

Moderator: Moderatorzy
najszczesliwsza pisze:redaf ja cię nie znam, ale się mnie jak rzep, znów i znów...
redaf pisze:najszczesliwsza pisze:redaf ja cię nie znam, ale się mnie jak rzep, znów i znów...
Ja też Ciebie nie znam.
Za bardzo nad tym nie boleję.
Nie odzywam się kiedy piszesz o solarce, tipsach i perfumach alternatywnych.
Do czasu kiedy nie udzielasz jedynie słusznych rad.
Behawiorystycznych jak w tym wątku, albo porad weterynaryjnych
Aga i N pisze:Z zaległości w "wychowaniu" zostało mi:
- karność w obecności atrakcyjnych suczek które dobrze zna/zajęcy/saren i innej szybko uciekającej zwierzyny leśnej... i kotów oczywiście ()
- trzymanie dzioba na kłódkę i doopsko w jednym miejscu kiedy ktoś wchodzi do domu (pies nie był tego uczony bo tata zawsze miał jedną zmianę i nikt nie wpadł na pomysł aby czegoś takiego uczyć, a teraz pracuje na 3 zmiany i pies po prostu sygnalizuje że ktoś wchodzi do domu co wkurza kiedy ktoś już śpi... a nauka tej zasady trochę potrwa szczególnie przy moim bracie który jak wpada do nas raz na kilka tygodni, albo dni to ma w nosie moje słowa i podchodzi do szczekającego psa, no ale co się dziwić, sam mieszkał z owczarkiem i przyzwyczajony jest do tego szczekania, a mnie to wkurza że odwala mi krecią robotę)
- trzymanie uhahanego dzioba na kłódkę kiedy idziemy do babci, bo po 45min podróży autem u babci pierwsze co dostaje to wodę i także zna dobrze do niej drogę z auta i nie może wytrzymaćale to jest akurat łatwe do ogarnięcia
![]()
- nie lubi niektórych psów z ogonami postawionymi do góry, ale to sporadyczne przypadki (koty też trzymają sztywno antenki w górze także mu się nie dziwię)
także to są jego największe braki w wychowaniu... koty i trzymanie dzioba na kłódkę kiedy wie co go czeka
pies nie jest kastratem, ale Szkoleniowiec powiedział że ten pies tego nie potrzebuje... on potrzebuje świadomego przewodnictwa i trochę szkolenia.
A za Weta to mam wspaniałego Dr Judka- ale odwiedzamy go tylko raz na rok, do szczepień, szkoda
, bo on lubi mu po gabinecie powęszyć i wcisnąć nochala wszędzie, włącznie z lodówką z której wyjmowana jest szczepionka
edit: może jeszcze jakieś braki pominęłam, nie mam pojęcia, jak mi się przypomni to dodam, chyba że mnie ktoś zna to może za mnie dopisać
Aga i N pisze:Dziewczyny![]()
Wyedytowałam poprzedniego posta i dopisałam bardzo ważną rzecz![]()
Ja tu się martwię o mojego psa, a Wy gadu gadu między sobą![]()
![]()
![]()
![]()
Mogę tylko dopowiedzieć, że to co mi tutaj podpowiedziano, czyli poskromienie psa ogólnie, aby zacząć pracę z kotem jest jak najbardziej najszczerszą prawdą, ale ten etap jest już dawno wdrożony tylko efekty marne jeśli ma się do czynienia z kotami które bawią się z moim psem w kotka i myszkę.
