Aia pisze:klaudiafj pisze:Bardziej pamiętam 3 ostatnie dni jego życia niż wszystko inne co było szcześliwe...
To jest okropne. Przykro czytać, że Ty też, nawet po roku czasu, masz takie myśli

Dla mnie na razie nie istnieje nic innego, prócz tych trzech dni. Dzień Świstaka, ciągle od początku. Szukam we wspomnieniach tego niewłaściwego momentu,
wertuje wszystkie emocje, które przeżywał Kaj przez ten czas, co mówiły Jego oczy. I czuję, że zgotowałam Mu piekło. Pewnie dlatego tak, tkwię w tych 3 dniach...
Czuję tak samo

Nawet parę razy powiedziałam do m. że może jakby Maciuś trafił gdzie indziej to lepiej by mu było. Tyle, że Maciusia nikt nie chciał - do stary... niby, rok spędził w schronisku, nie podchodził do misek, inne koty się rozpychały a Maciuś był w kąciku, do jedzenia ostatni

(( W domu po roku po dwóch latach zrobił się z niego taki puchaty rezydent, że do miski leciał pierwszy, wrzeszczał przy tym niecierpliwie, jak przygotowywałam mu jeggo ulubione danie - tuńczyk z ryżem - Kitusia siedziała cicho i czekała a ten deptał w miejscu, darł japę i niecierpliwił az mu Kitusia musiała po głowie walić łapką i go upominać, że ma kulturalnie czekać, że zaraz dostanie i nic go nie minie. Jak dawałam mu co innego np saszetkę to też pierwszy wyrywał do miski, swoje zjadał tak zachłannie, że potrafił zaraz zwymiotować, szybko zjadał swoje, by czekać na Kitusiowe i tupać jej nad głową.
A dziś jak o tym myślę to widzę tylko to, że dawałam Maciusiowi za mało jedzenia, skoro chciał wyjadać Kitusiowe, że za dużo tuńczyka z ryżem, że za mało saszetek. Koszmar, wtedy nie widziałam, że coś złego robię a teraz to wszystko uległo jakiejś karykaturyzacji.
Dziś inaczej karmię koty niż jak był Maciuś - wtedy jadły RC, nie było mnie na forum, więc nie widziałam w tym nic złego, nie wiedziałam, że lepsza karma wcale drożej nie kosztuje a wręcz o połowę taniej, nie wiedziałam nic o lepszych karmach - dla mnie szczytem luksusu był Hills i RC. Do tego kotki jadły inne jedzonko, ale nie dawałam im mięsa. Nie lubiły nawet. Ech... A kiedy schudł, w którym momencie to nastąpiło, że jak już było to Maciuś był nie do uratowania. Czy tuńczyk z ryżem spowodował raka? Tak sądzę dziś, bo to był tuńczyk dla ludzi. Ale ryż nie solony, więc danie nie było wybitnie słone. Tuńczyk w sosie własnym. Inne koty jedzą szynki pełne konserwantów.
Minąl ponad rok, a ja nie przestanę zadręczać się wyrzutami sumienia... Także Twoja tragedia i Janinki jest jeszcze gorsza, bo świeższa

Janinko ja to przeczytałam niedawno na forum i krew mi odpłynęła z twarzy - że kota można zalać kroplówką... Maciuś cierpiał przy kroplówce, a trzeciej jużnie przeżył - miał wylew. Jest to kolejny puzzel, który powoduje że mam wyrzuty sumienia - to ja go trzymałam przy kroplówce. Pierwsza wprawdzie mu pomogła, ale przy drugiej się wyrwał i zaczął słaniać po podłodze. Chciało mu się sikać, wetka na to patrzyła, ochrzaniłam ją że nie ma kuwety a Maciuś na podłogę nie chcę zrobić. Wetka nic nie zrobiła jak Maciuś krzyczał i się przewracał. Zamówiła mi taksę, leciałam na rentgen, na usg, potem było dotlenianie a potem powrót i decyzja - kot ma raka usypiamy czy operacja. Powiedziałam, że się umówię i chciałam MAciusia brać na ręce i odejść, wetka powiedziała - ale to TERAZ, bo on do rana nie przeżyje! Choć kasy nie miałam powiedziałam operować. Pożegnalam się z Maciusiem, miał mokrą głowkę od moich łez które wylewałam mu na głowę cały dzień. 2 godziny pozniej telefon - MAciuś zmarł podczas operacji. Pamiętętam też jak chodziłam w ciągu tych trzech dni do weta, niosłam mój skarb na rękach - nie wiedziałam, że to coś poważnego i że Maciusia może boleć

((( Pokazywałam mu po drodze kwiatki i gołębie, mówiłam do niego, żartowałam, cieszyłam się - myślałam, że jego choroba jest chwilowa... Pamiętam nawet jakie to były kwiaty...
A spytajcie się mnie co MAciuś jadł... ja nie pamiętam nic

to co wcześniej napisałam to pamiętam jak przez mgłe, jedynie ten tuńczyk z ryżem, bo myślę że mógł zaszkodzić, to pamiętam więc, aby siebie gnębić
