz zamiast uratować - zabił.
Dziś, gdy zakładam ten wątek, mija 8 miesięcy od Jej śmierci.
Umarła 19 czerwca 2013 r o 9.08. Odchodząc zabrała tak wiele, że nie sposób to opisać.
Nie umiem pogodzić się z okrucieństwem losu, który zabrał mi największą psią miłość.
Tosia - Moja Miłość po kres życia i jeszcze dalej
Pies... moja Córeczka
SIEROTOSINIEC to zbiór informacji i zdjęć związanych z moimi podopiecznymi.
Dziś tj. 8 września 2013 r. pod opieką są:
- Birma - sunia niemalże doskonała - szuka domu na zawsze
https://www.facebook.com/events/405359976230722/
- Mimi - wycofana sunia z dysplazją - szuka domu na zawsze
https://www.facebook.com/events/158613071010354/
- Fido - terapeutyczny pudelek w trzeciej młodości, dwukrotnie wrócił do mnie, aktywnie wyrażając w nowych domach swoją dezaprobatę na temat nowych okoliczności, pozostanie u mnie dożywotnio
- Merci - trikolorka w kwiecie wieku, wróciła już raz z nowego domu, nie lubi dzieci, nadmiernego ruchu, zbyt wielu osób w jednym pomieszczeniu, szuka domu, który zapewni jej spokój i leczenie (jelita)
- Dzidek - biały orient długowłosy w wielu ok. 6 lat, bardzo płochliwy, szukał spokojnego domu, który zapewni mu opiekę pod każdym względem
Dzidulek umarł 27.03.2014 na skutek zastoju nerek - nie doczekał własnego domu, ale był kochany u nas. Mam nadzieję, że czuł się u nas dobrze i bezpiecznie.
Trudno przeboleć taką stratę, a juz tym bardziej niespodziewaną i bezsensowną
- Vito - moja kocia miłość - mając dwa miesiące oddalił się za Tęczowy Most, jednak po 10 minutach wrócił. Powinien mieć I grupę inwalidzką ze względu na dziurę w przegrodzie międzykomorowej, a co za tym idzie ma skopaną wątrobę i nerki, neurologicznie jest nieco upośledzony, ale jest mój!
- 30 listopada 13 r. do sieroTOSIńca dołączyła Pika, na pobyt płatny 23 stycznia 2014 została przeze mnie adoptowana, żeby zakończyć jej poniewierkę.
- 25 kwietnia 14 r. przyjechał na pobyt czasowy Jamie (Dżemik), biało-liliowy kot orientalny przerażony i wycofany. Zaniedbany w stopniu lekkim, wydaje się, że jest za mały jak na 10 miesięcy. Zobaczymy czy będę w stanie mu pomóc.
- 18 lipca 14 r. dołączyła Dżemikowa siostra. Jest w niezłym stanie. Charakterna.
Ilu pomogłam zwierzętom? Sama nie wiem, ale wymienię kilka: Amber, Awa, Birma, Dzidek, Fido, Gacek, Kofi, Lucek, Maciejka, Maleńczuk, Mimi, Merci, Misia, Mela, Smoli, Tinka, Tula, Tupek, Fuga, Kaja - tylko te były na moim bezpośrednim utrzymaniu, bez pomocy fundacji.
Vito, który wreszcie jest moim kotem, po odebraniu go z poprzedniego domu kosztował mnie przez jeden rok walki o jego życie 17 tysięcy MOICH złotych.
Na ich utrzymanie zarabiam bazarkami i własnymi wytworami. Darowizn było niewiele, bo nie biorę pieniędzy za darmo. Można ode mnie coś kupić za cenę jaką się chce, ale nie za darmo. Sama pracuję na walkę o te zwierzęta.
Poza wymienionymi wyżej, które były lub są pod moją bezpośrednia opieką, znalazłam domy dla kilkunastu zwierzaków z forów i poza forami.
Nie wiem ile wizyt pa odbyłam, bo nie liczyłam. Nie wiem ile benzyny (własnej - nie rozliczanej) wyjeździłam wożąc psy po Warszawie lub poza.
Ile pieniędzy przekazałam na zwierzaki - nie liczę.
Ale jestem szczęśliwa, że potrafię dawać, a nie tylko brać.