enigma pisze:Aga i N pisze:Z zaległości w "wychowaniu" zostało mi:
- karność w obecności atrakcyjnych suczek które dobrze zna/zajęcy/saren i innej szybko uciekającej zwierzyny leśnej... i kotów oczywiście ()
- trzymanie dzioba na kłódkę i doopsko w jednym miejscu kiedy ktoś wchodzi do domu (pies nie był tego uczony bo tata zawsze miał jedną zmianę i nikt nie wpadł na pomysł aby czegoś takiego uczyć, a teraz pracuje na 3 zmiany i pies po prostu sygnalizuje że ktoś wchodzi do domu co wkurza kiedy ktoś już śpi... a nauka tej zasady trochę potrwa szczególnie przy moim bracie który jak wpada do nas raz na kilka tygodni, albo dni to ma w nosie moje słowa i podchodzi do szczekającego psa, no ale co się dziwić, sam mieszkał z owczarkiem i przyzwyczajony jest do tego szczekania, a mnie to wkurza że odwala mi krecią robotę)
- trzymanie uhahanego dzioba na kłódkę kiedy idziemy do babci, bo po 45min podróży autem u babci pierwsze co dostaje to wodę i także zna dobrze do niej drogę z auta i nie może wytrzymaćale to jest akurat łatwe do ogarnięcia
![]()
- nie lubi niektórych psów z ogonami postawionymi do góry, ale to sporadyczne przypadki (koty też trzymają sztywno antenki w górze także mu się nie dziwię)
także to są jego największe braki w wychowaniu... koty i trzymanie dzioba na kłódkę kiedy wie co go czeka
pies nie jest kastratem, ale Szkoleniowiec powiedział że ten pies tego nie potrzebuje... on potrzebuje świadomego przewodnictwa i trochę szkolenia.
A za Weta to mam wspaniałego Dr Judka- ale odwiedzamy go tylko raz na rok, do szczepień, szkoda
, bo on lubi mu po gabinecie powęszyć i wcisnąć nochala wszędzie, włącznie z lodówką z której wyjmowana jest szczepionka
edit: może jeszcze jakieś braki pominęłam, nie mam pojęcia, jak mi się przypomni to dodam, chyba że mnie ktoś zna to może za mnie dopisać
jesli pies nie jest hodowlany, to nie zastanawiaj sie, kastruj
**
najszczesliwsza pisze:...kastracja może zmienić charakter, pies nie będzie aż tak silnie bronił swojego terytorium.
Aga i N pisze:kastracja to nie jest takie hop siup... tzn. nie chciałabym iść na łatwiznę, bo kastracja nie wpoi psu do głowy że to ja tu rządzę w obecności kotów... zmniejszy tylko jego popędy a problem gonienia kotów i tak pozostanie. Nieprawdaż? hmmm. Szkoleniowiec bynajmniej mówi że nie trzeba go ciachać, bo pies ma być posłuszny choćby drzemały w nim ogromne ilości zgromadzonej energii. Specjalnie na plac musiałam przyjeżdżać z niewybieganym psem, i na szkolenie "cywilne" pod blokami, bo Szkoleniowiec specjalnie do mnie przyjechał, również (za co mu b. dziękuję że się tego podjął).
A wracając do tematu, po ostatnim jęczeniu do jego ulubionej labradorki przez 3 dni i noce z rzędu, to myślałam że wyjdę z siebie i stanę obok, czyli zacznę gadać mu po psiemu że jak nie przestanie stękać to go ciachnęUspokoił się dopiero jak dobrałam się do niego po "cesarowemu" czyli wzięłam w absolutne posiadanie wejście na balkon
![]()
![]()
wtedy dopiero skończyło się stękanie
bo samo przeganianie z miejsca na miejsce zniesmaczonego psa nie dało rezultatów
![]()
Nie robiłam mu uprawnień hod. i myślę że na 99,9% raczej się do tego nie zabiorę bo to kupę roboty, ale w życiu bywa różnie kwadratowo i podłużnie![]()
Z dogomanii właśnie że przyszłam tutajNajpierw pytałam o kota z fundacji z Łodzi, później na dogomanii, teraz tutaj... nikt mi nie chce zaufać i wyadoptować kotka... nie dziwię się naprawdę.
Chociaż dla mnie szkoda, bo czas "48h/24h" aby panować nad rojbrami mam do połowy marca, później tylko po kilka godzin dziennie do maja..., a w czerwcu, lipcu i sierpniu ponownie "48/24h"... także cholera znaleźć bezdomnego kotka na ulicy w ty dogodnym czasie to graniczy z cudem
A że ja widzę ile kotów potrzebuje domków... jestem w stanie zapewnić kotu odpowiedzialny domek, tylko trochę zaufania potrzebuję... tylko tyle, resztą zajmę się ja, aby kotu i psu włos z z futra nie spadł.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości