Z PAMIĘTNIKA STAREGO FILOZOFA
Ja tam nie wiem, ale nad państwem to jakaś klątwa wisi chiba. Wiecznie czegoś szukają. Teraz szukają podwójnie, bo chaos, panie dziejku, chaos atakuje.
I wygrywa.
Podłogi w kuchni ciągle nie ma, więc pańcia dziękuje bogom, że odwołała pierwsze dwa tygodnie urlopu, choć z drugiej strony jakaś taka zmęczona i niedospana czy cóś...? Ale to akurat głównie Kartofla wina, bo co noc pańcię budził około 4. Najgłupsza pora, bo po odsiusianiu Kartofla (a i my przy okazji się załapywaliśmy, no bo jak...?) i nakarmieniu go, okazywało się, że za głupi kwadrans pańcia i tak musiała by wstać, no to kłaść się już nie warto było, nie? Teraz pańcia wpadła na szatański pomysł i wstaje o 2.30. Wynosi kartofla na siusianie, wnosi prosto na posłanko i po ciemku leci spać z powrotem. Kartofel łatwo traci orientację, więc woli już z posłanka nie wstawać, śniadania się nie domaga, a czasem sika prawie przez sen. A i nam po nocy wstawać się nie chce i cała operacja odbywa się błyskawicznie.
Może do urlopu pańcia jakoś dociągnie - do pierwszego urlopu, na którym miała sobie kuchnię sprzątać i ogarniać wszelkie nowości. O ile nowości i reszta się zdąży zainstalować, bo nowości państwo wciąż szukają. Największy problem z czymś na co pańcio mówi indukcja. Pańcio chce na tej indukcji gotować, ale ma masę wymagań. Pańcia ma tylko dwa - duże pole z przodu i osobne suwaki do każdego palnika. Państwu nie chcą się te wszystkie wymagania zejść do kupy, a na dodatek niektórzy piszą, że ta indukcja piszczy. Jednym piszczy, drugim cyka a jeszcze trzecim siedzi cicho. Pańcia piskiem bardzo jest zainteresowana, bo po mamusi swojej odziedziczyła masę kłopotliwych wad, między innymi nadwrażliwość na różne dźwięki. Piski nowej, wypasionej kuchni mogłyby pańcię do gotowania zniechęcić na wieki.
Więc państwo szukają i szukają i w necie o tym czytają.
Z innych poszukiwań, to szukali kwatery na drugi urlop. Niestety, ponieważ Najmłodszy osiągnął wiek szkolny, wyjazd w maju/czerwcu przestał wchodzić w grę. Pańcio tym razem chciał pojechać gdzieś indziej niż w ostatnie dwa lata, ale w końcu nic nie znalazł i państwo znowu jadą do Bol. Pańcia tym razem nie służyła pańciowi żadną pomocą w szukaniu, bo po pierwsze kocha Bol, a po drugie w tym roku włączył jej się szkot. Czyli uważa, że albo kuchnia, albo wakacje. No, ale że w grę wchodzi Najmłodszy, pańcia marudziła krótko, by nie być posądzoną o stronniczość.
Jak już pańcio zabukował pokój u Borysa (znowu ten, w którym internet jest tylko na balkonie - na szczęście w tamtejszym klimacie da się to przeżyć) to zaczął szukać tanich linii lotniczych, bo wyliczył, że tanie linie wyjdą taniej niż dwudniowa jazda autem.
A jak już znalazł tanie linie, to zaczął szukać paszportów, bo bez tego nie dało się zamówić biletów.
No i się zaczęło.
Paszport pańci i Najmłodszego znalazł się dość szybko, a paszportu pańcia nie ma. Pańcio przegrzebał wszystkie walizki, wszystkie płaszcze, plecaki i torby na laptopa. Ostatnio za granicą był w Czechach i z pewnością używał swojego jedynego dokumentu w hotelu, więc nie mógł zwalić, że to pańcia paszport zgubiła podczas poprzedniego urlopu. Wszyscy siedzieliśmy jak myszy pod miotłą a pańcio latał wśród tego chaosu i latał. W końcu zaczął zaglądać za książki w bibliotece, co teraz za część kuchenną robi, ale doszedł do wniosku, że chyba oszalał i postanowił użyć mózgu. I usiadł i zaczął myśleć.
Powiem ciociom, że myślenie ma kolosalną przyszłość, naprawdę.
Nie minęło pięć minut, jak pańcio się zerwał z okrzykiem - "Kur...a, przecież potem w szpitalu byłem, nos prostowałem! Gdzie mój wypis??"
I bingo, paszport siedział w wypisie.
Od jutra państwo oprócz indukcji będą szukać piekarnika i okapu. Ja nie wiem, czy pańcia to przeżyje, naprawdę. I niech nikt jej nie mówi, że to fajne jest, takie wybieranie. Fajne to ono jest przez pierwsze pięć godzin. Potem człowiekowi zaczyna być wszystko jedno. A ponieważ pańcio najwyraźniej nie jest człowiekiem, to drąży dalej i dalej, a pańci zęby jadowe zaczynają zahaczać o cycki i awantura gotowa.
Lubimy jak jest ciepło...

Dupencja chwali sobie drzemkę pod krzakiem bzu, a pańcia chwali sobie to, że Dupencja kupy zostawia pod tym krzakiem a nie na jej torebce.
Gabunia też pierwsza do opalania się...

I już strzaskała się na heban.
Fistasz nie ma czasu sie opalać, bo musi rozkopywać wszystko co się da, przeorywać leśną ściółkę i sikać na pańci ulubione roślinki...

Co powoduje ich nagły zgon, niestety.
Kartofel też lubi leżakować, ale Kartoflowi pańcia podsuwa podusię, by sobie niczego nie odgniótł...

Bo na szyszkach faktycznie raczej niewygodnie.
A czasem się posuwa nawet do...

I twierdzi, że tu widać, kto jest ślicznym kartofelkiem, a kto podwiędłą bulwą...