Ja kiedyś zimowałam malutkiego znalezionego jesienią jezyka(zlokalizował go właściciwe pies). Najpierw w domu. W nocy budziło mnie tupanie - znalazłam go po śladach zostawionych bobków. Schował się za tapczanem. tego co pamiętam nie smierdział faktycznie. Bobki zostawiał twarde - podobne do króliczych.
Jak podrósł to wyladował w dużej, drewnianej klatce po króliku. Miał zrobioną budkę i całą furę słomy i sianka do schowania. Jeż zimował tam tak, że raz na kilka dni wychodził z norki, zjadał co nieco i szedła spać dalej. Taki nie całkowity sen zimowy.
Na wiosnę był wielki i gruby.
Wypuściłam go do lasu - mieszkam w poblizu Puszczy Zielonki - w poblizu miejsca gdzie go znalazłam.