Strona 1 z 2

sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Wto cze 05, 2012 13:35
przez Tosza
W potrzebie jest dobry, bezsilny człowiek, jego koty i niczemu nie winny pies.
Nie wiem, kto w większej
Mamy na osiedlu zaprzyjaźnioną starszą panią, która ma pod opieką gromadkę kotów, To dom z ogrodem, koty mieszkają u niej. Dwa lata temu zmarł jej mąż, to były jego kota, ale wdowa się po jego śmierci nimi zajmowała. Pani zaczęła chorować, prawdopodobnie nie czuła się bezpiecznie sama w domu, więc przyjęła do siebie dalszą rodzinę. Rodzina w pewnym momencie, gdy już zupełnie sterroryzowała starszą panią, sprowadziła sobie bez uzgodnienia psa z morderczymi zapędami w stosunku do kotów. Pierwszy ofiarą padł ulubieniec zmarłego męża, pozostałe są też zagrożone. W tym domu trwa jakiś horror międzyludzki i międzyzwierzęcy. :(
W każdym razie pani, która kocha zwierzęta i jest naprawdę dobrym człowiekiem, choć zawsze odmawiała przyjęcia jakiejkolwiek pomocy, po dwóch latach milczenia sama zadzwoniła prosząc o pomoc w pozbyciu się psa.
Najprostsze byłoby powiedzieć rodzinie, by mu znalazła nowy dom, ale to zdaje się, nie wchodzi w rachubę-tam panuję jakieś dziwne stosunki, oparte raczej na strachu czy wojnie podjazdowej niż na komunikacji. Pani nie znamy na tyle dobrze, b y ją zapytać o co chodzi, choć próbujemy jakoś przemycić między wierszami, że chyba powinna zmienić opiekunów, bo jak stanie się kiedyś mniej samodzielna, to zupełnie nie da się ( albo właśnie się da :( )
przewidzieć, co się stanie :( .
Pani błaga, by pomóc jej pozbyć się psa. To trzyletnia suka średniego wzrostu bardzo przyjazna do ludzi. Gdyby tam było normalnie, można by zaproponować zbudowanie kolca, zabezpieczenie części ogrodu-różne rzeczy. Ale nie można. Pies ma zniknąć, pani nawet mówi, że jak nie znajdzie innego wyjścia, to go uśpi.
To inne wyjście ja mam znaleźć, ale zupełnie nie mam pomysłu. Nie znam się na psach, boję się psów, nie znam nikogo z dogo ( a nawet jakbym znała, to co to by dało)
Na hotelik dla niego tez nie funduszy, poza tym ile pies może mieszkać w takim hoteliku. A własnie, nie znam żadnego hoteliku dla psów :mrgreen:
Ten wątek to raczej próba zwerbalizowania mojej frustracji, bo co tu można zrobić :(
Ma ktoś jakiś pomysł?

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Wto cze 05, 2012 16:20
przez lidka02
Dobrym pomysłem było by umieszczenie psa w hoteliku i szukanie mu domu , możesz też zadzwonić gdzieś do Tozu , Animalsu i poprosić o znalezienie mu domku ,. zrobić ogłoszenie w gazecie napisać jaki ma charakter itd , albo próbować znaleźć dt .Jest troche rozwiązań a hoteliki wpisz w google top ci wyskoczą ... :ok:

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 5:00
przez ulvhedinn
Biedny pies - podejrzewam, ze w całym tym zamęcie szczęśliwy nie jest. Pytanie na ile jest kartą przetargową dla obu stron...

Pomysł z uśpieniem to barbarzyństwo- i nie, nie rozumiem ludzi, którzy jedne zwierzaki darzą uczuciem, a inne są w stanie ot tak zabić. Jeśli pies poluje na koty, to dlatego, ze po części taka jest jego natura drapieżnika, po części nauczyli go tego ludzie. Równie dobrze mozna by chcieć zabić kota, bo zeżarł nam kanarka...... :roll: Pominąwszy fakt, ze usmiercenie psa, który jest zdrowy i nieagresywny to przestepstwo.

Podstawą sa fotki, i dobry opis psa. Wątek na dogo mogę założyć.

Co do hotelików, weź pod uwagę, że ceny 'dogomaniackie" to ok 300-350 zł za msc. Ale w hotelu komercyjnym zapłacisz wielokrotnie więcej.....

