No, bez przesady z tym odsypianiem, mój fotoperiod szalenie łatwo się przestawia, dlatego święto, nie święto, sylwester nie sylwester, codziennie wstaję o 4.50. Z tym, że jeśli do pracy nie idę, to po odsikaniu i nakarmieniu towarzystwa idę się jeszcze położyć.
Dziś tradycyjnie słuchaliśmy topu wszechczasów w Trójce.
Jak zwykle, było po prostu szampańsko.
Sylwester według Filozofa...

Sylwester według Generała...

Sylwester według Dupencji i Leona...

Sylwester według Fistaszka...

Sylwester według Mosia (ze specjalnymi pozdrowieniami dla ciotki Kropki)

Sylwester według Celiny...

Sylwester według pańcia...

Sylwester (no dobra, część pierwsza Sylwestra) według pańci...

Reszta towarzystwa pogardziła pańciową imprezą, to znaczy Gabunia owszem, czasem wpadała sprawdzić co się dzieje, a Ziemniak tak strasznie był od rana zajęty szczekaniem na każdy wystrzał, że już o jedenastej wieczorem tak się zmęczył, że z własnej woli poszedł do swojego łóżeczka i zasnął jak kamień.
A my tu z gospodarzem tego wątku wszystkim ciotkom składamy najlepsze życzenia! Oby czternasty był lepszy od trzynastego i absolutnie inny niż czternasty sto lat temu.
Dosiego i tak dalej!
