No i wracam.
Wiem, że długo, ale naprawdę nie mogę się ze wszystkim ogarnąć.

Paczka do Tary poszła.
Wysłałam jedzenie dla kotków (saszetki musiałam upchnąć nieco inaczej, bo by mi się w pudło nie zmieściły):

I chlebek dla koników (czy u Was też marnuje się TYLE chleba?!):

I takaż to paczuszka powędrowała (nie patrzcie na kwitek, musiałam wypełnić drugi, bo pani na poczcie poinformowała mnie, że powyżej iluś-tam kg są inne druki...

)

Resztka pieniędzy z kasy (28zł i ile się nie mylę) poszła na przesyłkę.
No i teraz wracając do tematu.
Koteczki zapewne żywią się po części same, ale wiem od Scarlett, że codziennie są dokarmiane chrupkami. Dostają też trochę jedzonka, które Scarlett gotuje pieskom. Jak mają mokre, to też im dają, ale nie zawsze jest.
Jeżeli chodzi o sterylki - podobno koszty mają ogarnięte. W sensie, że ktoś im robi za grosze, albo coś w ten deseń (dopytam, jak to przebiega przy okazji następnej rozmowy).
Zadzwonię w najbliższym czasie zapytać czego potrzebują, a co byłoby w naszym zasięgu.
Zaproszenie jest aktualne - Scarlett czeka na nas, tylko trzeba by się zebrać i jechać, prawda?
