
Co do rozkładu dnia..., to -moja droga- mogę Ci tylko powiedzieć, że rutyna wzmaga poczucie bezpieczeństwa u dzieci i zwierząt


and my schedule

godz 01:20- słuchać delikatne szurnięcie w kuwecie, pańcia zrywa się z łóżka, pędzi do kuwety. W kuwecie Lalka

godz. 01:40- słychać prawie bezszelestne wejście do kuwety. Pańcia zrywa się z łóżka, łapie szalkę, zdąża podstawić Lalce pod ogon. Ściąga strzykawką 'urobek' do sterylnego pojemniczka.
od godz. 01:40 do 05:20 osiem razy kurs do kuwet (bo 2 kuwety, bo 4 koty, bo Misiek nie wejdzie do niesprzątniętej, bo Muki wywala wszystko z kuwety);
godz. 05:40 -Lalka ponownie przysiada w kuwecie, pańcia podstawia szalkę, łapie siki do kolejnego pojemniczka... Świeże siki lepsze od nocnych, w opisie będzie mniej bakterii.
godz. 06:00 -pańcia wywleka Lalkę spod łóżka i pakuje do transportera. Misiek próbuje wepchnąć się pierwszy do transportera, odsunięty rzuca się pod drzwi -niczym Reytan na sejmie rozbiorowym. jedziemy do kliniki.
godz.06:30 -wyszarpywanie kota z transportera, manewrowanie kotem: lewy pośladek, prawy pośladek..., pakowanie kota i z powrotem do domu.
Jedyna modyfikacja mojego rozkładu dnia/NOCY! polega na tym, że nie muszę codziennie łapać sików. Codziennie obsługuję kuwety, więc wstaję jak do upierdliwego niemowlaka kilka razy w nocy. I tak od roku. Ostatni raz spałam ciurkiem dłużej niż 1,5 godziny na wakacjach, w Stanach
