TRAGIZM staruszki i psa.Uda się znaleźć dom...MA DOM

BYŁ tym JEDYNYM...
najsilniejszym,najwytrwalszym,który jako jedyny WALCZYŁ o życie i JE DOSTAŁ.Z 6-stki szczeniaków, to ]on DOSTAŁ SZANSĘ NA ŻYCIe...
Miał mieć wspaniałe,usłane różami życie, w końcu to miał być SZCZĘŚCIARZ...
IMIĘ LUCKY(LAKI) Idealnie pasowało...
W tamtej sytuacji nie można było mieć więcej szczęścia,bo ŻYCIE JEST NAJWIĘKSZYM DAREM...
Od tamtego momentu MINĘŁO PRAWIE 6-7 LAT,które nie były złe dla niego.Miał kochającą starszą Panią,swoją kanapę,spacery,dobre jedzonko....
Niestety nie tylko jego lata szybko płynęły, Pani niegdyś energiczna,zaczęła mieć problemy z chodzeniem...
SIELANKA SKOŃCZYŁA SIĘ...
NAWET IMIĘ LUCKY-szczęściarz -JUŻ NIE PASOWAŁO...
samotna Pani zaczęła płacić za pomoc w domu i w spacerach sąsiadce...
JESZCZE WTEDY NIE MYŚLAŁA ,ŻE COŚ SIĘ ZMIENI...
Tłumaczyła sobie,że za parę tygodni będzie lepiej,że....jej ciało znów wróci do posłuszeństwa...
NIESTETY...było coraz gorzej....
Sąsiadka chętnie brała pieniądze za pomoc,niestety psów nie cierpiała...
Każdy spacer dla Luckiego,to było szarpanie,popychanie...on nie znał tego, nie wiedział co się dzieje...
PRZYSZEDŁ dzień kiedy sąsiadka wykalkulowała sobie,że woli dostawać mniej, niż chodzić na spacery " z kundlem"
Wzięła go na spacer....Lucky energicznie podskakiwał,był zachwycony...Weszła do autobusu i zawiozła do Schroniska...
Wróciła jakby nigdy nic, powiedziała staruszce,że pies jest w schronisku i tyle....
Staruszka zrozpaczona,doszła do okna i zawołała mojego znajomego,żeby dowiedział się gdzie jest pies...
Tu jest tragizm nie tylko psa,ale i człowieka...
Poszliśmy do niej,uspokajałam ją,tłumaczyłam,że będzie miał tam dobrze i nie posiedzi długo,bo znajdzie dobry dom.Kazała mi obiecać...tak też zrobiłam
Powiedziała,że nie odejdzie w spokoju,póki Lucky nie znajdzie kochającego domu.To jej marzenie przed śmiercią...
Nie zostało jej dużo czasu
jej stan cały czas się pogarsza,a ona ciągle o niego pyta...
Oszukuje ją...
Pies jest w schronisku, nie jest już energiczny, leży sobie,podczas gdy inne psy wybiegają do człowieka...
To już nie szczęściarz,to PECHOWIEC...
Widziałam tego psa z 10 razy, za każdym razem był kontaktowy,grzeczny,nie sprawiał jej problemów w domu.
Szukam bezpłatnego tymczasu,może szczęście do niego powróci?
Być może byłby płatny tymczas dla niego,może ktoś złożyłby stałą deklaracje? choćby 5 zł?
WSPÓLNYMI SIŁAMI MOŻEMY ZMIENIĆ LOS TEGO PSA,MOŻEMY TAKŻE POMÓC STARUSZCE ODZYSKAĆ SPOKÓJ[/size]
Lucky jest mało-średnim, czarnym psiakiem z biąłą krawatką, zdj. powinno być jutro.
najsilniejszym,najwytrwalszym,który jako jedyny WALCZYŁ o życie i JE DOSTAŁ.Z 6-stki szczeniaków, to ]on DOSTAŁ SZANSĘ NA ŻYCIe...
Miał mieć wspaniałe,usłane różami życie, w końcu to miał być SZCZĘŚCIARZ...
IMIĘ LUCKY(LAKI) Idealnie pasowało...
W tamtej sytuacji nie można było mieć więcej szczęścia,bo ŻYCIE JEST NAJWIĘKSZYM DAREM...
Od tamtego momentu MINĘŁO PRAWIE 6-7 LAT,które nie były złe dla niego.Miał kochającą starszą Panią,swoją kanapę,spacery,dobre jedzonko....
Niestety nie tylko jego lata szybko płynęły, Pani niegdyś energiczna,zaczęła mieć problemy z chodzeniem...
SIELANKA SKOŃCZYŁA SIĘ...
NAWET IMIĘ LUCKY-szczęściarz -JUŻ NIE PASOWAŁO...
samotna Pani zaczęła płacić za pomoc w domu i w spacerach sąsiadce...
JESZCZE WTEDY NIE MYŚLAŁA ,ŻE COŚ SIĘ ZMIENI...
Tłumaczyła sobie,że za parę tygodni będzie lepiej,że....jej ciało znów wróci do posłuszeństwa...
NIESTETY...było coraz gorzej....
Sąsiadka chętnie brała pieniądze za pomoc,niestety psów nie cierpiała...
Każdy spacer dla Luckiego,to było szarpanie,popychanie...on nie znał tego, nie wiedział co się dzieje...
PRZYSZEDŁ dzień kiedy sąsiadka wykalkulowała sobie,że woli dostawać mniej, niż chodzić na spacery " z kundlem"
Wzięła go na spacer....Lucky energicznie podskakiwał,był zachwycony...Weszła do autobusu i zawiozła do Schroniska...
Wróciła jakby nigdy nic, powiedziała staruszce,że pies jest w schronisku i tyle....
Staruszka zrozpaczona,doszła do okna i zawołała mojego znajomego,żeby dowiedział się gdzie jest pies...
Tu jest tragizm nie tylko psa,ale i człowieka...
Poszliśmy do niej,uspokajałam ją,tłumaczyłam,że będzie miał tam dobrze i nie posiedzi długo,bo znajdzie dobry dom.Kazała mi obiecać...tak też zrobiłam

Powiedziała,że nie odejdzie w spokoju,póki Lucky nie znajdzie kochającego domu.To jej marzenie przed śmiercią...
Nie zostało jej dużo czasu

Oszukuje ją...
Pies jest w schronisku, nie jest już energiczny, leży sobie,podczas gdy inne psy wybiegają do człowieka...
To już nie szczęściarz,to PECHOWIEC...
Widziałam tego psa z 10 razy, za każdym razem był kontaktowy,grzeczny,nie sprawiał jej problemów w domu.
Szukam bezpłatnego tymczasu,może szczęście do niego powróci?
Być może byłby płatny tymczas dla niego,może ktoś złożyłby stałą deklaracje? choćby 5 zł?
WSPÓLNYMI SIŁAMI MOŻEMY ZMIENIĆ LOS TEGO PSA,MOŻEMY TAKŻE POMÓC STARUSZCE ODZYSKAĆ SPOKÓJ[/size]
Lucky jest mało-średnim, czarnym psiakiem z biąłą krawatką, zdj. powinno być jutro.