Puk, Puk? Dryń, dryń... chyba można już budzić, godzina 11:00... Ale po ostatnich wpisach, czuję, że i tak się nie wyspaliście. Zaciekawiona poczekam grzecznie na nowe wieści z frontu.
Napiszę wprost - ponieśliśmy straszną porażkę, wczoraj żadna z nas nie mogła sobie dać z tym rady, dziś robi się wydarzenie na fb, ja rozwieszam ogłoszenia, Teżet z Juniorem wczoraj cały dzień akcja. Jeszcze o 2.30 Borys siedział z budzie i jadł chrupy, dawał się głaskać i wyglądał na przestraszonego, ale zadowolonego z sytuacji. Poszłam w końcu spać. O 5 rano już go nie było. Przegryzł siatkę. Przegryzł. Siatkę. Wybaczcie, na razie nie będę się wywnętrzać, potem Kinnia da link do wydarzenia. ...mać.
Trzymajcie się i nie obwiniajcie. Nie wasza wina, robiłyście wszystko, co wydawało się słuszne i miało pomóc Borysowi przeżyć kolejną zimę. Lecz On chyba tego nie zrozumiał, pewnie przestraszył się zamknięcia, może źle Mu się kojarzyło Oby szybko się znalazł.