seidhee pisze:
Owszem, każdemu zwierzakowi należy się cudowny dom, ja tego nie neguję. Ale TRZEBA myśleć też o rodzeństwie, matce, ojcu tego zwierzaka. Kupisz je też? Kupisz kolejne mioty, które pseuduch wyprodukuje? A co, jeśli on specjalnie doprowadza zwierzaki do takiego stanu, bo ktoś je kupi z litości? Ja rozumiem, że dla tego jednego zwierzaka to jest całe jego życie i że to jest teoretyzowanie. Ale pomagać musimy z głową, bo mamy ograniczone możliwości pomagania, więc chyba warto ustalić sobie z góry jakieś zasady...
No właśnie - ustalenie zasad. Każdy rzecz jasna ustala je samodzielnie, bo kodeksu pomocy zwierzętom nie ma i nie będzie. Myślę, że podstawową zasadą - dla mnie przynajmniej - jest ustalenie hierarchii potrzeb. Czego potrzebuje zwierzę? Jedzenia, schronienia, opieki weta w razie choroby, odpowiedzialnego i kochającego domu. Kolejność nie jest przypadkowa. Dlatego wybierając potrzebującego kota - a wszyscy dokonujemy takich wyborów - na pierwszym miejscu stawiam głodne, bezdomne i chore. Teraz, podczas mrozów, nawet te schroniskowe są w ciut lepszej sytuacji, bo przynajmniej nie marzną i nie umierają z głodu. Pewnie, widząc sprzedawane na ulicy, zasmarkane kociaki, też bym się chyba załamała i wykupiła biedaki. Ale już na pewno nie wzięłabym zdrowego kota od rozmnażaczki, bo jego los i tak jest lepszy niż bezdomniaków.
To nie jest atak na Dorcię, którą ogromnie cenię za to, co robi i której do pięt nie dorastam z moją bardzo skromną działalnością. Ale... Niedawno u mojej wetki spotkałam dziewczynę z yorkiem, która od dawna marzyła o psie tej rasy. Wzięła więc ze schroniska suczkę ze sparaliżowanymi tylnymi łapkami. Obawiam się, że gdyby wcześniej trafiła na taką, jak tu ofertę, skorzystałaby z niej, dała szczęśliwy dom jednemu z psiaków tych hodowców - a sunia umarłaby w schronisku.