Wczoraj z samego rana ktoś podrzucił Klucza pod MakDonald, ten w samym centrum miasta.
Klucz, bo szłam dorobić klucz...
Złapałam psa z pomocą równie wystraszonej pani jak ja karmiąc czisburgerem, na smyczy chodzi, nie jest to ideał, ale chodzi...
Wnętr, odpchlony, odrobaczony, do kotów obojętny, do psów ciekawski, w domu się nie załatwił.
Odwiozłam go do schroniska, innego wyjścia nie było, DT w Cz-wie przepełnione, obdzwoniłam Fundacje...
Byłam go dziś odwiedzić, kierowniczka mnie zna.
Wczoraj:
dziś:
https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/ ... 7960_o.jpg
Może ktoś się zakocha... póki co jest 2 tyg. kwarantanny, potem szczepienie, decyzje co do kastracji, muszę mu znaleźć dom.
Wczoraj gdy słaniał się na nogach pod "makiem" nikt się nie zainteresował. Dziś podrzucono w to samo miejsce innego psa.