Małe szczurki.I inne zwierza. Nie ma już hodowli ani nic..

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Nie sty 27, 2008 21:10

Plei, szkoda, że tak to się ułożyło :(
Ale.. ważne żebyś dobrze czuła się z tą decyzją.

Naszych chłopców dopadła jakaś wstrętna alergia. Na placach, na wysokości przednich łapek robią im się swędzące ranki...
Ciężko nam zdefiniowac czynnik alergizujący. Najpierw pomogło przestawienie klatki i ograniczenie jedzenia do bardzo podstawowych składników. Teraz wróciliśmy do Megana i znowu Tofik się drapie.. Inna rzecz, że podgryzają te drewniane półki i zastanawiamy się, czy to nie od tego.
Ciężko nam ich wyleczyc. Był już capivit, była maśc (nie pamiętam nazwy :oops: ).. Na forum wyczytaliśmy różne rady, ale nasz weterynarz (dr Blanc) nie poparła tych pomysłów (np. smarowania ranek aloesem).

Na szczęście te problemy nie przeszkadzają chłopakom w brojeniu, gryzieniu wszystkiego co popadnie (załatwili mi już jedyne dobre jeansy ;) ) i radosnemu życiu.
Zastanawiamy się tylko, jak to będzie, jak za ok. rok chłopcy zamieszkają w jednym domu z Kreską i Jeżem :strach:

Tof i Bożo przesyłają buziole!
Agata & Kreska & Jeż
Obrazek Obrazek

agacior_ek

 
Posty: 3023
Od: Pon wrz 05, 2005 9:23
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sty 27, 2008 22:36

Pleiades pisze:Jeżeli ktoś taki, jak Anika, poszukuje szczurków do przygarnięcia, to polecam hodowle Rat's Troop :) Szczuraski na pewno znakomite :)

Znajdziesz w googlach, bez problemów !


już nie szukam 8)

przygarnęłam dwa samczyki "kundelki" ;) (ze szczurzego forum)
z "wpadki" ale nie z winy obecnej właścicielki (dostała od kogoś zaciążoną samiczkę)

mają po 3 miesiące, jeden jest agutkiem z białym, drugi kapturek czarno-biały :)


są cudowne, szybko dogadały się z psem ;) (pies się ich jeszcze trochę boi :twisted: :lol: )
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 28, 2008 11:29

No to się cieszę, Anika, takie biedy też domków potrzebują :)
Śliczne na pewno są, uwielbiam zwłaszcza agutki :)


Agacior_ek - a to mnie nieco zmartwiłaś... Nie wiem, co jest z tymi alergiami, my też miewamy problemy, zwłaszcza z uczuleniami na ściółkę.. Drewnianego żwirku nie mogę stosować, jedynie Benka dobrze tolerują... Syn Ancory, Capri, też jest alergikiem, koleżanka (u której szczuras mieszka) trzyma go teraz na papierowych ręcznikach... Muszę zamówić w sieci Toa-latt, ponoć jest niezły dla gryzoni, to żwirek papierowy...

A oto Capri, czyli Alcedo Caprimulgus - mój mały rodzynek :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

No, tak wygląda rodzynek :)

Zdjęcia myszek też będą niedługo. Muszę je pofocić....
Niestey, Ambrozja, mysia z mojego podpisu, też miała guza... Kiedy guz osiągnął wielkość mandarynki, to musiałam podjąć decyzję... I pojechałam do weta maleńką uśpić... Teraz może to samo czeka mnie z Grozą, tą myszką maści sable...
Smutne to...
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Pon sty 28, 2008 13:00

Pleiades pisze:No to się cieszę, Anika, takie biedy też domków potrzebują :)
Śliczne na pewno są, uwielbiam zwłaszcza agutki :)


Agacior_ek - a to mnie nieco zmartwiłaś... Nie wiem, co jest z tymi alergiami, my też miewamy problemy, zwłaszcza z uczuleniami na ściółkę.. Drewnianego żwirku nie mogę stosować, jedynie Benka dobrze tolerują... Syn Ancory, Capri, też jest alergikiem, koleżanka (u której szczuras mieszka) trzyma go teraz na papierowych ręcznikach... Muszę zamówić w sieci Toa-latt, ponoć jest niezły dla gryzoni, to żwirek papierowy...

A oto Capri, czyli Alcedo Caprimulgus - mój mały rodzynek :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

No, tak wygląda rodzynek :)

Zdjęcia myszek też będą niedługo. Muszę je pofocić....
Niestey, Ambrozja, mysia z mojego podpisu, też miała guza... Kiedy guz osiągnął wielkość mandarynki, to musiałam podjąć decyzję... I pojechałam do weta maleńką uśpić... Teraz może to samo czeka mnie z Grozą, tą myszką maści sable...
Smutne to...



Jaki pięęęęęęęęęęekny rodzynek :love: :love:

Te alergie to rzeczywiście problem. U nas to nie żwirek. Szczurasy długi czas mieszkały na ręcznikach papierowych i nic to nie zmieniło. Używamy cat's besta i żwirku z kukurydzy.
Najgorsze jest to, że ciężko wyodrębnic to, co uczula. Chcieliśmy nawet sami komponowac mieszankę żywieniową, zeby nie kupowac gotowego pokarmu (kto wie, co do niego dodają), ale w Wawie ciężko dostac zboża. :/
Powoli zaczyna brakowac nam pomysłów...
W najgorszym stadium nasilenia choroby ich plecki wyglądały naprawdę paskudnie
:?
Agata & Kreska & Jeż
Obrazek Obrazek

agacior_ek

 
Posty: 3023
Od: Pon wrz 05, 2005 9:23
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 28, 2008 15:06

No wiecie co :roll:
Za jednym posiedzeniem przeczytalam caly watek, cale 30 stron a tu na koniec taka niespodzianka :(
Takie fajne scury :(

Ale chyba gdzies to rozumiem, jak rozmawiam z posiadaczami rasowych psow i kotow to jest podobnie paskudnie. Jakies ploty i inne.
Dlatego ja sie nigdy nie zdecyduje.
Ale scury mi sie bardzo podobaja, tylko TZ bardzo nie chce, mowi ze koty zezra.
I koszatniczki mi sie podobaja i szynszyle, te ostatnie szalenie :D
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Wto sty 29, 2008 15:08

Capri jest prześliczny :love:
Szkoda, że przez jakieś dziwne układy się nie udało :(
Trzymam jednak kciuki, żeby sytuacja się poprawiła i było jak należy i żebyś mogła rozwijać swoją pasję :ok:
A może mogłabyś przystąpić do hodowców gdzieś za granicą?

Jak liczysz inbredy? Dla mnie niestety to nadal trudny temat, kiepsko się w nim orientuję :oops:
Znasz może jakieś pozycje do przeczytania i wzbogacenia mojej wiedzy?

lorraine, ploty to najmniejszy problem. Mnie też się dostało, bo źle trafiłam w czasie i miejscu. Gdybym nie była uparta jak osioł, zrezygnowałabym, bo ile można walić głową w mur. Na szczęście spotkałam fajnych, normalnych ludzi - hodowców z prawdziwą pasją, którzy patrzą na to, co w środku, a nie na etykietkę :)
I - odpukać - zaczyna być normalnie :)
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30703
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro sty 30, 2008 11:07

Uwazam ,ze rozsadni ludzie ,ktorzy faktycznie kochaja szczury :
1.nie powinni ich kupowac
2.nie powinni ich rozmnazac ,obojetnie rasowe czy nie
Dlaczego?
1. szczury hodowlane sa obciazone genetycznie chorobami pluc,nowotworami
2.wiedza weterynaryjna w dziedzinie leczenia sczurow jest mala ,poza tym ciezko zdiagnozowac tak male zwierze ,najczesciej proby leczenia koncza sie i tak smiercia ,ale zanim szczur umrze musi sie jeszcze nacierpien - zastrzyki,zamartwice ....
Kupowanie szczurow jest zacheta dla romnazaczy .Hodowalam kiedys szczurki ,po smierci ostatniego zdecydowalam ,ze dla ich dobra nie powinny przychodzic na swiat :(

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 30, 2008 15:10

Moja Lu ma jakis problem z ukladem oddechowym. W zasadzie niemal od poczatku swojego zycia u mnie oddycha ciezko i glosno, czasem tlocznia brzuszna. Byla podejrzewana padaczka na poczatku, potem alergia czy astma. W ktoryms momencie na RTG wyszlo cos co dla radiologa, na kliszy mammograficznej, wygladalo jak guz nowotworowy :(
Sama nie wiem co z nia, minelo juz 2 miesiace od tamtego czasu, kolejne zdjecie juz nie bylo takie jednoznaczne ale zacienienia sa. Osluchowo natomiast zmiany zdaja sie dotyczyc tylko jednej strony, nad oskrzelami.
Martwie sie.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Śro sty 30, 2008 19:01

Jesli nie chcesz by za kazdym razie serce ci pekalo nie bierz wiecej juz szczurkow .One sa " wadliwe" ,maja wady i nic na to nie da sie poradzic !
Bedziesz je leczyc ale wierz mi...bardzo rzadko daje sie wyleczyc szczurka .
Moj" podobno" mial zapalenie ucha ( diagnoza weterynarza) , po leczeniu krwawil nadal z ucha+ paraliż tylnych lap po zastrzykach + ogromne zamartwice na ciele .szczurki hodowlane sa bardzo bardzo delikatne .Po to je wlasnie " wymyslono" .Stworzono je do badan laboratoryjnych ,mialy szybko reagowac na rozne chemikalia ,ktore na nich testowano. To co my kupujemy w sklepach to krzyzowki ze szczurem laboratoryjnym wlasnie .Prawdopodobnie twoj szczurek umrze .jedyne co mozesz zrobic to humanitarnie uspic go jak zacznie sie juz dusic .Mam nadzieje ,ze wiesz jak zachowuje sie szczur ,ktoremu brak powietrza?

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 30, 2008 19:25

każdy kiedyś umrze :roll:

mam pytanie do Ciebie, kya: czy w związku z tym, że w końcu którejś choroby nie będzie dało się wyleczyć, i zwierzak odejdzie, to nie powinniśmy w ogóle im pomagać? opiekować się nimi?

czy to szczur (one po prostu zbyt krótko żyją... nic się na to nie poradzi :( ) czy kot (nawet najzdrowszy pewnie też w 20-którymś roku życia będzie musiał odejść na jakąś już nieuleczalną chorobę...) czy ktokolwiek inny...



moje szczury pochodzą z Innego Domu ;) (nie ze sklepu itp.)
nie były planowane. nikt nie chciał, aby samiczka "choć raz urodziła".
po prostu się pojawiły - poprzedni właściciel samiczki nie dopilnował swoich samców :roll: :?

więc one (z tego konkretnie miotu) już były na świecie. przecież musiały znaleźć dom, no nie? ;)
czy jednak powinnam założyć że "przecież one takie chorowite, będą cierpieć" i nie brać ich w ogóle? udawać że nie istnieją? :twisted:


wytłumacz mi, bo może ja czegoś nie rozumiem 8)




a o Sensie rozmnażania szczurków rodowodowych niech się wypowiedzą Hodowcy ;)
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 30, 2008 20:01

*anika* pisze:każdy kiedyś umrze :roll:

mam pytanie do Ciebie, kya: czy w związku z tym, że w końcu którejś choroby nie będzie dało się wyleczyć, i zwierzak odejdzie, to nie powinniśmy w ogóle im pomagać? opiekować się nimi?

czy to szczur (one po prostu zbyt krótko żyją... nic się na to nie poradzi :( ) czy kot (nawet najzdrowszy pewnie też w 20-którymś roku życia będzie musiał odejść na jakąś już nieuleczalną chorobę...) czy ktokolwiek inny...



moje szczury pochodzą z Innego Domu ;) (nie ze sklepu itp.)
nie były planowane. nikt nie chciał, aby samiczka "choć raz urodziła".
po prostu się pojawiły - poprzedni właściciel samiczki nie dopilnował swoich samców :roll: :?

więc one (z tego konkretnie miotu) już były na świecie. przecież musiały znaleźć dom, no nie? ;)
czy jednak powinnam założyć że "przecież one takie chorowite, będą cierpieć" i nie brać ich w ogóle? udawać że nie istnieją? :twisted:


wytłumacz mi, bo może ja czegoś nie rozumiem 8)
1.A jaka chorobe mozna wyleczyc u szczura? malo ktora naprawde...
2. Widzisz sens w rozmnażaniu np. psow z wada genetyczna? taki sam jest sens rozmnazania szczurkow hodowlanych
3. Ten Inny Dom raz nie dopilnowal i inny tez nie dopilnowal ... Jak beda miec ludzie problem co zrobic z maluchami beda czesciej uzywac glowy i np.kastrowac .czasami wlasnie mysle,ze lepiej zeby wszyscy zapomnieli ,ze istnieje cos takiego jak szczurek hodowlany .szczurki hodowlane sa skazane na przedwczesna smierc .Mowisz ,ze kazdy musi umrzec? A umarl ci juz szczur? Ja stracilam 3 .Umarly na "niewiadomo co" tak naprawde bo weci strzelaja diagnoze . Pomijajac grune pieniadze ,ktore poszly na przeswietlenia,leczenie to jest jeszcze kwestia cierpienia szczura .Leczenie szczura przypomina testowanie na nim lekow ,bo tak naprawde weterynarz nie jest w stanie przewidzic reakcji tym bardziej ,ze leczy na wyczucie . Zreszta...jak kilka razy popatrzysz w oczy umierajacego szczura ,cierpiacego a jednoczesnie lapiacego sie cienkiej nitki zycia to zrozumiesz ,ze te zwierzeta powinny przestac byc hodowane...wylacznie dla ich dobra.




a o Sensie rozmnażania szczurków rodowodowych niech się wypowiedzą Hodowcy ;)

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lut 01, 2008 10:37

Kya - zupełnie nie rozumiem, o co Ci chodzi... To może w ogóle zrezygnujmy z hodowania rasowych zwierząt, czy to gryzoni, czy psów, czy kotów, a nawet bydła czy koni ? A może w ogóle wypuśćmy wszystkie zwierzęta na wolność i niech się krzyżują do woli, doprowadzając populację do stanu wyjściowego, dzikiego ? A, pewnie... Czemu nie... Tylko my, ludzie, byśmy chyba nie mieli co zrobić z naszą wiedzą i pasjami...

Bo hodowla to pasja - PASJA ! Zupełne oddanie się zwierzętom hodowlanym, myślenie o nich dzień i noc, ciągła troska o zdrowie, o ich samopoczucie - no i w końcu ta zasłużona radość, jak na naszych oczach dorasta kolejne pokolenie, zdrowe i pogodne, tak, jak tego chcieliśmy..
Gdybym nie miała tej wiary, to dawno bym zrezygnowała z hodowli, nie jechałabym w 6-tym miesiącu ciąży 1800 km, dla zdobycia dwóch samic hodowlanych. Ale na pewno było warto. Szczurki mnie nigdy nie zawiodły - zawiodli mnie jedynie niektórzy ludzie...

Lecz tych parę pokoleń na świat powołałam i mam nadzieję, że w życiu będzie im się powodzić i dadzą w Polsce piękne rodowodowe linie. Na pewno wszystkie są zdrowe i szczęśliwe i jestem też pewna, że i kolejne pokolenia nie skończą w zoologikach, albo jako hodowla karmówki dla węży.

Każdy gatunek jest jakoś obciążony genetycznie i pewne krzyżowania mogą dać negatywny efekt. A niby po co się liczy inbred i spokrewnienie, po co są wielopokoleniowe rodowody ? Właśnie po to - aby śledzić przepływ genów z pokolenia na pokolenie i odpowiednim krzyżowaniem utrzymać odpowiednią zdrowotność zwierząt.
Możemy się równie dobrze zastanawiać nad sensem hodowli niektórych kotów rasowych, czy to abisyńskich, czy persów, czy tym bardziej manxów, bo są pewne cechy i wady, które wyszły w hodowli - jak Ty to nazywasz - obciążenie genetyczne danej populacji. Ale o to chodzi, aby właśnie przez właściwą hodowlę eliminować takie cechy. Po temu właśnie służy wiedza hodowlana, po to są te całe zabawy w rodowody, inbredy i spokrewnienia, żeby, cholera, hodowcy przystępowali do pracy z głową i byli odpowiedzialni za swoją działalność.
I nie ma znaczenia, czy to szczur hodowlany, czy nie. Każde zwierzę może lub nie, być obciążone genetycznie, przy czym prawdopodobieństwo to wzrasta w przypadku chowu w pokrewieństwie - a tutaj już na pewno "osiągnięcia" większe mają gryzonie, bo sklepy zoologiczne i laboratoria nie dbają o chów wsobny, bo nie rozdzielają rodzeństwa po osiągnięciu dojrzałości, bo szczury nawet były wsobnie hodowane całymi liniamii.. A co my teraz, hodowcy, robimy ? Staramy się tą niekorzystną sytuację, która powstała, jako że szczur był zwierzęciem laboratoryjnym, odkręcić.. Śledzimy rodowody, choroby, obowiązkowo robimy sekcje zwłok zmarłych zwierząt. Po to właśnie, aby mieć kontrolę nad chorobami dziedzicznymi.
Przy okazji - żaden mój rasowiec na nowotwór nie umarł, choroby serca miały tylko moje szczury sklepowe (i na to umarły), staramy się też podnieść średnią dożywanego wieku i już dostrzegam różnicę, bo jednak nasze szczurki jakoś dłużej żyją wesołe i w zdrowiu... Starzenie się u szczurków sklepowych przebiega szybciej i dłużej też pozostają niedołężne, schorowane.
A czemu tak u kotów walczy się z pseudohodowlami ? Głównie dlatego, że nie ma tam żadnej kontroli nad genetyką, bo dla wyglądu robi się wszystko, byle tylko wyprodukować jak najwięcej młodych o pożądanym wyglądzie.. Kto wie, ilu z pseudohodowców pokryło rodzeństwo, albo córkę ojcem, itd. I w dodatku zbijają na tym kasę.
Tak samo jest ze szczurkami. Pseudohodowle, to sklepy zoologiczne, bo tak naprawdę założenie takiej hodowli w zoologiku nie wymaga żadnego wysiłku, a kasa za to jest spora - większość zwierząt idzie na karmę, te, co trafią do opiekunów, to i tak nie pożyją długo, więc opiekunowie wróca po kolejnego zwierzaka i kolejnego.. I znów kasa leci.. I zero odpowiedzialności...
A w hodowlach domowych dbamy o te zwierzaki, jak się tylko da.. Odchuchane, wypieszczone, od pierwszego dnia życia, nigdy nie agresywne czy bojaźliwe. Na pewno będą wspaniałymi przyjaciółmi przyszłych opiekunów, przez długie miesiące.
A na to, że gatunkowo szczury są predysponowane do 2-3 lat życia, a nie do 14, jak koty, to już nic nie poradzę...

Przy okazji - nowotwory u szczurków rasowych zdarzają się rzadko. Jak już się zdarzą, to oczywiście rodziców takiego szczura trzeba wyeliminować z hodowli, a całe rodzeństwo obserwować. Podobnie jest też u kotów przecież. Czasami linie boczne dają zupełnie dobre efekty, a linie proste mogą nieść zagrożenie wystąpienia ponownie nowotworu.

Mam teraz myszkę rasową, ma może z 5 miesięcy i ma guza, który rośnie w oczach. Nie sprawia jej bólu, ani cierpienia, jakiś taki guz, nie rak. Ale myszy ogólnie są na guzy bardzo wrażliwe i szybko u nich takie zmiany wyrastają. Oczywiście hodowla jest powiadomiona o problemie, takich myszy się już dalej nie rozmnaża. Guz też może skrócić życie myszy, bo jak nie będzie się mogła poruszać lub pobierać pokarmu to trzeba będzie ją uśpić....

