Z PAMIĘTNIKA STAREGO FILOZOFA
Gabunia napisała Wam o akcji z niedzieli, ja napiszę o czwartku. Pańcia miała wolne, więc tym razem pańcio wstał pierwszy. Gotował sobie makaron, kiedy pańcia zeszła z góry i zapytała poirytowana, czy on ten makaron przybija do kuchenki, czy co, i dopiero wtedy pańcio się spostrzegł, że co chwila wali łyżką w garnek, bo ten makaron mu się przykleja. Złożył samokrytykę, więc pańcia wróciła do łóżka dospać.
Niestety.
Dosłownie za chwilę rozległ się z góry STRASZNY OKRZYK PAŃCI. Pańcia celuje w takich okrzykach, wiem już, że jak tak wrzeszczy wyłącznie brzydkimi słowami, to tak naprawdę nie potrzebuje pomocy, tylko zieje żądzą mordu. Pańcio też to zna, więc od razu porzucił makaron i wyskoczył z kuchni, akurat jak pańcia ryknęła "ŁAP JĄ!!!!"
No i oczywiście złapał. Potem Sielawka się darła, pańcio wygłaszał do niej przemówienie umoralniające, Gabunia biegała dookoła nich, i mówi, że na koniec Sielawka minęła krzak bzu pięknym łukiem, niczym taka tęcza. Nie wiem, co to tęcza, ale krzak bzu duży jest, to musiało efektownie wyglądać.
Pańcia ostatecznie zrezygnowała z dospania, użyła mopa, zażądała makaronu i powiedziała, że jak ta... ekhem, ekhem... naszczy na łóżko, to wyrwie jej łeb z płucami. Czy jest na forum chirurg?
Pańcia kazała powiedzieć, że Kolega Protazy ma się jak zwykle. Tylko rozdrapał sobie tego kaszaka, co miał na szyi i pańcia go obkładała wodą utlenioną. Protek był tak rozespany, że nawet nie protestował.
Swoją drogą pańcia najwyraźniej Księcia faworyzuje. Twierdzi, że poprzednia pani na pewno karmiła go swoim jedzeniem, bo Prot żąda by się z nim dzielić każdym posiłkiem - choć powoli traci nadzieję, że trafi mu się jakiś kotlet, czy rybka. Ale naleśniczek ze szpinakiem też nie jest taki zły.

Pańcia twierdzi, że Markiz Protazy (zwany też zającem z powodu dłuuugich odnóży) ma taki sam charakter jak Buras. Oczywiście z wyjątkiem stosunku do pańci. Buras pańcię kochał, Protazy olewa. Jak wszystko zresztą.
A Dupencja ma znowu bardziej czerwoną pupę i wczoraj źle zniosła mycie tejże. Pańcia twierdzi, że o ile Prot ją olewa, to Dupencja musi nienawidzić, skoro wciąż jej grzebie przy bolącym tyłku. Ale przecież nie może pozwolić, by kocica czytała prasę na kuchennym stole z brudną pupą, nie?
