» Pon gru 21, 2009 8:45
Re: Może zdarzy się cud w życiu Kajtusia - KRAKÓW
my tam przyjeżdżamy ostatnio jak na jakąś akcję przestępczą.. samochód zostawiamy jakiś kawałek od Kajtka, bo sąsiedzi już czają, który to mój.. ostatnio szłyśmy drogą prawie na palcach, bo tak skrzypiał mrozem śnieg, że myślałam, że cała okolica słyszy.. najgorsze, że wieczorem, jak można się przyczaić, on gdzieś znika, a w dzień tam sąsiedzi ciągle łażą, bo to renciści i emeryci.. jak w piątek wieczorem weszłyśmy na działkę o 23ej po cichu nawołując Kajtka, w każdym cieniu widziałyśmy wyzywającego nas sąsiada, a ja co chwila myślałam, kiedy tą łopatą dostanę w łeb.. ale gupia wpadłam na pomysł, że przecież mnie nie zaskoczy, bo skrzypiał mrozem śnieg.. wariactwo totalne i obłędne..
w rozmowie z "właścicielem" najpierw próbowałam straszyć, ale to typ człowieka, który sądzi, że zawsze ma racje i chętnie pochodzi po policji i sądach, żeby to udowodnić.. rozmawiałam z nim naprawdę dłuuuuuuuuuuuuuugo.. później złagodniałam i poprosiłam, żeby zgodził się poszukać mu domu.. ale on i sądziedzi wciąż twierdzą, że mu jest tam dobrze, że to pies, który związał się z tym miejscem i nigdzie nie pójdzie, że próbował trzymać go w domu, ale on nie chciał i chciał wrócił na swoje śmieci.. że on należy do tego miejsca.. i tu opowieść o historii, nie pamiętam kurcze wyleciało mi, jak ten piesek miał na imię, ten co tak czekał na zmarłego właściela, aż sam umarł i pomnik mu wystawili.. że Kajtek kocha to miejsce, że on jest tam szczęśliwy, że on TAM MUSI MIESZKAĆ i koniec.. chwalił się, jak to on go dokarmia, co on mu to nie kupuje.. a jak mówiłam ze drży, to on mówi ze on tak ma i się do tego przyzwyczaił.. że poprawił nasze docieplenie pakamary, że obłożył szybami i zagrzebał w prochu i jest dobrze..
