martaslupsk pisze:Najszczęśliwszy pies na świecie;)
Dzięki WAM dziewczyny, dzięki WAM


Moderator: Moderatorzy
martaslupsk pisze:Najszczęśliwszy pies na świecie;)
[url=http://tnij.org/_sb3][img]http://tnij.org/_sb3b[/img][/url]
kinia098 pisze:Jak tam trzyma się piesio?
Mam niestety złe wieści![]()
Baster rozpieprzył kojec w 5 minut. Zanim jednak zdążył wyjść przez dziurę w siatce, którą zrobił, wlazł na budę i... prawie wyskoczył górą. Kojec ma ponad 2.5 metra wysokości, a szpara pod dachem ok 40cm... Nie może mieszkać w kojcu, w każdym razie nie w moim, siatka okazała się za słaba.
Kolejny problem - rzuca się na moje koty.
PILNIE POTRZEBNY NOWY TYMCZAS DLA BASTERA![]()
![]()
![]()
Poza kojcem i kotami jest świetny, robi niesamowite postępy, spacer z nim to przyjemność.
w moim aucie pomiędzy paką, a siedzeniem kierowcy jest krata prawie pod sam sufit, a on pięknie przeciska dupę... na sekundę utknie, a już po chwili jest po tamtej stronie... i żre pasy, siedzenie... wszystko, na czym można ząb zahaczyć.
Do kojca go nie dam, nie mogę narażać kotów.
Mieszka w samochodzie. Ale jak długo można? Zaczną się upały, auto odpada...
Miałam napisać kilka słów o jego postępach (a są, są naprawdę ogromne!), ale nie mam siły, idę spać![]()
kinia098 pisze:Dziewczyny, gdzie trzeba dowieźć sznaucerkę?
jako, że dla Bastiego nic nie stanowi szczególnie ulubionego rodzaju jedzenia, a co za tym idzie, trudno pracować z nim na nagrody, dałam sobie spokój z paróweczkami, serem żółtym i kabanosami, przegłodziłam i jak już pisałam wcześniej - posiłki daję tylko podczas szkolenia, a nie z miski, co zaowocowało tym, że pies przeprosił się z suchym żarciem i dostaje kulki na nagrody... czasem weźmie chętnie, czasem weźmie i wypluje, a czasem w ogóle nie weźmie, ale coraz rzadziej się to już zdaża
- zaczął na mnie reagować - na głos, na gesty, na ruchy smyczą/linką (pociągnięcie, przytrzymanie), no oczywiście nie zawsze, bo czasem ma ochotę po prostu truchtać naprzód, albo wąchać coś, albo za czymś rozglądać, nakręcać na psy, ludzi itd.; wtedy "głuchnie" totalnie i nic na niego nie działa, ale takie sytuacje też mają miejsce już sporadycznie (przez pierwsze dni praktycznie w ogóle mnie nie zauważał, nie był w stanie skoncentrować się dłużej, niż dwie sekundy)
- uczymy się spokojnie mijać ludzi i psy, chociaż Baster chciałby się z każdym zapoznać, przywitać, pobawić; pozwalam mu oczywiście na kontakt z wybranymi psami, ale na moich zasadach, a gdy jakiś człowiek wykazuje zainteresowanie Bastim, to podchodzimy, jest głaskany, uwielbia to, tuli się do nóg, ale nie wolno mu skakać, ani szczypać
- no właśnie - nie wolno mu skakać, ani szczypać, mimo że przyjechał z obydwoma tymi nawykami mocno ugruntowanymi - naskok przednimi łapami na człowieka, najlepiej raz za razem, a gdy się podekscytował, to zaczynał szczypać dłonie; szczypał także, gdy mu się coś nie spodobało (np. wyrywanie kołtunów z ogona), ale w chwili obecnej panuje nad sobą już na tyle, że raczej ogranicza się do kłapania zębami kilka cm od dłoni
Dzisiaj Baster dał popis i do jego listy zwierząt łownych możemy dopisać kury
A było to tak:
Pojechałam do zaprzyjaźnionego gospodarza po siano. Baster musiał na czas transportu opuścić pakę, więc wsadziłam go do kojca na podwórzu gospodarza. Właściwie to wybieg, nie kojec. Ogrodzenie ponad 2 m., buda w takiej odległości od ogrodzenia, że nie miał jak jej wykorzystać, żeby ułatwić sobie ucieczkę... Miejsce zdawałoby się idealne, by Basti spędził tam godzinkę.
Gdy rozładowałam siano i przyjechałam po niego, ujrzałam podwórze dosłownie zasłane kurzymi piórami i puchem. Była też krew. A Baster siedział w kojcu uwiązany łańcuchem połatanym drutami. Okazało się, że gdy tylko silnik mojego auta umilkł w oddali, jednym susem, na oczach zgromadzonych przed domem ludzi, wydostał się z kojca i zaczął mordować koguta.
Gdy odpędzili go od koguta (który podobno żyje), zabrał się za perliczki (też podobno żyją, ale nie wiem, czy gospodarz powiedział mi prawdę), a jak odpędzili go od perliczek, to poszedł w długą... Niespodziewanie, już z pod bramy zawrócił, bo bardzo interesowała go ich podhalanka. Instynkt wędrowca przegrał z pociągiem do suki i dzięki temu udało im się Bastera uwiązać na łańcuchu... który zerwał po kilku minutach miotania się, szarpania, ujadania i skowytów. Na szczęście znów poleciał do Diany i znów udało się go schwytać. Łańcuch podrutowali i Baster jakoś dotrwał do mojego powrotu.
Gdy prowadziłam go przez podwórze do auta, był tak podniecony tymi walającymi się wszędzie piórami, że chwytał je do pyska, podrzucał sobie, przegryzał...
Baster sukcesywnie demoluje mi samochód, wyrwał obudowę bocznych (suwanych) drzwi, odgryzł wszytskie pasy z tyłu, napoczął pas przy siedzeniu pasażera i ostrzył sobie zęby na przekładni biegów.
Baster bardzo pilnie szuka innego tymczasu.
Jego umiejętności przerastają moje możliwości kojcowe![]()
Proszę pomóżcie. Sytuacja jest naprawdę kiepska.
- nie może siedzieć w kojcu, bo z niego wyłazi
- nie może siedzieć w domu, bo atakuje koty
- nie może siedzieć w aucie na dłuższą metę, bo na dworzu jest coraz cieplej, a to metalowa puszka
HELP!!!!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości