» Wto cze 18, 2013 8:47
Re: Kosy, jaskółki i inne czyli wykarm pisklę, to nie trudne
Witam, jestem tu nowa i od razu błagam o pomoc! Moja młodsza siostra - jak zresztą i ja - pomaga zwierzętom, kiedy tylko trzeba i kiedy może. Jeśli nie może, to przynosi je do mnie i mnie z nimi zostawia. Zajmowałam się różnymi, ale nigdy porzuconym pisklęciem. A dziś przybył do mnie taki mały, nieumiejący latać ptaszek - nie umiem nawet określić, jaki to. Jeść chyba też nie umie. Ona karmiła go od wczoraj sama. Wyczytała, że najbezpieczniej białkiem, więc tak robiła.
Pisklę było wczoraj ledwo zywe (znalazła leżące na tym mega słońcu, gdzieś na peronie pkp). Wychodziła z założenia, że nie przeżyje nocy, ale własnie w nocy zaczął po trochę odżywać, budził się ponoć co 2 godziny i piszczał, więc go wtedy karmiła. Dotrwał do rana, a po pierwszej godzinie u mnie okazało się, że jest całkiem żwawy. Zdemolował pudełko, w którym siedział, więc wypuścilam go na balkon. Tu znalazł sobie mopa i najwyraźniej traktuje go, jak matkę. Wepchnął się pod frędzle i tak siedzi od kilkudziesięciu minut. Dodam, że chodzenie niezbyt mu wychodzi, co chwilę się przewraca.
Tyle, że nie mam pojęcia, co dalej robić. Przeszukuje sieć, ale nie mogę znaleźć w swojej okolicy (Nysa, woj. opolskie) nikogo zajmującego sie ptakami. Nie wspominając o tym, że mam dużego psa nietolerującego innych zwierząt. Tak więc siedzę z ptakiem i laptopem na balkonie, a pies chce roznieść drzwi od balkonu. Ja gdzieś w tym wszystkim jeszcze mam pracę i kompletnie tracę głowę ;(
W ogóle, jak karmić pisklę, które samo nie umie sobie nic dziobnąć? Moja siostra brała go w dłoń i jakoś wkładala do pyszczka, ale nie potrafię ;( zreszta, jak się ozywił, to wcale nie daje się tak łatwo złapać.
Bardzo proszę o pomoc, a jeśli tylko ktoś zna jakiegoś ptasiego specjalistę, to błagam o wszelkie namiary.