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 6:27
przez Patmol
ale czy tamci ludzie oddadzą psa?
może jednak lepiej szukać domów dla kotów?

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 7:10
przez najszczesliwsza
Jeśli pies jest własnością opiekunów tej pani, to czarno widzę oddanie psa.

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 7:42
przez Tosza
Patmol pisze:ale czy tamci ludzie oddadzą psa?
może jednak lepiej szukać domów dla kotów?

Dla kilkunastu kotów, częsciowo starszych, które spędziły tam całe życie? I tylko dlatego, że komuś sie wydaje,że jak jest młodszy i silniejszy, to wszystko mu wolno?

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 7:55
przez Tosza
najszczesliwsza pisze:Jeśli pies jest własnością opiekunów tej pani, to czarno widzę oddanie psa.

Nie oceniam sytuacji od strony etycznej, bo całą sytuacja nie mieści mi sie w głowie. I nie chciałabym, by ocena stałą się tematem tego wątku. Moja koleżanka zadzwoniła do pani dwa dni temu i z tego jak została przepytana telefonicznie przez "opiekunów" kto ona jest i po co dzwoni, a następnie jak została "zaanonsowana" widać jasno, jaka atmosfera tam panuje.
Prawdopodobnie nikt nie będzie pytał tych ludzi, czy chcą oddać psa, tak jak oni nie pytali pani, czy pies może z nimi zamieszkać. Ja szukam opcji, ktore będą dobre równiez dla psa, bo uwierzcie, rozważane są rónież straszne scenariusze :(
Jest tu kila wątków o kotach skrzywdzonych przez człowieka. I forumowicze życzą oprawcom wszyystkiego najgorszego.Tutaj za przyzwoleniem "opiekunów" też dzieją się straszne rzeczy. Prawdopodobnie nie widzieli jak pies zagryzał tego kota ( sąsiedzi widzieli, pani mało wychodzi z domu), ale wg nich nic sie takiego nie stało, to tylko kot, co więcej nie zobili nic, by sytuacja się nie powtórzyła. Więc-nie oceniając- rozumiem desperację tej kobiety

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 8:30
przez BarbAnn
Nie potrafię pomoc
Jedyne co mi przychodzi do głowy to kategoryczne żądanie pozbycia się psa poprzez znalezienie mu nowego domu
Poki co pani jest właścicielką nieruchomości i musi zrozumiec ze to ona ma obowiązek chronić swoje koty a nie dobrzyludziepomozcie

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 8:53
przez Tosza
BarbAnn pisze:Nie potrafię pomoc
Jedyne co mi przychodzi do głowy to kategoryczne żądanie pozbycia się psa poprzez znalezienie mu nowego domu
Poki co pani jest właścicielką nieruchomości i musi zrozumiec ze to ona ma obowiązek chronić swoje koty a nie dobrzyludziepomozcie

Basiu, nie wiem czy znasz taki tym starszych ludzi;delikatni, ułożeni, spokojni, cisi, tacy przepraszam że żyję. Ja znam takich nawet młodych-dają się wykorzystywać wszystkim dookoła i choć to widzą, nie potrafią zareagować. Nie byłam u niej, bo jestem chora ( miałam zrobić zdjęcia psiakowi),może jak pójdę to dowiem się czegoś wiecej. Nie każdy potrafi tupnąć nogą i upomnieć się o swoje prawa, a być może próbowała i nie wyszło. Trudno wypytywać o takie rzeczy starszą, dumną ( nigdy nie chciała żadnej pomocy), którą się sporadycznie spotykało na ulicy.
Mam wrażenie, że ci ludzie wdeptali ją w ziemie, a ona resztkami sił, w jedyny sposób jaki uważa za realny, próbuje ratować swoje koty.
Mam pewnien pomysł na tego psa, tylko musze o nim więcej wiedzieć;byc może pomoże mi pani-psiara, której w zeszłym roku pomogłam sterylizowac bezdomne koty, które zamieszkały w jej stajni ( nie wiedziała, jak je złapać, nie znała klatki-łapki). Na razie efekt jest taki, że dowiedziałam się od niej o kolejnej staruszce przy Balickiej, która karmi koty i potrzebuje karmę i o miocie długowłosych maluchów w jakiejś piwnicy w tamtej opkicy:mrgreen: I że trzeba pomóc wyłapać i wysterylizować.
Robiłam rozeznanie w hotelikach i znalazłam, że kosztują 30 zł za dobę :( Więc to rozwiązanie odpada.

