Shishka pisze:Dziś nie umiałam się dodzwonić,chyba miałam coś ze swoim telefonem...Mam spisany numer bede dzwoniła jutro.
powodzenia
Mojej mamie zmieniło sie chyba spojrzenie na tą sprawę bo zaczęła byc przeciwna dzwonieniu do TOZ-tu...Ale i tak zrobię to co uważam za słuszne.Najgorsze jest to,ze nie znam adresu...wiem jaka ulica i który dom mniej więcej.
myślę, że wystarczy, jak opiszesz ten dom (rozumiem, że nie jest bardzo charakterystycny ) i jego położenie (na końcu ulicy, po której stronie) - a jak ktoś jest z tamtej okolicy, da sobie radę. Jakby Ci nadal telefon szwankował, spróbuj wysłać im maila. Zastanowiłabym się, czy nie powiadomić także schroniska.
Mama nagle zmieniła zdanie i mówi,że ten Pan jest dobry dla suczki tylko ma mało pieniędzy i ogólnie sama nie wiem o co jej chodzi i dlaczego tak nagle zaczęła mówić zupełnie co innego...
przestraszyła się, że jej mała córeczka dorasta?

mówię całkiem serio- latam po nocy po mieście, komunikację nocną znam lepiej niż dzienną, nie boję się interweniować, gdy coś się dzieje- a moja mama dzwoni do mnie zanim wyjdę do pracy i "Córcia, weź parasolkę, bo u nas w pracy już pada"

więc pewnie Twoja mama boi się, że postanowiłaś coś zrobić samodzielnie, bez jej aprobaty

(piszę to z perspektywy osoby mniej więcej w Twoim wieku, jak wywnioskowałam z profilu). A jeśli to strach nią powoduje- to złe wyjście, sąsiada należy zgłosić w odpowiednie miejsce i przenieść na państwowy wikt, jeśli są ku temu przesłanki. Jeśli da się terroryzować, będzie tylko gorzej.
Ja bym zapytała mamę, nie rezygnując oczywiście z telefonu do TOZu, czy w takim razie, skoro pan jest taki dobry, podejmuje się wydostania od niego za jakiś miesiąc suczki na kastrację. Niestety jestem prawie pewna, co usłyszysz w odpowiedzi
