Tawor pracuje pod Morskim Okiem. Nie sprawdza się w pracy, źle znosi wysiłek. Ponieważ jest młodym, dużym koniem (190 cm w kłębie) kosztuje aż 5.000 zł. Nie jest to cena rzeźna, dlatego przy wykupie nie można liczyć na KTOZ, które nie zgodzi się kupić konia za taką cenę, tym bardziej, że wykupiło już kilka koni pracujących na tej trasie.
Czasu jest bardzo mało, Taworowi grozi kolejny sezon tej okropnej pracy

Na razie jest uzbierane 1000 złotych.
Pod adresem adopcje@gazeta.pl zbierane są konkretne deklaracje wpłat. Jeśli z deklaracji będzie wynikało, że uda się zebrać te pieniądze KTOZ udostępni konto do zbiórki.
Od siebie dodam, że nie rozumiem turystów, którzy muszą koniecznie wjechać wozem na górę. Starsi ludzie, osoby niepełnosprawne, małe dzieci: ok. Ale większości się po prostu nie chce poruszać nogami przez te dwie godziny.
A górale dopychają więcej osób niż mogą: a dwie osoby więcej to jest różnica dla konia, szczególnie jeśli ważą po sto kilo.
Ile jeszcze koni musi umrzeć na tej trasie, żeby ludzi ruszyło sumienie?