Udało się dzisiaj zebrać do kupy wszystkie trzy czynniki konieczne ( kasa, auto i Teżet ) i udaliśmy się do pani weterynarz. Amel został zbadany solidnie i osłuchany.
No i tak: piesio ma bradykardię i niedomykalność zastawki serca, to podobno słychać. W tej złamanej łapie chrząstka mu chrzęści i tak już zostanie, operowanie tej łapy było by bardzo trudne. Futro ma w porządku, rozdrapana wielka brodawka została oczyszczona i wysuszona. Do pilnej roboty są zęby, obkamieniałe niczym... no, sama nie wiem co. Problem w tym, że do tego Amela trzeba uśpić, a jest pewna wątpliwość, czy wytrzyma narkozę. Pani vet uważa, że powinniśmy zaryzykować, bo po pierwsze - bez tego nie sprawdzi się zębów, czy jakieś się nie psują, a zepsute zęby są dla serca też groźne, poza tym i taki ewentualny zepsuty ząb i ten kamień na pewno Amelowi dokuczają. Jeśli nie usuniemy kamienia, to zaczną chorować dziąsła i piesio będzie miał problemy z jedzeniem i bolącą mordę.
Jego wiek został oceniony na CO NAJMNIEJ 10 lat i przy swojej wielkości ma już prawo chorować na wszystko. Z tym sercem może spokojnie jeszcze pożyć, byle się nie męczył za bardzo. Musimy mu wytłumaczyć, żeby tak nie skakał na nasze powitanie, bo cieszy się coraz żywiołowiej. Może fizycznie jest stary, ale z charakteru wyraźnie młodnieje z każdym dniem
No cóż, myślę, że trzeba będzie się umówić w sprawie tych zębów i po prostu trzymać kciuki. Pies ma sobie pożyć jak człowiek, a nie jak bezdomny pies.
Z innych wieści - Amel lubi się czesać i czy ktoś zauważył jak śmiesznie ziewa? Najpierw normalny ziew a potem takie szybkie staccato - kłap kłap kłap zębami. I tak za każdym razem.
No to tyle Amelowego biuletynu.