Spokojna noc za Nami. Kaj budził się tylko co godzinę (albo więcej), przekręcał się zmieniał miejsce, szedł pić, zrobił siusiu. Wstawałam tylko po ty by Go przykryć (wczoraj miał o stopień obniżoną temperaturę i trzeba było dogrzewać kocami i termoforami).
Kryzys nie bezpośrednio od zębów. Są dwie teorie albo ogólne osłabienie po zabiegu i narkozie - nałykał się tyle krwi, że brzucho nie wytrzymał (ból z czw na pt. określiłabym na 8,5-9 w skali na 10

) stąd krwawe biegunka i wymioty. Albo źle zareagował na jeden lek (bardzo prawdopodobne, bo zgadzałoby się to w czasie), który od razu został odstawiony.
Ja nie spałam 2 dni, dzisiejsza noc była wybawieniem. Wczoraj po powrocie z kroplówki na trochę się zdrzemnęłam w dzień, bo Babcia przejęła czuwanie. Staram się nie opaść zupełnie z sił.
Kaj nadal nie interesuje się jedzeniem, ale ładnie łyka ze strzykawki leki + siemię lniane. Zjem śniadanie i jedziemy na kontrolę (i kroplówę). Wczoraj, przy zabezpieczaniu wenflonu,
psi próbował pogryźć (tzn wymemłać) Doktora łysą paszczą
