Co robić - pełno kotów wokół i zaobrączkowany gołąb

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Wto cze 16, 2009 8:46

Przeczytałam dokładnie ten wątek, ale nie doczytałam czy ten gołąbek miał złamane skrzydło czy nie.

Ja też mam problem-czyli gołębia - i potrzebuję paru rad.

To jest zwykły młody (ale dorosły, na pewno zeszłoroczny) gołąb skalny, ale niezwykle odważny i (warczał jak pies gdy się go próbowało dotknąć) sprytny dlatego dostał imię Dolot/Dolota.

Ok. 2 miesięcy temu w ulewny deszcz siedział sobie skulony w przedsionku pewnej kamienicy w Trójkącie Bermudzkim. Ominęłam go z premedytacją i cieszyłam się, że go już nie ma. Wracając z zakupów osłupiałam widząc go
juz na II p. wchodzącego po schodach na górę. Wyraźnie miał problem z jednym skrzydłem-trzymał je rozłożone i wskakiwał ze stopnia na stopień.

Zagoniłam go do ubikacji na półpiętrze i tam spędził 2 miesiące.
Nie spieszyłam sie z nim do żadnego lekarza, żeby go nie stresować i żeby nie było wymówki, że padł w chwilę po wizyci bo był chory.

Tam było mało miejsca, może dlatego nie próbował na nic wskakiwać Cały czas łaził po podłodze, ale oba skrzydła trzymał równo złożone.

Od tygodnia przebywa w kociej klatce w pustym pokoju. Tam wskoczył sobie na pudełko i jakby odrobinę podfrunął.

Mam zamiar zrobić próbę latania w pokoju -czyli otworzyć mu klatkę.


Jeżeli jednak nie lata to czy warto iść do lekarza (Już wiem ,ze można do dr Piaseckiego oraz do Włodarczyka i Czerskiego(mam to czarno na białym na okładce książeczki z przychodni Kumak).
I komu mogłabym go przekazać wtedy-jest ładny i dorodnie wygląda- potrzebujemy zarówno tego pokoju jak i klatki; poza drzwiami do pokoju gołębia czatuje parę kotów.
Mogłabym go trzymać w innym mieszkaniu w dużej klatce na balkonie) nie w zimie!)-ale to jest wybieg dla gromady kotów


Jeżeli lata to gdzie go wypuścić i w jaki sposób:

1) Czy po prostu otworzyć okno jego pokoju (IIIp.) i wyleci na "swoją" ulicę.
Jest tu bardzo dużo gołębi okaleczonych (raczej nie przypadkowo)i marnie wyglądających i prawdziwie dzikich kotów (oraz zdziczałych pod wpływem alkoholu ludzi i bardzo niegrzecznych dzieci).
Jednak jest to teren mu znany.

2) Czy wypuścić go w 'lepszej' i bardziej zielonej oraz przyjaznej gołębiom nieznanej mu dzielnicy? Czy inne gołębie (których jest tu mniej) zaakceptują go i czy on się tu odnajdzie?

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto cze 16, 2009 9:11

ossett pisze:Przeczytałam dokładnie ten wątek, ale nie doczytałam czy ten gołąbek miał złamane skrzydło czy nie.

Miał bardzo mocno zbite. Nawet nie próbował się wzbić.
ossett pisze: Wyraźnie miał problem z jednym skrzydłem-trzymał je rozłożone i wskakiwał ze stopnia na stopień.

Trochę zwisało ale nie ciągnął go za sobą. Było złożone. Widać na zdjęciu z następnego dnia.
ossett pisze:Zagoniłam go do ubikacji na półpiętrze i tam spędził 2 miesiące.
Nie spieszyłam sie z nim do żadnego lekarza, żeby go nie stresować i żeby nie było wymówki, że padł w chwilę po wizyci bo był chory.


Trzeba do weta od razu.
ossett pisze:Tam było mało miejsca, może dlatego nie próbował na nic wskakiwać Cały czas łaził po podłodze, ale oba skrzydła trzymał równo złożone.

Powinien był być w pomieszczeniu, gdzie mógłby się wzbić. Mój zaczął próbować już trzeciego dnia - teraz lata trzy/ cztery godziny dziennie.

ossett pisze:Od tygodnia przebywa w kociej klatce w pustym pokoju. Tam wskoczył sobie na pudełko i jakby odrobinę podfrunął.
Trochę to długo wszystko trwa - ale a nóż widelec nie będzie nielotem.

ossett pisze:Jeżeli jednak nie lata to czy warto iść do lekarza

Zawsze warto, ale z tego co mi wiadomo to za późno na jakąkolwiek pomoc, jeśli chodzi o zlikwidowanie nieruchomości skrzydła.
ossett pisze:I komu mogłabym go przekazać wtedy-jest ładny i dorodnie wygląda- potrzebujemy zarówno tego pokoju jak i klatki; poza drzwiami do pokoju gołębia czatuje parę kotów.
Oddaj go do gołębnika (nie wiem wprawdzie, czy skalniaki też się hoduje w gołębnikach), który przyjmie chorego gołębia - zawsze jest ryzyko, że marnie kończy, ale u Ciebie jest takie samo.

ossett pisze:Mogłabym go trzymać w innym mieszkaniu w dużej klatce na balkonie) nie w zimie!)-ale to jest wybieg dla gromady kotów
Wszystko zależy od kotów, jaana pisała że nielot był w mieszkaniu z kotami - trochę to przerasta moją wyobraźnię.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Wto cze 16, 2009 11:22

Wielkie dzięki za rady.

