Wiadomości z ostatniej chwili:11.07.2012 Saba straciła swój nowy dom- problemy rodzinne spowodowały, że rodzina, która Sabunię adoptowała po tygodniu ją oddała. Tydzień temu pojechała do domku tymczasowego i w końcu jestem o Nią spokojna- to doświadczony domek, z rodowodową malamutką Looną, ciepły, stabilny i troskliwy. Saba i Loona zaakceptowały się całkowicie- podejrzewam, że Saba kocha Loonę miłością gorącą- Ona kocha inne psy i teraz jest w psim niebie bo ma towarzyszkę do zabaw, przytulania i spacerowania. Na zdjęciach wstawianych przez DT pysio uśmiechnięte i szczęśliwe.
Oko od początku było nie do uratowania- za duże uszkodzenia.... Saba nigdy nie będzie widziała na to oczko. Trzeba je tylko obserwować czy nie dzieje się nic złego i w razie czego amputować.
Saba szuka domku z drugim psem
Nie ważne sunia czy pies, duży czy mały- Saba go pokocha i zaakceptuje a swoją radością ze spotkania z towarzyszem- zarazi na pewno pierworodnego
Ruszyła zbiórka pieniążków na Sabę- sama nie dałabym rady a Fundacja, która podjęła się pomocy i opieki też potrzebuje wsparcia. Koszt operacji i hospitalizacji to 810zł a to nie koniec.... Liczy się każdy grosz- najważniejsze, żeby było na szpitalik... Saba wymaga zakraplania oka co godzinę przez całą dobę trzema rodzajami kropli- odstępy pomiędzy kroplami 10 minut plus przemywanie wcześniej i odczekiwanie z podniesionym pysiem. Szkoda by było gdyby coś się nie udało a takiej opieki nie da się zorganizować poza szpitalem.
Fundacja uruchomiła już konto do wpłat- podaję ze strony malamutów:
FUNDACJA ADOPCJE MALAMUTÓW W POZNANIU
ul. Krotoszyńska 13
61-315 Poznań
REGON: 301420901
NIP 7822500241
numer konta
20 1500 1054 1210 5008 3156 0000
Dla przelewów zagranicznych:
(IBAN) PL 20 1500 1054 1210 5008 3156 0000
(BIC) KRDBPLPW
DAROWIZNA DLA SABY
To jeszcze dziecko- ma około roku. Ktoś wyrzucił ją na poboczu drogi z pędzącego samochodu na zapadłej wsi. Ktoś inny wybił jej oko jakimś prętem. Przejeżdżając drogą zobaczyliśmy ją zakrwawioną i wyjącą z bólu na poboczu. Serce zadziałało zanim rozum pomyślał. Zabraliśmy ją najpierw do miejscowego weta- oko wybite ale jest w oczodole.... Była już niemal północ. Rano telefon do naszego weterynarza i wiadomość, że jest szansa to oko jeszcze ratować. Ale nie tam na wsi. Wsadziliśmy ją w samochód i ruszyliśmy 100km do łódzkiego chirurga, który zgodził się ją przyjąć w sobotę. Po badaniu okazało się, że jest szansa- sunia wczoraj przeszła operację. Rogówka została zeszyta, powieki zaszyte do zagojenia. Na razie nie wiadomo czy się uda czy nie- będzie wiadomo za jakieś 10 dni, ale szansa jest. I tutaj kończą się dobre wieści. Mam w mieszkaniu w blokach sześć dzikawych kotów i żadnej możliwości izolacji. Nie mam dokąd jej zabrać. Uprosiłam o jeszcze dwie doby w szpitaliku. Jeżeli do tego czasu nie uda się znaleźć choćby tymczasowego domku będę musiała oddać ją do schroniska.
Proszę o każdą pomoc- jeżeli nie możesz dać jej szansy- daj znać dalej.
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.
Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker