OTWIERAMY wino

świętujemy

Kaj ma świetne wyniki badań


Może nie bardzo dobre (bo i swoje przeszedł i swoje lata ma), ale z całą pewnością się należy 4 i pół

od poprzedniego razu WBC spadło do normy (było mocno podwyższone, prawdopodobnie przez zęby)
trochę granulocyty niższe niż powinny
ważne
wątróbka się zregenerowała (moje miliony wpakowane w leki wątrobowe w końcu przyniosły skutki

kreatynina piękna, fosfor idealny - Pani wet pyta się "Gdzie tu choroba nerek?"



nie stwierdzono wałeczków, ani kryształów
skąd wcześniejsze wyniki...
?
w przyszłym tyg idziemy jeszcze przebadać stosunek białka do kreatyniny
i mamy podejrzenie zapalenia pęcherza (jest jakieś niewielkie, miejscowe zapalenie czy coś

na to dostalim antybiotyk - zobaczymy co będzie po tym tyg
kiepsko jest niestety ze stawami... kolanka zesztywniałe... ble bla bla... wypadająca rzepka... bla bla... nie trzyma się to stawu, tylko za bardzo ruchome...
Upraszczając, można by operacyjnie coś z tym robić, ale nie u Kaja (wiadomo). Jest to niewygodne, ale można z tym żyć (gorzej jakbyśmy zniszczyli nerki narkozą, albo serce, które nie jest idealne, ale nie ma powodu do niepokoju)
Pani wet ogólnie zaklasyfikowała nas jako "ciekawy przypadek"

Spostrzeżenia dzisiejszego dnia:
- pierwsze poważne zderzenie kulturowe - pani w poczekalni się mnie pyta "A piesek to w domu chowany?" ja: "

- mamy w bazie danych przydział: Pinczer min


- jest wino o nazwie CATO, oczywiście z piknym ciornym kotem na etykiecie

- wizyta u weta na wsi ni cholery nie jest tańsza niż w najdroższym mieście w centrum wszechświata



niestety, i smutki były dzisiejszego dnia... wspominam, bo jak już się wie, że ktoś odszedł... to tak jakby się go znało...
w między czasie naszej wizyty, została pożegnana jakaś sunia


żegnaj psinko [']
nie znoszę takich sytuacji u weta... bo wtedy czuje się jakby to moje zwierze zaraz miało dostać zastrzyk...
oby Kaj nie musiał umierać

zdrowie Cioteczki

Waszych pupili i Wasze