Zbliżała się jesień... Było szaro, smutno...Padało...
Ulicą szedł on.
Właściwie nie szedł - on pełzł. Pełz przykulony przy ruchliwej drodze z depresyjnie spuszczonym łbem szarpiąc przednie łapy jakgdyby były z betonu - sztywne i ciężkie. Dokąd szedł... Niewiadomo, może jeszcze kilka kroków i zakończył by swój bury wiejski żywot pod kołami....
Zatrzymało się auto. Na szyi zawinęła mu się pętla a potem wzięto go na ręce i wsadzono do środka...
Wstępne oględziny wykazały tragedię - przednia łapa psa była zwinięta bewładnie w precelek, ciasno zawinięta starym obskurnym bandażem. I wbrew wszystkiemu to nie był opatrunek - to było siedlisko zgnilizny i brudu. Łapa pod bandażem wyglądała tragicznie,odparzona sączyła się, jadziła, zapewne bardzo bolała... Słaby poddał się bez protestu oględzinom, które wykazały jeszcze bardzo zły stan psiaka , ogromne wycięczenie i guz na boku...
Nie było czasu czekać... Miki pojechał do lecznicy...
Tam awaryjnie został przetrzymany i zoperowany - wycięto guz, zostal wykastrowany. Łapy niestety nie udało się uratować, była już w zbyt cięzkim stanie, konieczna była amputacja.
Tak Miki pozostał w lecznicy bez łapy, niepewny jutra i tego co go spotka. Powoli zbierały się deklaracje, a on wybudzając się otrzymywał z każdym groszem szansę na lepsze życie.
Obecnie przebywa nadal w lecznicy i czeka na tymczas. Okazał się być cudownym psem, pełnym łagodności, dobroci i pokory. Miłym dla ludzi, kontaktowym, spokojnym przy zabiegach i niekonfliktowym do psów.
Miki obecnie przebywa w Bielsku.
Jest młodym spokojnym psem, ma około 5 lat. Jest średniej wielkości. Ma liskowatą urodę i przecudne bursztynowe oczy, które kryją w sobie smutek jaki spotkał go w życiu, ale zarazem i nadzieję....
Jego los ma szansę odmienić się za delikatną pomocą dobrych serc.
Prosimy o wsparcie finansowe na dalsze utrzymanie i leczenie Mikiego oraz o pomoc w szukaniu mu nowego domu gdzie będzie dzielnie podążał za swoim panem na 3 łapkach.