Mam prośbę. Od kilku lat obserwuję bociany, ich przylotu, lęgi..całe sezonowe życie w naszych kraju. Jak co roku są lęgi udane i nie...Ale w tym roku dwa dni ludzie z całego kraju prosili o pomoc dla topiących się w zalewanym gnieździe maluchów. Wczoraj jeden padł, dzisiaj kilka godzin czekaliśmy na pomoc dla drugiego. W końcu, jak podjechała straż mały dogorywał...za późno, ale mamy jeszcze nadzieję. Czy osoby odwiedzające schron mogą się dowiedzieć co jest. Bardzo proszę. Mały bociek jest z gniazda w Ustroniu.
A tu na poparcie prośby kilka fotek z dzisiaj.
Pan Jacek przyjechał po bocianka, ale co dalej.... Napiszcie, jeśli coś wiecie. Proszę.