morelowa pisze:(...)Nemi ma swój i go porzuciła
No, powiedzmy, że brak czasu może ją - do pewnego stopnia - usprawiedliwić
Nie porzuciłam ! Ale wiecie co... ja nie wiem jak to się stało, ale ten ponad miesiąc po prostu gdzieś wyparował
I chyba, już straciłam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży i będzie normalnie. Jak mnie zapytacie, co się w tym czasie działo, powiem otwarcie - sama nie wiem. Jednak są rzeczy, które wryły mi się w pamięć - awaria komputera na dzień przed kontrolą (prawie wszystkie karty miałam tylko w postaci elektronicznej, tylko część była wydrukowana) i bójka psów, zakończona sugestią, że eutanazja będzie najlepszym rozwiązaniem, ale dzięki bogom znalazł się wet, który dał psu szanse i po tygodniu pod kroplówkami, udało się go zawrócić zza TM.
W ramach przeprosin za milczenie - kilka zdjęć, które zrobiłam w tym czasie i każdego wieczora, obiecywałam sobie, że wstawię, albo zacznę nimi nowy wąt :
Balto z zuchwale ukradzioną rybą
Fifi i "nasze" kaczki
nasz głupolek w pełniej krasie
nie ma jak w objęciach pańcia