28/12/13 - 116,65 - zakupy w hurtowni zoologicznej
Dziś, gdy zakładam ten wątek, mija 8 miesięcy od Jej śmierci.
Umarła 19 czerwca 2013 r o 9.08. Odchodząc zabrała tak wiele, że nie sposób to opisać.
Nie umiem pogodzić się z okrucieństwem losu, który zabrał mi największą psią miłość.
Tosia - Moja Miłość po kres życia i jeszcze dalej
Pies... moja Córeczka
SIEROTOSINIEC to zbiór informacji i zdjęć związanych z moimi podopiecznymi.
Dziś tj. 8 września 2013 r. pod opieką są:
- Birma - sunia niemalże doskonała - szuka domu na zawsze
https://www.facebook.com/events/405359976230722/
- Mimi - wycofana sunia z dysplazją - szuka domu na zawsze
https://www.facebook.com/events/158613071010354/
- Fido - terapeutyczny pudelek w trzeciej młodości, dwukrotnie wrócił do mnie, aktywnie wyrażając w nowych domach swoją dezaprobatę na temat nowych okoliczności, pozostanie u mnie dożywotnio
- Merci - trikolorka w kwiecie wieku, wróciła już raz z nowego domu, nie lubi dzieci, nadmiernego ruchu, zbyt wielu osób w jednym pomieszczeniu, szuka domu, który zapewni jej spokój i leczenie (jelita)
- Dzidek - biały orient długowłosy w wielu ok. 6 lat, bardzo płochliwy, szukał spokojnego domu, który zapewni mu opiekę pod każdym względem
Dzidulek umarł 27.03.2014 na skutek zastoju nerek - nie doczekał własnego domu, ale był kochany u nas. Mam nadzieję, że czuł się u nas dobrze i bezpiecznie.
Trudno przeboleć taką stratę, a juz tym bardziej niespodziewaną i bezsensowną
- Vito - moja kocia miłość - mając dwa miesiące oddalił się za Tęczowy Most, jednak po 10 minutach wrócił. Powinien mieć I grupę inwalidzką ze względu na dziurę w przegrodzie międzykomorowej, a co za tym idzie ma skopaną wątrobę i nerki, neurologicznie jest nieco upośledzony, ale jest mój!
- 30 listopada 13 r. do sieroTOSIńca dołączyła Pika, na pobyt płatny 23 stycznia 2014 została przeze mnie adoptowana, żeby zakończyć jej poniewierkę.
- 25 kwietnia 14 r. przyjechał na pobyt czasowy Jamie (Dżemik), biało-liliowy kot orientalny przerażony i wycofany. Zaniedbany w stopniu lekkim, wydaje się, że jest za mały jak na 10 miesięcy. Zobaczymy czy będę w stanie mu pomóc.
- 18 lipca 14 r. dołączyła Dżemikowa siostra. Jest w niezłym stanie. Charakterna.
Ilu pomogłam zwierzętom? Sama nie wiem, ale wymienię kilka: Amber, Awa, Birma, Dzidek, Fido, Gacek, Kofi, Lucek, Maciejka, Maleńczuk, Mimi, Merci, Misia, Mela, Smoli, Tinka, Tula, Tupek, Fuga, Kaja - tylko te były na moim bezpośrednim utrzymaniu, bez pomocy fundacji.
Vito, który wreszcie jest moim kotem, po odebraniu go z poprzedniego domu kosztował mnie przez jeden rok walki o jego życie 17 tysięcy MOICH złotych.
Na ich utrzymanie zarabiam bazarkami i własnymi wytworami. Darowizn było niewiele, bo nie biorę pieniędzy za darmo. Można ode mnie coś kupić za cenę jaką się chce, ale nie za darmo. Sama pracuję na walkę o te zwierzęta.
Poza wymienionymi wyżej, które były lub są pod moją bezpośrednia opieką, znalazłam domy dla kilkunastu zwierzaków z forów i poza forami.
Nie wiem ile wizyt pa odbyłam, bo nie liczyłam. Nie wiem ile benzyny (własnej - nie rozliczanej) wyjeździłam wożąc psy po Warszawie lub poza.
Ile pieniędzy przekazałam na zwierzaki - nie liczę.
Ale jestem szczęśliwa, że potrafię dawać, a nie tylko brać.
28/12/13 - 116,65 - zakupy w hurtowni zoologicznej