Motodrama pisze:Swojego też już nie pakuję na noc do transportera.
Jak rozwiązujesz problem kupek? Czy każdą na bieżąco sprzątasz. Mój jest dość długo sam więc chyba sianko albo trociny będę mu rozsypywać.
Po ostatniej wichurze wstrzymałam się przed umieszczeniem go na balkonie.
Musiałby mieć jakiś murowany domek, żeby ją przetrwać, o ile zdążyłby się do niej schować.
Motodrama pisze:I tak ptica żadnej aktywności nie przejawia nocą, moja kotka również funkcjonuje głównie za dnia, więc się nie boję że dojdzie do bliższej ich ze sobą znajomości.
Jednej kotce, która nie musi polować można chyba zaufać.
Ale raczej nie zgrai rozbrykanych kocurów i kociąt...
Zacznę jednak przyzwyczajać mojego do kotów. Ostatnim moim pomysłem na rozwiązanie problemów lokalowych są w ostateczności dzikie koty po kastracji/sterylizacji w klatkach, a gołąbek na zewnątrz. Prawie tak jak poprzednio na ulicy.
Motodrama pisze:Tak się do niego przyzwyczaiłam, że żal mi się z nim rozstać. Gdyby był nielotem, to co innego.
On na pewno też się przyzwyczaił.
Ostatnio poznałam jasno beżową gołąbkę Dudusię, która przylatuje nie wiadomo skąd(ale raczej z daleka) od trzech lat do straganu owocowo-jarzynowego p. Agnieszki(na przekór niektórym klientom straszącym p. Agnieszkę Sanepidem).
Zanim zacznie jeść ziarenka w ustronnym miejscu za straganem to wraca i zachęca bojaźliwego towarzysza, aby za nią poszedł. Widziałam to na własne oczy. Jest śliczna i dobra , ale niestety ladacznica z niej, jak z zażenowaniem przyznała p. Agnieszka...