Mam mały problem z sąsiadami. Są starszym małżeństwem, mieszkają w małym mieszkaniu w bloku i najwyraźniej mają słabosć do zwierząt. Problem polega na tym, że jakiś czas temu przygarneli kolejnego pieska przybłęde. Niestety znajda jest tak zaborcza, że nie akceptuje pozostałych dwóch piesków (poza tym mają jeszcze koty ale nie wiem ile), jest zazdrosna o swoją włascicielke (tak przynajmniej ona to tłumaczyla...). Do niedawna powiedziałabym, że to nie moja sprawa ale dzisiejsza akcja spowodowała, ze zdecydowałam się coś z tym zrobić. Mianowicie owa znajda wychodząc na spacer ze swoją panią rzuciła się na jej drugiego psa... i to nie tak żeby hapnąć czy przestraszyć, normalnie chciał go zlapać za gardło i zamordować. Zaatakowany pies chcial uciec, bo to strasznie stary i łagodny kundelek, ale znajda nie odpuszczala. Dodatkowo sytuacje pogarszał fakt, ze właścicielka trzymała oba psy na smyczy (tj. stary nie mógł w żaden sposób uciec przed znajdą), a gdy zaczęla je rozdzielać w dość nieudolny sposób to ta znajda pogryzla także ją (po rękach). Podejrzewam że dla starego psa nie skonczyloby sie to dobrze, szczęście ze akurat przechodzilam obok. Znajde musialam kopnąć kilka razy i dopiero wtedy puścił tego drugiego (tak, wiem że to straszne ale nic innego sie nie dalo zrobić z tym głupim psem, a nie zamierzałam odciagać go rekami żeby jeszcze mnie pogryzł).
Mimo że polało sie sporo krwi, a staruszek kulał na dwie łapy to babcia sie nie przejela. Zawolała męża, dała mu znajde i poszli jakby nigdy nic na spacer, mimo że ona pogryziona i ten staruszek też, a musieli isć po dwóch stronach ulicy bo jak tylko znajda zobaczyła tego drugiego psa to od razu warczała...
Nie mam pojęcia co oni robią z nimi w domu ale jasne jest, ze ta znajda nie może u nich zostać, bo po pierwsze stwarza niebezpieczeństwo dla innych zwierząt, a po drugie jest agresywna wobec ludzi, nie mówiąc o tym że nie była u weterynarze więc kij wie na co może byc chora. Co mogę zrobić w takiej sytuacji? Są jakieś organizacje ktore zajmują się takimi sprawami? Myślę czy nie zadzwonić na policje ale policja to wiadomo... przyjdą zapytają i pójdą bo co ich pies obchodzi. :/
Właściciele oczywiście nie chcą oddać kundla do schroniska, bo jest "biedny"... ręce mi opadają.