No tak. Będę czujna, na wszelki wypadek a na drugi wszelki wypadek na razie nie zaglądam na fb.
Nie, no jak mam nie zaglądać, jak jutro już środa z Benedyktem! Cholery można dostać.
W środę też środa z Benedyktem, a i w czwartek, jakby kto pytał. Nigdy nie wiadomo kiedy nastąpi środa. Z Benedyktem. Środa z Benedyktem może nas zaskoczyć każdego dnia. Tak to ona znienackowa jest. Ta środa z Benedyktem.
A teraz z zupełnie innej beczki.
Z PAMIĘTNIKA GABUNI.
Pańcio wrócił z urlopu.
Długo się nie naurlopował, za to zobaczył kwalifikacje konkursu skoków w Harrachowie, samego konkursu już nie, bo odwołali z powodu wiatrów, a w niedzielę to pańcio już musiał być w domu, bo z kolei w poniedziałek bladym świtem leciał służbowo do Paryża. Strasznie nie chciał tam lecieć, bo nie lubi Francji z powodu marnej oferty żywieniowej dla wegetarian i tego, że nawet jak mówią po angielsku to tak, że nikt tego kompletnie nie rozumie. Poza tym okazało się, że z lotniska do hotelu trzeba jechać trzema środkami lokomocji a bilet kosztuje jakieś horrendalne pieniądze i albo bilet, albo obiad, na obie rzeczy mu nie wystarczy tego tam, jakiejś diety.
W związku z tym latał całą noc jak z pieprzem i okropnie marudził. Miało to swoje dobre strony - ledwo zauważył Sherlocka naturalnej wielkości na ścianie w sypialni, więc pańcia jakiś czas znosiła to z anielskim spokojem. O pierwszej w nocy wyprasowała pańciowi dwie koszule, zaledwie trochę mamrocząc pod nosem, że musiał wybrać akurat dwie jedyne niewyprasowane na piętnaście wyprasowanych. O wpół do drugiej pańcio odkrył, że urywa mu się guzik od jedynego eleganckiego płaszcza, co spowodowało pierwszy kryzys, bo pańcia z kolei odkryła, że praktycznie skończyła jej się czarna nitka. Pańcio zaproponował, żeby pańcia mu złamała rękę, to nie poleci i z głowy i dlaczego w domu nie ma nici. Czarnych. Tu pańcia - która szyć lubi mniej więcej tak, jak gotować i prasować - powoli zaczęła tracić cierpliwość i zaproponowała, że w tej sytuacji może ewentualnie igłą bez nitki wydłubać pańciowi oczko - też nie poleci. Potem pańcio odkrył, że wszystkie jego najlepsze gacie suszą się świeżutko wyprane, na co pańcia uprzejmie się zainteresowała, na kim pańcio zamierza zrobić wrażenie w gaciach, bo jej się wydawało do tej pory, że ma wystąpić raczej w garniturze. Potem pańcio zażądał, by pańcia te wyprasowane koszule mu tak poskładała, żeby mu się w podróży nie wygniotły. Najpierw pańcia usiłowała mu wytłumaczyć, że nie ma takiej siły, poskładana koszula zawsze się wymnie i usiłowała dociec, czemu pańcio nie zabiera swojej specjalnej walizki na garnitur i resztę, na co pańcio, zamiast udzielić sensownych wyjaśnień, wpadł w histerię i chciał poznać choć jedną przyczynę, dlaczego w takim razie się w ogóle ożenił. Na co pańcia złapała jeszcze ciepłe żelazko i usiłowała coś nim pańciowi złamać - albo przynajmniej wybić kilka przednich zębów, w drugiej ręce trzymała koszulę i machała nią, i że jak tak, to ona ją zaraz pogniecie i niech se pańcio sam teraz prasuje, a w ogóle niech wypluje obiad. Pańcio dzielnie walczył, usiłując trzymać żelazko z daleka od siebie i jednocześnie nie pognieść koszuli. Niestety, potknęli się o Fistasza i pańcia z impetem usiadła na podłodze. Ten Fistasz za grosz nie ma instynktu samozachowawczego! Ja tam od początku balangi siedziałam na łóżku jak mysz pod miotłą i wszystkie koty ze mną, a Junior zaprzestał nawet sikania, by na wszelki wypadek nie wychodzić z pokoju.
O drugiej państwo wpadli na pomysł, że prasowanie jest teraz powszechną usługą w hotelach, więc właściwie nie ma się o co kłócić i pańcia poszła spać. Jakiś czas później pańcio wpadł do sypialni zapalając górne światło i wręczył zaspanej pańci suwenir z Harrachowa* w postaci breloczka z krtkiem. Jeszcze później pańcio z dobrego serca się zainteresował, o której pańcia ma pociąg, bo może akurat... na co pańcia w stanie lekkiej histerii z krzykiem odmówiła dalszych kontaktów z pańciem oświadczając, że wyrusza zaraz a po drodze się rozwodzi...
* Innym suwenirem miała być fotka Najmłodszego z Kamilem Stochem, ale pańcia odmówiła przyjęcia. Pomijając już fakt, że Kamil nie miał połowy głowy, to pańcia oczekiwałaby raczej fotki z Gregorem, ne...?
