
gdyby padło zdanie typu ..cokolwiek będzie my już go nie oddamy ..ale nie padło .
Rózia najważniejsza i ja to rozumiem.
Miałam na tymczasie 14/15 letnią sunię yorka ,zagłodzoną ,zasuszoną ,głuchą ,prawie niewidomą .
Postawiłam troszkę dziewczynę na nogi (krwista biegunka ,zęby wołające o pomstę do nieba.ogromne guzy)...i oddałam do Mikropsów bo któregoś dnia Baja ,jedna z moich suczek zrobiła coś co mnie z szokowało i kazało zatrzymać się i pomyśleć..
Przeszła przez szparę w parkanie na drugie podwórze ,jeszcze tego nie widziałam skupiona na chorej starej suni ,ale pod klatką schodową zauważyłam jej brak.
łomot serca ,szybki rzut okiem i widzę jest ,za parkanem ,siedzi i na mnie patrzy ,patrzy tak że serce mi zamarło .
Ja w tych oczach czytałam ból ,smutek ,pytanie czy ty mnie jeszcze widzisz ?czy jeszcze mnie chcesz?
Ona zrobiła coś czego nigdy nie robiła i tylko siedziała i tymi wielkimi gałami wpatrywała się we mnie .
Na szczęście po drugiej stronie stali ludzie ,podeszli ,podali mi ją przez parkan i już wiedziałam Dziunia musi iść do innego domu .
Nic kosztem tych co już są.
I tak właśnie zrobiłam ,płakałam ale oddałam Dziunię ,boleć będzie ,jednak wiem że tak było trzeba.
Co innego kiedy nie mamy wyjścia awaryjnego...