
Maslaczek




Przyjechal w odwiedziny do "swojej" panci



Po odejsciu Jożinka ciezko bylo mi chodzic do pracy i normalnie funkcjonowac. Moja przyjaciolka Mariola, u ktorej mieszka Tadzik (wykarmiony butla kociak) zadzwonila do Maslakow i zrobili mi ogromna niespodzianke dzisiejsza wizyta

Maslak na poczatku byl zdezorientowany. machal ogonkiem ale bez przekonania. Troche zrobilo mi sie smutno...
Zaproponowalam spacer nasza maslakowa, dobrze znana traska do lasu.
Maslak pieknie szedl ze swoim Panem.
Na polanie spuscil go ze smyczy, ja poszukalam kamyczka i zaczela sie zabawa. Tak jak za dawnych czasow harce po polanie



Pancio Maslaczka stwierdzil, ze on rzadko tak sie wyglupia jak dzisiaj. Chyba byl troche "zazdrosny"

Na koniec spotkania Maslak nie chcial isc z panem tylko podreptal za mna.
Pamieta mnie



Jest pieknie zadbany, lsniacy, taki moj, kochany.
Te odwiedziny bardzo poprawily mi nastroj.
Serce sie raduje widzac szczesliwego psa.
Na razie jeszcze nie jade do Maslakowego domu. Po dzisiejszym spotkaniu widze, ze on bylby nadal rozdarty miedzy dom, ktory go kocha a mnie.
W calym tym smutku jestem dzisiaj szczesliwa.