Uprzejmie donoszę, że po pierwsze pańcia o piątej rano robi za zombie, a wieczorem za wampira z kołowacizną. Podejrzewa, że to skutek proszków, o których była mowa wyżej.
Po drugie, państwo mają już brytana obronnego! I kto powiedział, że buda musi być zajęta na stałe...?
O, proszę, oto pies obronno - zaczepny!

Po trzecie, Munia na widok odkurzacza wyskoczyła oknem z sypialni. Pańcia zdenerwowała się tylko trochę, bo wszak wiadomo, że Munia umie latać i faktycznie. Odbiła się od daszku nad wykuszem, wylądowała na budzie i poszła nie zwracając uwagi ani na okrzyki pańci, ani na wołanie pańcia.
Pańcia dementuje podejrzenia, że odkurzała sypialnię pierwszy raz od przyjazdu Muni. Nie mamy pojęcia, dlaczego akurat wczoraj Muni aż tak się odkurzacz nie spodobał.
Po czwarte, Księciunio dał wpie... Sielawce, tylko futro fruwało, a potem gonił ją do szopy sąsiada. Ma dłuższe nogi, więc bez trudu ją dogonił. Wrzask był na całą okolicę. Godzinę później w najlepszej zgodzie spali na pańciowym łóżku.
Pańcia twierdzi, że to chyba jakieś końskie zaloty...
Poza tym Księciunia męczy talent, ale o tym następnym razem, bo pańciowa klawiatura wieczorami wyczynia jakieś hocki klocki.
Ale specjalnie dla cioci Carmen kot sikający sikiem prostym w mazowieckim lasku.
Sik widać!