Z kotami też są różne historie. Ale nikt nie kwestionuje, czy hodowla rasowych ma sens... :roll:

Co do wetów, to różnie to bywa... Ten, co się zna na kotach i psach, to nie będzie się znał na koniach, ten co zna się na ptakach, może mieć małe pojęcie o kotach. Są też tacy, zo robili specjalizacje z gryzoni i są w tym dobrzy, a nawet bardzo. Jak któryś interesuje się danym problemem, to nie ma powodu, żeby nie wiedział, co zwierzęciu dolega. I wcale nie racja, że trudno jest leczyć choroby u szczurów, bo wiele leczy się znakomicie, czasami tylko czas reakcji na problemy zdrowotne może być zbyt długi, bo przy tym metabolizmie (szybkim u gryzoni) choroby rozwijają się w zastraszającym tempie. Czasami jedna choroba może być przyczyną drugiej, no ale to chyba wiadomo... U nas też były takie przykłady. Były też przykłady zupełnie nieoczekiwane, przypadkowe, nie mające nic wspólnego z genetyką - na przykład zachłyśnięcie pokarmem, które potem przemieniło się w zapalenie płuc i zmiany włóknikowe...

Trudno jednoznacznie orzec, co jest dobre dla danych zwierząt, a co nie, ale jest na pewno plusem to, że są rodowody, liczenie inbredów i że nie nabija się kasy pospolitym rozmnażaczom - obojętnie o jaki gatunek chodzi.

Kicorek:
Jak liczysz inbredy? Dla mnie niestety to nadal trudny temat, kiepsko się w nim orientuję
Znasz może jakieś pozycje do przeczytania i wzbogacenia mojej wiedzy?


właśnie pracuję nad udoskonaleniem tego dokumentu, bo nieco niejasno chwilami brzmi, ale na razie jest taki:
http://alcedo.topworld.org/docs/inbred.doc

muszę go poprawić, bo jak go przeczytałam jeszcze raz, to się okazało, że gdybym nie wiedziała, o co chodzi, to pewnie bym nie umiała tego przeliczyć ;) No ale dam nieco wiecej przykładów, wymażę zbędne rzeczy, to wszystko będzie bardziej jasne ;)
Ostatnio edytowano Pt lut 01, 2008 13:04 przez Pleiades, łącznie edytowano 2 razy
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Pt lut 01, 2008 11:03

Pleiades, podpisuję się pod wszystkim, co napisałaś powyżej. Oczywiście na hodowli gryzoni się nie znam, ale w każdej porządnej hodowli chodzi przecież o to samo :)

I dzięki za link - wzory mnie przeraziły :oops: (nienawidzę matematyki i jej pochodnych od urodzenia ;)) , dobrze, że podałaś przykłady :)
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30703
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pt lut 01, 2008 12:55

Wzory nie są trudne, naprawdę.. Tylko zbyt pokrętnie to wytłumaczyłam, dam więcej przykładów, dla połapania się.. Cholera, niech mi tylko Office ruszy pod vistą.... :E :roll:
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Pt lut 01, 2008 22:54

kya pisze:Ten Inny Dom raz nie dopilnowal i inny tez nie dopilnowal ...

przepraszam, ale możesz jaśniej?

Dziewczyna od której mam moje szczurki dostała od kogoś JUŻ ZACIĄŻONĄ samiczkę, która "zrobiła niespodziankę" po kilku dniach pobytu u tejże dziewczyny... więc nie rozumiem jaka była w tym wszystkim JEJ wina??? :roll: :?


winni są tylko POPRZEDNI właściciele samiczki, którzy wypuścili samce w "obecności" samiczki.


Dziewczyna od której mam moje maluszki przecież nie ma zamiaru niczego rozmnażać... :roll:





zgadzam się w 100% z wypowiedzią Pleiades :)
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości