matko, a może do najbliższego nadleśnictwa zadzwonić?
http://www.poznan.lasy.gov.pl/rdlp/main ... 13&mid=345Ale to i tak jutro dopiero. Chyba, żeby do jakiegoś leśniczego do leśniczówki się dobić telefonicznie

EDIT:
http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/36 ... ,id,t.htmlMoże się przyda, mimo że to o powypadkowych - no ale dzikich:
"W przypadku znalezienia potrąconego zwierzęcia leśnego procedura jest taka, że trzeba wezwać straż miejską, która powiadomi weterynarza. Ten sprawdza, w jakim stanie jest zwierzę. Na miejscu zapada decyzja o tym, czy powinno zostać uśpione, czy pozostawione w bezpiecznym miejscu (gdzie odzyska siły i samo sobie poradzi). Jeśli zwierzak jest martwy, wzywane jest pogotowie
czystości, które odwozi truchło do utylizacji, a jego próbkę do przebadania. Ma to wykluczyć groźbę wścieklizny.
–
W Poznaniu nie ma bowiem specjalnego szpitala przeznaczonego do leczenia zwierząt leśnych – tłumaczy Paryzek.
Ofiary wypadku nie wolno samemu zawozić do lecznicy czy zoo, a w żadnym wypadku próbować udzielać jej pomocy na własną rękę. Ranne zwierzę, nawet jeśli wydaje się niegroźne, przy próbie kontaktu może się okazać nieobliczalne."