Szkoda, że od razu nie poszłam do weta.

Na jesieni tak zrobiłam z innym gołębiem, ale wet był niewłaściwy -zaraz po jego zastrzyku przeciwbólowym gołąb umarł, chociaż u mnie żył dwa dni.

Zastanawiam, jakiego rozmiaru powinna być klatka dla transportowania gołębia do lekarza. Czy taka malutka, żeby gołąb nie mógł uciekać przy wyjmowaniu go z niej, czy większa, żeby miał swobodę ruchu?

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto cze 16, 2009 13:33

ossett pisze:Zastanawiam, jakiego rozmiaru powinna być klatka dla transportowania gołębia do lekarza.

Zwykły koci transporter wystarczy - najważniejsze żeby przy wkładaniu właściwie go chwycić - skrzydłami przy tułowiu, żeby nie miał możliwości nimi machnąć no i oczywiście nie za mocno.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Śro cze 17, 2009 9:00

Motodrama pisze:
ossett pisze:Zastanawiam, jakiego rozmiaru powinna być klatka dla transportowania gołębia do lekarza.

Zwykły koci transporter wystarczy - najważniejsze żeby przy wkładaniu właściwie go chwycić - skrzydłami przy tułowiu, żeby nie miał możliwości nimi machnąć no i oczywiście nie za mocno.


Teraz wybieram się do kogoś kto oficjalnie leczy ptaki, więc pewnie potrafi zająć się także bardzo żywotnym gołębiem, chociaż trudno mi sobie to wyobrazić; często weterynarze denerwują się jak im kot się za bardzo rusza i mają pretensje do właściciela. Tego mojego gołebia
tylko dwa razy miałam w rękach(z konieczności);
szkoda mi go było brać bo uciekał i warczał jak zbliżałam do niego rękę.
Tę próbę latania chyba zrobię przed wizytą u lekarza-ale jak go zwabić do klatki lub pojemnika w przypadku gdyby jednak nie był nielotem. Czy skusi się na jedzenie i sam do niego wejdzie?

Zaczynam go traktować jak kota, wczoraj odruchowo nazywałam kiciusiem; może i moje koty by tak go potraktowały, ale wolę nie ryzykować-niektóre sprawiają wrażenie bardzo łownych. Widziałam jednak pewnego razu jak dzikie piwniczniaki-kilkumiesięczne podrostki -
jadły chleb wmieszane w stadko gołębi.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 17, 2009 9:44

ossett pisze:Tę próbę latania chyba zrobię przed wizytą u lekarza-ale jak go zwabić do klatki lub pojemnika w przypadku gdyby jednak nie był nielotem. Czy skusi się na jedzenie i sam do niego wejdzie?
Jeśli nie lata to w końcu uda Ci się go zapędzić gdzieś w róg, jeśli lata to wstaw ziarno wgłąb transportera.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Pt lip 03, 2009 14:52

Ja też mam tymczasa gołębia(wprawdzie dachowiec)siedzi juz ponad 2 tygodnie.Prawdopodobnie walną go samochód,Pan wet dał dwa zastrzyki i gołąb stoi na nogach wprawdzie jeszcze nie na 100 % ale proby latania na klatce schodowej zakończyły się sukcesem,chyba w niedziele odzyska juz wolnośc.Moje koty zachwycone :twisted:
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Pt lip 03, 2009 20:18

Henia pisze:Ja też mam tymczasa gołębia(wprawdzie dachowiec)siedzi juz ponad 2 tygodnie.

Ha! A mój już prawie dwa miesiące. Gdybym wiedziała wcześniej że tyle będzie, to zbiór guana bym prowadziła (bardzo produktywny jest :twisted: ).
Tylko mu szkodzę w tej chwili. Gdzieś tak od trzech dni zasuwa non stop, a ja żadnej pointy z filmu nie mogę wyłapać. Tylko mam tupot/ trzepot. Zdrowy jest jak ryba.

Henia pisze:Moje koty zachwycone :twisted:

Moja lalka udaje, że go nie widzi - ale po tym jak mnie dziś załatwiła nie mam złudzeń, że to kot krwiożerczy.
Jeszcze tylko mu zrobię sesję i adiu Fruziu.
Ostatnio edytowano Sob lip 04, 2009 19:34 przez Motodrama, łącznie edytowano 2 razy

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Pt lip 03, 2009 20:24

Dubel
Ostatnio edytowano Sob lip 04, 2009 10:33 przez Motodrama, łącznie edytowano 1 raz

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Sob lip 04, 2009 5:59

Niestety z powodu grupy kociat wymagajacych kolejno łapania , leczenia itp.nie byłam jeszcze z moim u lekarza i nie wypuściłam go jeszcze z klatki.
Wygląda zdrowo , ale niestety jak sobie zeskakuje i wskakuje na pudełaczko to skrzydła nadal nierówno trochę podnosi.
Może jak będzie miał więcej miejsca to sie wyćwiczy...
Ostatnie doświadczenia znowu pogłębiły moja nieufnośc co do wetów, trudno mi uwierzyc ,ze potrafią pomóc gołebiowi , no ale już w nadchodzącym tygodniu na pewno z nim pójdę do tego co ptaki przyjmuje.
Narazie pracujemy nad jego psychiką, syn do niego grucha jak umie-zawsze sie popisywał naśladowaniem gołębi , ale teraz nie jest pewny czy to ci grucha to nie jest przypadkiem coś przykrego dla Kiciusia.
Kryzys z kocietami narazie minął więc lada dzień zrobie próbe latania.
Niestety wydaje mi się, że nia ma szans na to aby mógl tolerować moje koty.
Zrobiłam próbe z jednym-wzięląm go na ręce i pokazywalam gołąbka w klatce -najpierw wydawało się, że jest jedynie zaciekawiony, ale potem z strasznym warczeniem chciał się rzucić na klatke.
Niestety ten golab pochodzi z miejsca, w ktorym koty, choc przemiłe i łagodne z natury , poluja na gołebie w okresie wychowywania kociat.
Gołab też może mnieć uraz co do nich...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lip 04, 2009 10:44

ossett pisze: syn do niego grucha jak umie-zawsze sie popisywał naśladowaniem gołębi , ale teraz nie jest pewny czy to ci grucha to nie jest przypadkiem coś przykrego dla Kiciusia.
:D . Mówię do swojego po naszemu i reaguje. Ma swój basen (kocia miska), w którym się kąpie w czasie upałów. Transporter uznaje za swój dom i jak go pomiziam na dobranoc to grucha. Sam pod koniec dnia wraca do transportera. Rano razem z kotką bez wyczucia zupełnie mnie budzą - kotka wiadomo, a on wali dziobem w pręty, do skutku. Jest bardzo kontaktowy. Lubi się huśtać na żyrandolu. Siada na karniszu zawsze po mojej stronie i mnie obserwuje. Jest taki śmieszny.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Nie lip 05, 2009 10:59

Motodrama pisze:
ossett pisze: syn do niego grucha jak umie-zawsze sie popisywał naśladowaniem gołębi , ale teraz nie jest pewny czy to ci grucha to nie jest przypadkiem coś przykrego dla Kiciusia.
:D . Mówię do swojego po naszemu i reaguje. Ma swój basen (kocia miska), w którym się kąpie w czasie upałów. Transporter uznaje za swój dom i jak go pomiziam na dobranoc to grucha. Sam pod koniec dnia wraca do transportera. Rano razem z kotką bez wyczucia zupełnie mnie budzą - kotka wiadomo, a on wali dziobem w pręty, do skutku. Jest bardzo kontaktowy. Lubi się huśtać na żyrandolu. Siada na karniszu zawsze po mojej stronie i mnie obserwuje. Jest taki śmieszny.

Nie pomyśleliśmy o większej misce z wodą dla niego!
Ale i tak wchodził sobie do swojej niedużej miseczki z wodą -myślałam, że przez nieuwagę tylko tam robił kupy.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 05, 2009 20:43

O wielu rzeczach nie pomyślałam wcześniej :D. Niestety kloaka jest tak upierdliwa (przy tej okazji zostałam turpistką :wink: ), że jedynie to mnie boli (koty pod tym względem są idealne). Ma u mnie hotel klasy 0 - ma szafę na której rezyduje (pół na półtora), ma huśtający się żyrandol. Tylko nieba mu potrzeba.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Pon lip 06, 2009 11:06

Oprócz błękitnego nieba ,nic mi więcej nie potrzeba....

Ja swojego wypusciłam i tyle go widzialam ...niewdzięcznik :wink:
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Wto lip 07, 2009 21:33

Henia pisze:Ja swojego wypusciłam i tyle go widzialam ...niewdzięcznik :wink:

No właśnie z dzikusem t nie ma problemu. Gadałam wczoraj z gościem, który twierdzi że gdyby mu przygruchać jakąś gołąbkę i zrobić jakąś budkę to by wracał. Biję się z myślami, czy się na gołębiarstwo nie przestawić - taniej wychodzi i rosół by był w razie kryzysu :wink: .

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości