Strona 1 z 1

Porzucony pies Miki,są kolejne problemy:(

PostNapisane: Czw cze 27, 2013 6:49
przez ewelina80
Jakiś czas temu w mojej okolicy ktoś wyrzucił psa, żal go nam się zrobiło dlatego czasami ja czasami siostra zanosiłyśmy mu jakieś jedzenie.Na początku psiaczek bał się ,nie szukał z nami kontaktu,żył sobie tak obok,pewnego dnia przełamał się i okazało się ,że to bardzo sympatyczna ,młoda sunia.Moi dziadkowie postanowili wziąć ją pod swoją opiekę,tyle,że mamy wspólny ogródek i podwórko no i mamy koty,które do tej pory mogły sobie swobodnie chodzić po swoim terenie.Miki(bo takie imię dostał pies) ma w sobie coś z psa myśliwskiego,nawet wyglądem go przypomina,gdy tylko poczuje kota węszy,tropi go potem goni jak zająca.Nasze koty nie są do takich sytuacji przyzwyczajone,dlatego ich ucieczki wyglądają strasznie ''chaotycznie''. Jak by zmartwień było mało gdy któryś kot zobaczy Miki w naszej obecności to startuje do niej z pazurami,ona wtedy do niego z kolei z zębami,w momencie ataku nie słyszy,nie reaguje na nasze krzyki.Boję się,że w końcu dojdzie do jakiegoś nieszczęścia,na dodatek jeden z naszych kotów nie widzi,do tej pory mógł swobodnie chodzić sobie po ogródku czy podwórku,teraz często zamykany jest w domu,ale ciągnie go na zewnątrz.
Miki w stosunku do ludzi nie przejawia żadnej agresji,mamy też jednego psa,z nim również się szybko zaprzyjaźniła,tylko te koty :(
Dlatego szukam jej domu gdzie byłaby chciana,może być taki z psem ,byle bez kotów.
My ze swojej strony zobowiązujemy się ją wysterylizować(będę dziś umawiać termin u weta),będzie też odrobaczona,odpchlona.Jestem z woj.lubelskiego,tak w obrębie 70-80km możemy ją dowieść.
W ostateczności mogłabym ją oddać ojcu,bo obecnie nie ma żadnego psa,ale to tylko dlatego,że w krótkim czasie trzy jego psy zginęły w dziwnych okolicznościach,jeden podobno zagryziony przez jakieś psie bestie,drugi otruty umarł w męczarniach,a z trzecim nawet nie wiadomo co się stało :( dziwna okolica i okropni sąsiedzi :twisted:
Dlatego to będzię ostateczność,najpierw chcę spróbować znaleźć dobry dom dla Miki,gdzie mogła by być szczęśliwa i żyć sobie przez długie lata.
Z tego powodu postanowiła tu założyć wątek i prosić o pomoc,nawet błagać,bo mimo tej agresji w stosunku do kotów to jest bardzo miły psiak.

Re: Proszę o dom dla Miki.

PostNapisane: Czw cze 27, 2013 7:07
przez ewelina80
Obrazek
Obrazek
To jest Miki,może ktoś mógłby jej dać fajny domek ,bo na pewno taki zasługuje :D

Re: Proszę o dom dla Miki.

PostNapisane: Czw cze 27, 2013 17:37
przez ewelina80
Przypominamy się z Miki,może ktoś nas wypatrzy :ok:
Termin sterylizacji udało mi się ustalić na 5 lipca,tak jak pisałam my bierzemy na siebie finansowanie zabiegu i opiekę po nim,tylko żeby znalazł się jakiś domek dla niej :oops: Dziś też postaram się ją odrobaczyć i zapodać jej fiprex.
To nie jest tak,że szukam jej domu tylko tu na forum,siostra pytała wśród znajomych,ja i moj tż zresztą też,ale nikt nie chce psa,w takich małych miejscowościach jak moja ludzie raczej wyrzucają psy jak zbyteczne rzeczy,szczególnie sunie,gdy słyszą o sterylizacji to mówią ,że tyle pieniędzy na psa wydać,przecież to głupota :twisted:
Wiem,że tu na forum jest mnóstwo takich wątków,ale na jakiś mały cud zawsze można liczyć :D
Gdy siostra niosła na rękach kota ona już z daleka na nich warczała,jednego udało jej się pogonić,kot zamiast uciekać na jakieś drzewo kręcił się w kółko a ona za nim,z dnia na dzień czuje się tu u nas coraz pewniej.Widać,że koty boją się chodzić po swoim terenie ,mimo,że przecież nie jest to duży pies.
Dlatego tak bardzo mi zależy,że znaleźć jej jakiś dom,bez kotów.
W ostateczności po sterylizacji oddam ją swojemu tacie,on sam lubi psy i pewnie było by jej tam dobrze,tylko tak jak sam przyznał mieszka w okropnej okolicy,a jego sąsiedzi traktują zwierzęta gorzej jak rzeczy.Swoje trzy psy stracił w strasznych okolicznościach.

