Filozof i reszta futer, wątek ku pokrzepieniu. Zazwyczaj.

Goń niemce z domu!
I powiedz Filozofowi żeby coś z tym zrobił/napisał..

Też bym miała jakieś staruchy jakbym mieszkała na parterze płaskim ..

morelowa pisze:Też bym miała jakieś staruchy jakbym mieszkała na parterze płaskim ..

Bez parteru, na piętrze w bloku bez windy też się da - mam trzy

ino nieduże, żebym w razie czego dała radę je po naszych schodach nosić.

Na I piętrze. Ale nie mogę nosić właśnie, a to często się tak kończy. Dwa lata temu nosiłam 10kg suczkę ...Omało się nie wykończyłam. Cóż, wiek... :twisted:

Wiesz, są też takie starszaki po 2-4 kilo

Jak się ma zepsuty kręgołup, to nawet zakupy wnieść trudno...

O, właśnie. Chodzę jak ta głupia codziennie na jakieś zakupy, bo nie mogę na raz. Kręgosłup mam w porządku [mniej więcej :mrgreen:

] ale kłopot z barkiem i ruchomością ręki. I cześć.
Ale jeśli chodzi o mienie psia, nawet malutkiego, to jest inny jeszcze problem - wyjeżdżam 2, 3 razy w miesiącu. Niechby nawet na 1 dzień. Koty zostawisz, a psa musisz wyprowadzić. Dwa lata wstecz, nim umarła sunia, przychodziła niania, której troche płaciłam. Teraz nie mam nikogo, mieszkam sama [z kotyma] i nikt do psa nie przyjdzie :cry:

oj jak ja dobrze rozumiem o czym piszecie :roll:

przemierzam schody, na czwarte piętro, średnio 4 razy na dobę :roll:

i wcale mi nie pomaga, że Kaj waży 4-5 kg :twisted:

własnego cielska nie mam siły tam dowlec :mrgreen:

jedyne co mnie pociesza to to, że nie mieszkam na 4 i pół piętrze :lol:

jak jest się samemu, to ciężko jest mieć psa

Czas trzeba mieć dokładnie zaplanowany, by zdążyć wyjść na spacer, tego nie da się pominąć. Ja bym się nie zdecydowała...

Aia pisze:jak jest się samemu, to ciężko jest mieć psa Czas trzeba mieć dokładnie zaplanowany, by zdążyć wyjść na spacer, tego nie da się pominąć. Ja bym się nie zdecydowała...

Przy normalnym etacie się da, jak dojazd zajmował mi godzinę, to psy wytrzymywały po 10 godzin (teraz mam bliżej, więc mają lepiej, za to są starsze i to teraz czasem nie wytrzymują :roll:

). Ale już jakakolwiek aktywność bezpośrednio po pracy odpada - najpierw trzeba do domu, wyprowadzić, a dopiero potem można wyjść na miasto. Nocowanie u znajomych też odpada, no chyba że jest to sama noc, bez wieczoru i poranka. A na wyjazdy rozdysponowuje się towarzystwo między rodzinę i znajomych.
Trzeba trochę kombinować i się dostosować, oj trzeba. Ale uważam że warto

A takiemu mikro to można zostawić kuwetkę :mrgreen:

Apsa pisze:
Aia pisze:jak jest się samemu, to ciężko jest mieć psa Czas trzeba mieć dokładnie zaplanowany, by zdążyć wyjść na spacer, tego nie da się pominąć. Ja bym się nie zdecydowała...

Przy normalnym etacie się da, jak dojazd zajmował mi godzinę, to psy wytrzymywały po 10 godzin (teraz mam bliżej, więc mają lepiej, za to są starsze i to teraz czasem nie wytrzymują ). Ale już jakakolwiek aktywność bezpośrednio po pracy odpada - najpierw trzeba do domu, wyprowadzić, a dopiero potem można wyjść na miasto. Nocowanie u znajomych też odpada, no chyba że jest to sama noc, bez wieczoru i poranka. A na wyjazdy rozdysponowuje się towarzystwo między rodzinę i znajomych.
Trzeba trochę kombinować i się dostosować, oj trzeba. Ale uważam że warto

A takiemu mikro to można zostawić kuwetkę

Mogę powiedzieć o sobie, że źle iż mam psa i mieszkam sama. Dla psa źle

Teraz większość dnia jestem w domu, ale jeśli trafi się praca 40km od domu, w Warszawie... Staruszki już 10h nie wytrzymują bez spaceru (u mnie trwa przekonywanie psa by się nauczył załatwiać na podkład w razie potrzeby... na razie bez sukcesów :roll:

tyle ile się Kaj przy tym nastresuje... nie mam na to pomysłów). Denerwuję się przy każdym wyjściu z domu, bo a nóż coś się stanie, pociąg się popsuje i z tych 10h zrobi się 12-15godz poza domem... A Kaj tam sam w mieszkaniu uwięziony :oops:

bez awaryjnego wyjścia, np w postaci zaufanych sąsiadów, jest trudno.
Decyzję o posiadaniu psa trzeba na prawdę dobrze przemyśleć.

Ja zaczynam sie oglądać za psami na ulicy. Jak nie przymierzając takie baby co to do wózków zaglądają na dzidziusie :roll:

Bardzo mi tęskno. Ale nie - musiałabym targać czworonoga wszędzie ze sobą. Nie mam znajomych ani rodziny.
Wyjściem jest zmiana miasta i mieszkania :mrgreen: