ja mam 2 psy
1. owczarek Collie
Dostałam ją za darmo od takich dalekich znajomych, ponieważ oni kupili sobie psa, ale po tygodniu mama czy babcia ich powiedziała, że nie chce już psa i musieli się go pozbyć. Więc przygarnęłam ją. No ale szybko się okazało, że historyjka nie jest prawdziwa i że oddali psa z powodu ciężkiej choroby. Mianowicie Cola co zjadła to od razu wyrzuciła z siebie jedną bądź drugą stroną... Zastrzyki, które weterynarz jej przepisał (koszt 1 zastrzyku 50zł) pomagały jej na 2 dni, a potem odwrotnie i nie stać nas było na takie wydatki. Moja mama się zdenerwowała (ja wtedy byłam mała) i podała jej smectę dla dzieci. Następnego dnia Cola była nie tym psem! Zdrowa, żywa!! Normalnie jadła!! Wydaje mi się, że jakby to nie pomogło to by długo nie pożyła. Ale wszystko się ułożyło dobrze!
2. Sarunia to zwykły kundelek, przygarnięta z ulicy, bo jej mama oszczeniła się działkę obok. Ojjj to był urwis... wszystko gryzła Buty kable węże ogrodnicze... wszystko co wpadło jej do buzi! Nie było z nią tak drastycznych przygód jak z Colą, ale któregoś dnia nam uciekła (wróciła tego samego dnia), a kilka miesięcy później urodziły się śliczniutkie szczeniaczki
jednak nie mogliśmy ich zatrzymać, choć bardzo bym chciała. Dlatego też znalazłam im domy, z jednym właścicielem szczeniaczka utrzymuję kontakt
Pozdrawiam