Re: Porzucony pies Miki,są kolejne problemy:(

PostNapisane: Pon lip 01, 2013 14:02
przez ewelina80
Mimo,że nikt na ten wątek nie zagląda postanowiłam raz jeszcze poprosić o radę jakieś doświadczone osoby w opiece nad psem.
Pisałam wcześniej,że sunia zostanie wysterylizowana,że zapewnimy jej opiekę po zabiegu jeśli znalazłby się dla niej dom bez kotów.
Tylko pojawił się problem bo Miki okazała się strasznie dzikim psem jeśli chodzi o upięcie jej na smyczy o wejściu do samochodu nawet nie ma mowy,wczoraj o mały włos a pognałaby razem ze smyczą w pola rozpaczliwie przy tym skomląc.Podanie kropelek od pcheł to też nie lada wyczyn,jedna osoba trzyma psa za obrożę druga podaje krople szarpiącemu się psu,koszmar jakiś,nie wiem jak ona wcześniej żyła ,kto był jej ''mądrym właścicielem",że teraz tak reaguje na proste zabiegi.W związku z tym sterylizację na razie trzeba odłożyć,tylko co w takim wypadku,zastrzyk hormonalny?Tylko w jaki sposób ją przytrzymać jak opanować tę jej histerię?Mnie zaczyna to już przerastać :oops: mamy jednego psa Maksia,on ma już 13 lat ,ale nigdy z nim nie było takich problemów.Mąż coś przebąkuje o schronisku,nasza gmina ma umowe ze schroniskiem w Lubartowie.Sama nie wiem już co robić,na pewno trzeba dużo czasu żeby sunia nam zaufała,tylko co będzie jeśli ona w końcu się oszczeni ?
Może ktoś mógłby mi chociaż doradzić jak postępować z takim psem,ja z psami mam małe doświadczenie :(

Re: Porzucony pies Miki,są kolejne problemy:(

PostNapisane: Pon lip 01, 2013 15:24
przez Szalony Kot
Na pewno nic na siłę. Nie każdy pies musi lubić podróżować samochodem, niestety - niektóre lepiej znoszą podróż w bagażniku, inne znowu blisko opiekuna. Jeśli pies wyrywa się z obroży, warto zainwestować w szelki, są pewniejsze i ciężej psu się z nich wyplątać, tylko muszą być dobrze dopasowane.

Re: Porzucony pies Miki,są kolejne problemy:(

PostNapisane: Śro lip 03, 2013 19:15
przez ulvhedinn
Zastosowałabym "łagodny przymus" i tyle. Tak, wiem, są polecane metody stopniowego "polubiania" auta czy smyczy, ale z mojego doświadczenia wynika, że lepiej działaja formy nieco może brutalniejsze, ale szybsze. Oczywiście nie wolno psa szarpać, ani krzyczeć, ale stanowczo acz łagodnie pokazać ze , owszem I TAK BĘDZIE TAK JAK JA CHCĘ. Czyli np psa wsadzamy do auta i zapinamy (szelki najlepiej) i jedziemy, nie zwracając uwagi na protesty. Można robić krótkie, a częste przejażdżki, zanim się pojedzie gdzies dalej.

Podobnie ze schodami, albo szarpaniem na smyczy, zero zwracania uwagi na wybryki i protesty, tylko spokojen przeprowadzanie swojej woli.

Im częściej się "łamiemy" czyli odpuszcamy świrującemu psu, tym on się mocniej utrwala w przekonaniu, że jego zachownie daje pożądany (przez niego ) efekt.

Re: Porzucony pies Miki,są kolejne problemy:(

PostNapisane: Czw lip 04, 2013 11:26
przez ewelina80
Fajnie,że ktoś do nas zaglądnął :D dzięki za rady.Mi też się wydaje,że można spróbować zastosować wobec suni taki delikatny przymus jeśli chodzi o smycz i o jazdę samochodem.Rozmawialiśmy z wetem o podaniu jej zastrzyku hormonalnego tak żeby trochę odsunąć w czasie sterylizację,żeby mogła bardziej się do nas przyzwyczaić,ale to też nie wypali, wet powiedział,że ten zastrzyk musi być w odpowiednim czasie po cieczce podany :( Na ten czas najlepiej byłoby ją gdzieś przymknąć i przeczekać,tylko gdzie? U nas nawet kojca nie ma,bo nasz pies chodzi sobie luzem po ogródku i podwórku,o szczeniakach nawet myśleć mi się nie chce :( Czy są jakieś metody wyciszenia cieczki tak jak u kotek np.tabletką?
Na razie same problemy, chcieliśmy pomoc bezdomnemu psu a przysporzyliśmy sobie więcej kłopotów.Jakby było tego wszystkiego mało to od wczoraj mam chorego kota,wczoraj był na wizycie w lecznicy dziś też jedziemy,załamać się można :(
Trochę sobie ponarzekałam.

Re: Porzucony pies Miki,są kolejne problemy:(

PostNapisane: Czw lip 04, 2013 11:39
przez Szalony Kot
Ja jestem za spokojnym namawianiem, tylko to trzeba mieć trochę czasu. Niech pies ma możliwość obwąchania samochodu, podejścia do niego, gdy Ty w środku nawołujesz ze smakołykami, niech przekonuje się, że może tam np. wejść i się położyć. Takie ćwiczenia z oswajania nieznanego, na początku na wyłączonym silniku. Tak też może być, że łatwiej psa wsadzić do spokojnego, nie warczącego samochodu, a dopiero potem uruchamiać silnik.
Na pewno nawoływanie ze środka samochodu kogoś, komu pies ufa spowoduje, że będzie łatwiej. Jak pysk psa już będzie podstawiał się pod głaskanie osoby w samochodzie, to pozostaje przytrzymanie za obrożę, druga osoba podchodzi od tyłu i podsadza psa - i pies w środku :ok: