Byłam dzisiaj u mamy i mam nowe informacje. Podobno świnka należy do jednego człowieka z okolicy i nie tyle ją porzucił, ile mu uciekła. Oczywiście nadal jest to jego wina, bo po pierwsze jej nie zabezpieczył, a po drugie wcale się nie kwapi, żeby ją poszukać. Możliwe, że świnka uciekła mu kilka razy. Widywana była już latem. Oczywiście te informacje nie są sprawdzone i generalnie nie wierzyłabym, że ta świnka w ogóle jest, gdybym jej nie widziała jak chodzi po bagnie. (Nie jest duża, chyba jest jeszcze młoda, w kłębie ma chyba tyle co spaniel, ale ja chyba nie bardzo umiem oceniać wielkości).
Dzisiaj jej nie było. Tam gdzie chodziła poprzednio zostawiłam jej ugotowane ziemniaki i chleb (mama go trochę namoczyła). Obok zbudowałam dla niej szałas. W tym artykule powyżej niektórzy hodują świnki tak półdziko, z takimi szałasami i jakoś sobie radzą, więc chyba nie jest tak, że w ogóle nie są przystosowane do naszych temperatur. Tylko, że ona nie ma innych świnek, żeby się grzały razem
No nic, przetrwała już jedne mrozy, mam nadzieję, że sobie poradzi
W każdym razie postarałam się, żeby było tam ciepło. W środku jest sianko tzn. wysuszona trawa zerwana z lasu. W teorii świnka ma się w nim zagrzebać i ma jej być ciepło. Jestem bardzo z tego zadowolona, że tą trawę wynalazłam, bo nie miałam pojęcia skąd wziąć siano. Ale z całokształtu nie jestem do końca zadowolona, są jeszcze prześwity duże. I sianka powinno być zdecydowanie więcej. Niestety zrobiło się już ciemno i nie bardzo się dało poprawiać. Myślę, że pojadę tam jeszcze ulepszyć. To są gałęzie oparte o zwalony pień, na stoku bagna. Wolałabym, żeby to było na jeszcze mniej podmokłym terenie, ale wtedy było by bardzo wyeksponowane, a tak niczego nie widać z żadnej ścieżki. W ogóle kojarzy mi się z chatką Horpyny. Potrzebuję więcej liści, żeby schować chatkę, więcej sianka do środka i jak znowu zetną tam sosnę to utnę z niej gałązki (to w sumie uwagi dla mnie).
Ogólnie nie czuję jakoś tego, żeby pomagać właścicielowi świnki szukać ani jej łapać, bo wydaje mi się, że to by się to dla niej źle skończyło. W tym artykule jest napisane, że mięso jest jadalne i że ludzie hodują je też takich celach. Myślałam, że to tylko zwierzątko domowe, ale okazuje się, że nie. Nie musi być więc tak, że została wyrzucona z domu i tęskni do ludzi. Oczywiście niezależnie od tego potrzebuje, żeby się nią jakoś zająć. Myślę, że nikt kto to zrobi nie powinien mieć kłopotów, jeśli ją przygarnie, bo została porzucona poprzez to, że właściciel jej nie szuka. Z drugiej strony ja też nie miałabym pomysłu jak ją odnaleźć i złapać. Świnka pojawia się w różnych miejscach. Pomyślałam, że na dobry początek można ją trochę "ustacjonarnić" poprzez zostawianie jedzenia w tym jednym miejscu.
Zobaczymy jak to się rozwinie. Najbardziej się martwię, żebym przez jakieś nieprzemyślane działania jej bardziej nie zaszkodziła. Na przykład, że ona pójdzie do tej chatki zamiast wrócić do domu i jednak tam zamarznie.