Fajny Jerzosław, oby mu się dobrze powodziło
Sokół oswoił się tak bardzo, że zaczynam obawiać się, czy w ogóle będzie można go wypuścić, czy da sobie radę sam.
Mnie to prawdę mówiąc nie przeszkadza, jemu chyba też bo objął w posiadanie całą kuchnię i nieźle tam rozrabia, kot się go boi, pies schodzi mu z drogi a ta mała pierzasta żmija tylko by siedziała u mnie na ramieniu, albo na czubku głowy.
Lata wzorcowo, no ale po co latać, mały, biedny, głodny, mama nakarm
Dziś matula przyniosła nową bidę, gołębia już dorosłego choć tegorocznego, przepiękny, potężnie zbudowany, jakiś ludzki śmieć postrzelił go wiatrówką, ma przestrzelone lewe skrzydło i ranę na piersi. Rany obmyłam o ile mi pozwolił, czekam na powrót matuli, żeby pomogła mi ze skrzydłem, ptaszor jest zbyt silny, żebym dała radę opatrzyć go samodzielnie. Na razie siedzi w kartonie Sokoła i objada się pszenicą na wariata. Gołąb obrączkowany, po odczytaniu znajdę właściciela.
Sokół oczywiście obrażony na cały świat, o mało nie padłam ze śmiechu jak zazdrośnik starał się zwrócić moją uwagę na niego, a nie postrzałka, plątał się pod rękoma, wysypywał ziarno, lądował mi na ramieniu i na całe gardło robił swoje łiiiii do mojego ucha, ciągał za włosy i ucho, menda taka zazdrosna