Oi
Mój mężczyzna z kolei jest za bardzo zajęty robotą/asertywny, natomiast ma mało ma czasu i zresztą czy on w ogóle widzi, że okna są brudne...?
No nic, dzień dziś był po prostu wymarzony do grzania starych kości w marcowym słoneczku i grzało się wszystko, poza Fistaszkiem, który ganiał koty jak dupek i Leonem, który uważa, że świeże powietrze jest zanadto świeże. No i jak zejdzie z posłanka, to jeszcze mu ktoś je zajmie, nie ma mowy.
Nawet Kartofel werandował i tu najmocniej przepraszam ciocię babajagę, ale normalnie muszę...

Jak już ogrzaliśmy boczki, opalaliśmy plecki...

I tak się tym zmęczyliśmy, że potem nie dotarliśmy na posłanko...

Ciocię Hańkę uprzejmie informujemy, że teraz mamy po dwa czopki do wkładania i lekko nie jest, ale jeszcze wszyscy żyją.
Choć Gabunia wynajęła ochronę swoich rejonów tylnych.
