Tak bardzo nie chciałam oddać go do schroniska, ale widzę, że to chyba jedyne wyjście...
Hotelik jest drogi - Fred nie mógłby być tam długo, czyli czekałaby go kolejna przeprowadzka i kolejny stres. I - co tu dużo mówić - dla nas podróż też jest problemem, bo mąż ma bardzo mało czasu, a poza tym musimy załatwić opiekę dla naszego psa.
Podwarszawskie schronisko, o którym ewentualnie myślę wydaje mi się w tej sytuacji najlepszym wyjściem i - wszystko na to wskazuje - że być może ostatecznym

Ale ponieważ Fred jest spoza rejonu działania schroniska myślę, że konieczne czy też wskazane byłoby wpłacanie na jego utrzymanie kosztów wirtualnej adopcji, czyli 40 zł miesięcznie.
Nie mogę sama wpłacać całej kwoty, tym bardziej, że dokarmiam 5 innych psów na tej wsi, ale gdyby znalazło się kilka osób to miesięczna kwota byłaby symboliczna.
Proszę, dajcie znać jeśli ktoś chciałby i mógłby pomóc Fredowi w ten sposób, a wtedy zdecydujemy co dalej. Sprawa jest pilna, bo mrozy mogą wrócić.
A domu dla Freda nie przestanę szukać! !!!
Jest przyzwyczajony do budy; może jednak ktoś przyjmie go do swojego ogrodu. Może przy jekimś domu dla bezdomnych - kiedyś Marek Kotański brał psy ze schroniska do domów dla bezdomnych. Będę szukać......