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 8:58
przez mahob
Ale skąd pewność, że jeśli zabierze się stamtąd psa, to ci ludzie nie przysposobią sobie innego?

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 9:00
przez Patmol
dla dobra i ich bezpieczeństwa kotów -właśnie im najlepiej byłoby poszukać domów
skoro pani już starsza to i tak nie daje rady pewnie się nimi się opiekować
a kilkanaście kotów to duże obciążenie i finansowe i logistyczne

nie chodzi przecież o udowadnianie kto ma rację i większe prawa
tylko o bezpieczeństwo tych kotów i psa

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 9:03
przez BarbAnn
Tosza pisze:Basiu, nie wiem czy znasz taki tym starszych ludzi;delikatni, ułożeni, spokojni, cisi, tacy przepraszam że żyję. Ja znam takich nawet młodych-dają się wykorzystywać wszystkim dookoła i choć to widzą, nie potrafią zareagować. Nie byłam u niej, bo jestem chora ( miałam zrobić zdjęcia psiakowi),może jak pójdę to dowiem się czegoś wiecej. Nie każdy potrafi tupnąć nogą i upomnieć się o swoje prawa, a być może próbowała i nie wyszło. Trudno wypytywać o takie rzeczy starszą, dumną ( nigdy nie chciała żadnej pomocy), którą się sporadycznie spotykało na ulicy.
Mam wrażenie, że ci ludzie wdeptali ją w ziemie, a ona resztkami sił, w jedyny sposób jaki uważa za realny, próbuje ratować swoje koty.
Mam pewnien pomysł na tego psa, tylko musze o nim więcej wiedzieć;byc może pomoże mi pani-psiara, której w zeszłym roku pomogłam sterylizowac bezdomne koty, które zamieszkały w jej stajni ( nie wiedziała, jak je złapać, nie znała klatki-łapki). Na razie efekt jest taki, że dowiedziałam się od niej o kolejnej staruszce przy Balickiej, która karmi koty i potrzebuje karmę i o miocie długowłosych maluchów w jakiejś piwnicy w tamtej opkicy:mrgreen: I że trzeba pomóc wyłapać i wysterylizować.
Robiłam rozeznanie w hotelikach i znalazłam, że kosztują 30 zł za dobę :( Więc to rozwiązanie odpada.


Tosza, doskonale znam.
Wiem też że przy włożeniu odpowiedniej pracy w takiego człowieka jest szansa ze wajha w mozgu może przeskoczyc z pozycji "przepraszam że zyję" w pozycję-"moj dom, moje prawa"
Tylko niestety nie u każdego
ale jak mawia Ojciec R trzeba siać siać siac

co do pobocznosci i niewypowiedzianego to mysle ze po 17 tym czerwca bede miec wiecej czasu na zdjecia

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 9:12
przez Tosza
mahob pisze:Ale skąd pewność, że jeśli zabierze się stamtąd psa, to ci ludzie nie przysposobią sobie innego?

Moja koleżanka zadała tej pani to samo pytanie, ale pani mogła odpowiadać tylko "tak" i "nie" bo rodzina słuchała. Pani obiecała zadzwonić w najbliższym czasie.. Ja mam problemy również z wydawaniem głosu :evil: , więc chwilowo mam znikome możliwości zrobienia czegokolwiek.

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 9:17
przez mahob
To kuruj się :ok:

Re: sama nier wiem, o co prosić-chyba o cud

PostNapisane: Śro cze 06, 2012 9:26
przez Tosza
Patmol pisze:dla dobra i ich bezpieczeństwa kotów -właśnie im najlepiej byłoby poszukać domów
skoro pani już starsza to i tak nie daje rady pewnie się nimi się opiekować
a kilkanaście kotów to duże obciążenie i finansowe i logistyczne

nie chodzi przecież o udowadnianie kto ma rację i większe prawa
tylko o bezpieczeństwo tych kotów i psa

Nie potrafię jej zaproponować, by pozbyła sie ostatniej rzeczy (?) jaką kocha. BO w imię czego. Pragmatycznie rzecz biorąc, łatwiej jest znaleźć dom jednemu psu niż stadu kotów.
Ale myślę,że o tym też trzeba będzie powoli na spokojnie pomysleć. Jak juz nie będzie psa. Własnie się dowiedziałam że pani ma ponad 80 lat, boi się zostać sama.